Archiwum

Powrót na stronę główną
Obserwacje

Bestsellery skandalisty

Popularny francuski pisarz bulwersuje dosłownością miłosnych wątków Nazwano go zamaskowanym stalinistą, pornografem, rasistą, seksistą, homofobem, nihilistą i królem masturbatorów. Francuscy muzułmanie zamierzają podać kontrowersyjnego twórcę do sądu, ponieważ „szczeka przeciwko islamskiej religii jak pies”. A jednak 43-letni Michel Houellebecq jest obecnie najpopularniejszym autorem nad Sekwaną. Jego książka „Plateforme” rozeszła się w nakładzie ponad 200 tys. egzemplarzy, znajduje się na pierwszym miejscu listy bestsellerów i prawdopodobnie zdobędzie prestiżową nagrodę Prix Goncourt. Obszerny artykuł na jej temat opublikował na pierwszej stronie najbardziej szacowny z francuskich dzienników – „Le Monde”. „Kiedyś wszyscy chcieli poznać opinię Sartre’a, obecnie liczy się to, co mówi Houellebecq”, stwierdził wybitny pisarz, Frédéric Beigbeder. W swych dwóch poprzednich powieściach kontrowersyjny literat wyszydzał feministki, organizacje charytatywne i organizacje praw człowieka, a więc rzucił wyzwanie głównemu nurtowi politycznemu we Francji. Obecnie Houellebecq przedstawił erotyczne przygody swego smętnego bohatera – bezbarwnego urzędnika Ministerstwa Kultury, który, z pewnością nie przypadkiem, również nosi imię Michel. W życiu tego mężczyzny w wieku około 40 lat wygasły niemal wszystkie namiętności z wyjątkiem opętania seksem. Michel natychmiast

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Warianty Leszka Millera

Dlaczego nie ma większości w Sejmie? Jak wygląda mapa polityczna Polski? Jaki będzie rząd? I co dalej? Koalicja SLD-UP nie uzyskała większości w Sejmie i będzie musiała zadowolić się „jedynie” 216 mandatami. Razem z nią zasiądzie w parlamencie pięć małych ugrupowań. Trzy z nich (Platforma Obywatelska, Prawo i Sprawiedliwość oraz Liga Polskich Rodzin) istnieją dopiero od kilku miesięcy. Dlaczego przyszło załamanie? Jak wytłumaczyć sytuację, w której Sojusz zdobył nieco ponad 41% głosów, skoro od wielu miesięcy jego notowania oscylowały w granicach 46-50% poparcia? Dlaczego w ostatnim tygodniu tak poleciały w dół? Próbując odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się do pierwszych dni sierpnia. To wtedy dynamiczna kampania SLD rozpoczęła wielkie hamowanie. Jeszcze w lipcu politycy Sojuszu i Unii Pracy prześcigali się w pomysłach na poprawę, w sierpniu nabrali nagle wody w usta. Powód tej powściągliwości był prosty. To w pierwszych dniach sierpnia detonowała z hukiem mina, o której wcześniej mówiono szeptem – 90-miliardowa dziura budżetowa, którą ujawnił w projekcie budżetu na rok 2002 min. Bauc. Dane ujawnione przez Bauca odebrały wszelką nadzieję. Liderzy SLD nagle zorientowali się, że rychło będą postawieni w sytuacji polityków, którzy coś obiecali, a nie ma szans, by obietnice spełnić. Że najbliższe lata

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Elektorat nie wierzy sondażom

Dlaczego przewidywane wyniki wyborów, podawane przez TVP i TVN, znacząco różniły się od rzeczywistości? Tegoroczne wybory ujawniły tendencje i nastroje zaskakujące badaczy. Okazało się bowiem, że przewidywane wyniki wyborów, podawane przez TVP i TVN podczas niedzielnego wieczoru wyborczego, znacząco różniły się od rzeczywistości. Dlaczego tak się stało? Ankieta przeprowadzona dla TVN przez Pracownię Badań Społecznych mówiła, że zwycięska koalicja lewicowa uzyska 43,5% głosów i 231 mandatów. Jeszcze bardziej optymistyczny był Ośrodek Badania Opinii Publicznej, pracujący dla telewizji publicznej, który ocenił, iż SLD-UP zdobędzie 44,1% głosów i 233 mandaty. Jak wiemy, było 41,04% i 216 mandatów. OBOP wyraźnie zaniżył natomiast wynik Ligi Polskich Rodzin, która uzyskała nie 6,4% głosów i 25 mandatów, lecz 7,9% głosów i 38 mandatów. PBS, chcąc uzyskać wynik najbardziej zbliżony do prawdy, sporządziła ostatnią prognozę możliwie jak najpóźniej, w niedzielę o godz. 24, opierając ją już o faktyczne rezultaty z niektórych punktów wyborczych. Jednak i to niewiele pomogło – wg ustaleń PBS, koalicja SLD-UP miała uzyskać 42,7% poparcia i 229 mandatów. Czy więc nasze społeczeństwo po raz kolejny zachowało się nieco inaczej, niż przewidywali rozmaici specjaliści od badania jego upodobań? A wydawało

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Kryzys to raj spekulanta

Terrorystyczny atak na USA przyniósł przemyślnym „finansistom” prawdziwe fortuny Barbarzyński atak na Stany Zjednoczone wstrząsnął gospodarką światową. Kursy akcji na giełdach runęły. Międzynarodowi ekonomiści są zgodni: „na krótką metę” może być tylko gorzej. Niemniej ostry kryzys pomógł wielu cynicznym spekulantom i obrotnym kupcom zgromadzić prawdziwie królewskie majątki. Każda wojna czy katastrofa stwarza bowiem niepowtarzalną okazję do nabicia kabzy. Po niszczycielskich zamachach terrorystycznych w USA nastąpiła prawdziwa eksplozja patriotyzmu. Każdy obywatel uważa za swój obowiązek udekorowanie domu, sklepu czy samochodu narodową flagą. Nic dziwnego, że flagi, proporce, a nawet nalepki z barwami narodowymi wykupiono w ciągu kilkunastu godzin. W niektórych regionach sprzedawcy podnieśli ceny flag nawet o 100%. Nikt się z tego powodu nie irytował – takie są prawa wolnego rynku. Większość amerykańskich flag produkuje się w Chinach. Przedsiębiorstwo Mei Li Hua Flags Co. w Szanghaju od razu po zamachu dostało dodatkowe zamówienie na pół miliona sztuk. Firma Jin Teng Flag Co. w prowincji Zhejiang ma uszyć 600 tys. Amerykanie płacą chińskim producentom flag dolara za sztukę. Dyrektor firmy z Szanghaju, Wu Guomin, twierdzi, że nie ulegnie pokusie podniesienia ceny: „Za to osiągniemy większe dochody dzięki ilości

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Wykańczanie totolotka

W Totalizatorze mnożą się dyrektorzy, za to zyski są coraz mniejsze Choć wydaje się to nieprawdopodobne, to jednak jest prawdziwe – pod kierownictwem ludzi nasłanych przez odchodzącą ekipę rządową, Totalizator Sportowy po raz pierwszy zanotuje wyniki gorsze niż w roku poprzednim. Wynik finansowy września br., w stosunku do września ubiegłego roku, jest o 27% mniejszy. Wynik ogółem nie przekracza inflacji i nie zanosi się na to, by w ostatnim kwartale stało się coś, co by tę tendencję zmieniło. Co oznacza, że choć Totalizator będzie na plusie, to tak naprawdę będzie na minusie. Ludzie prezesa Wacława Bilnickiego tłumaczą się: – Jest kryzys, Polacy mniej grają, bo nie mają pieniędzy na hazard. I to jest dowód, że kompletnie nie znają dziedziny, „na którą ich rzucono”. Historia hazardu podpowiada, że właśnie w czasach kryzysu rozkwita on najbardziej. Gdy bieda zagląda w oczy, znacznie łatwiej się wierzy, że szczęśliwy traf wszystko odmieni. Właściciele loterii, bukmacherzy właśnie wtedy wymyślają nowe zakłady i za niewielkie pieniądze tysiącom nowych chętnych sprzedają marzenia. Niestety, trzeba mieć pomysły. Ludzie odpowiedzialni za Totalizator Sportowy nie mają żadnych. A przecież Totalizator, mając zagwarantowany przez państwo monopol na gry liczbowe, został pomyślany jako maszynka do robienia pieniędzy. Jego znaczenie dla budżetu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd poleca

Tybet nad Dunajem

Benedyktyńskie opactwo Melk i zamek Schallaburg to najsłynniejsze zabytki Europy Niecałą godzinę drogi z Wiednia pociągiem lub autostradą A1 w kierunku St. Pölten i Linzu znajduje się benedyktyńskie opactwo Melk, jeden z najciekawszych europejskich zabytków. Klasztorom zawdzięczamy powstanie wielu rzemiosł, a nawet takie przyjemności jak szampan. Są również skarbnicą gromadzonej przez wieki wiedzy i bezcennych kolekcji sztuki. Kiedy w 1089 r. margrabia Leopold II Babenberg przekazał benedyktynom swój zamek, wkrótce po przebudowie powstało w nim ufortyfikowane opactwo. W XVIII w. stało się jedną z najpiękniejszych budowli baroku. Łączy barokowy przepych i ciekawe rozwiązania architektoniczne wykorzystujące iluzję perspektywy. Zobaczymy tu również przepiękne klasztorne ogrody. Podczas zwiedzania warto skorzystać z usług przewodnika, który zwróci naszą uwagę na interesujące szczegóły z niezwykłej historii opactwa. Łatwiej zrozumiemy, dlaczego właśnie w Melku zaczyna się powieść Umberto Eco „Imię róży”, w której nic nie jest przypadkowe. Przespacerujmy się także uliczkami urokliwego miasteczka leżącego u stóp klasztoru. Wizyta w zamku Schallaburg Tylko 5 km od Melku, po drugiej stronie autostrady A1, znajduje się wspaniały, renesansowy zamek Schallaburg. Interesujący jest już sam zamkowy dziedziniec. Renesansowe arkady ozdobiono ceglastoczerwoną terakotą składającą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd poleca

Dolina Vratna

Zapraszamy na jesienną wyprawę do najpiękniejszej doliny Słowacji Vratna leży w samym centrum gór Mała Fatra. Najlepiej dostać się tutaj, przekraczając granicę w Chyżnem. Jeśli jedziemy samochodem, najpierw należy skierować się na Żilinę, a w niej skręcić na Terchową, stąd już tylko cztery kilometry do doliny. Niezmotoryzowani po przekroczeniu granicy muszą dostać się autobusem lub autostopem (to tylko cztery kilometry) do miasteczka Trstena (Trzciana), potem kolejką do stacji Kralovany i przesiąść się na pociąg do Żiliny, skąd już tylko pół godziny jazdy autobusem SAD (odpowiednik naszego PKS). Dolina Vratna ma kształt litery L, na końcu dłuższego ramienia jest schronisko Chata Vratna i stacja wyciągu krzesełkowego na szczyt Chleb; krótsze ramię wieńczy osada Stefanova – najlepsze miejsce na nocleg. Co prawda we wszystkich przewodnikach i folderach słowackich jako najważniejszą bazę noclegową podaje się Terchową, ale niestety oddaloną cztery kilometry od serca doliny. W Stefanovej mamy najwięcej tanich kwater prywatnych, są też droższe pensjonaty. Niedaleko znajduje się hotel Boboty, swego czasu bardzo popularny wśród turystów z Polski (jedyny w okolicy obiekt z krytym basenem). Kilometr od skrzyżowania asfaltówki, w stronę wyciągu na Chleb, znajduje się najlepsza knajpka Stary

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd poleca

Świat w miniaturze

171 najsławniejszych budowli świata, wśród których możemy się swobodnie przechadzać, większość z nich oglądając z góry, zgromadzono na obszarze 26 tys. metrów kwadratowych w parku Minimundus w Klagenfurcie, stolicy austriackiej Karyntii. Większość turystów z Polski, jadąc tędy do Włoch, mija miasto, nie wiedząc, że wystarczy godzinny postój, by zwiedzić zabytki z 53 krajów świata. Wszystkie są wiernymi kopiami oryginałów w skali 1:25. Po torach jeżdżą miniaturowe pociągi, po stawach pływają miniaturowe statki z różnych epok. Minimundus odwiedza corocznie ponad 400 tys. turystów. Polaków powinny zainteresować obiekty z naszego kraju: krakowskie Sukiennice i warszawski Zamek Królewski. AG

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd poleca

Zajedź do Pstrążnej!

Muzeum Kultury Ludowej Podgórza Sudeckiego Kto zawędruje w rejon Gór Stołowych, który cały jest wielką atrakcją turystyczną, nie powinien przegapić skansenu w Pstrążnej. Do wsi położonej w przepięknej dolinie można dojść od strony Błędnych Skałek lub dojechać od strony Kudowy Zdroju. Po drodze w Czermnej mijamy kaplicę czaszek – jedną z nielicznych zachowanych w Europie. Tak próbowano niegdyś uczcić pamięć ofiar wojen i morowego powietrza (patrz: „Przegląd” nr 38). Warto także zobaczyć ruchomą szopkę mozolnie dłubaną przez całe niemal życie przez pradziadka obecnej właścicielki. Wreszcie sama Pstrążna – mieści się w niej Muzeum Kultury Ludowej Podgórza Sudeckiego. Trafił tu zapalony naukowiec, dr Euzebiusz Gil, który zorganizował już skansen na innym krańcu Polski. Zobaczył tę dolinę, a po drodze drewniane chałupy, które odtąd stały się pasją jego życia. Wiele zdążyło się rozsypać, zanim zdobył środki i przeniósł je tutaj, ale uratował sporo. Skrupulatnie zwoził rozłożone na części chaty, wiatraki, stodołę i dzwonnicę. Sprowadził nawet uroczą kamienną kapliczkę. Latami mozolnie składał zabytkowe budowle, wymagające często rekonstrukcji, bo czas zrobił swoje lub nie wytrzymały transportu. Gromadził stare rolnicze maszyny, sprzęty domowe i meble. Urządził ekspozycję

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd poleca

W Szklarskiej Porębie

To urocze górskie miasteczko warto odwiedzić o każdej porze roku. Szklarska Poręba jest dobra na każdą pogodę. I nieustannie modna wśród turystów. Leży prawie u stóp Szrenicy (1362 m), w dolinie rzeki Kamiennej. Zimą jest to centrum sportów zimowych, z powodzeniem konkurujące ze stolicami zimowymi Polski – Zakopanem i Szczyrkiem. Jej zaletą jest świetna infrastruktura narciarska: doskonale przygotowane stoki, trasy zjazdowe oraz system wyciągów krzesełkowych i orczykowych wchodzące w skład kompleksu Ski-Arena. Szklarska Poręba i otaczające ją szczyty szczególnie pięknie wyglądają jesienią. Właśnie we wrześniu lub październiku powinni przyjechać tutaj, ci którzy myślą o wędrówce po górach. Znajdą wtedy ciszę, spokój i wyjątkowe bogactwo kolorów. W samym miasteczku i na górskich szlakach jest wtedy dużo luźniej, a ceny dużo niższe niż latem i zimą. Miejscowość przypomina kurorty alpejskie w Austrii. Budynki są zadbane (większość w pięknym starodrzewie), mnóstwo tu mniejszych i większych lokali, a także sklepów. Od 1998 roku Program III Polskiego Radia ogłosił Szklarską Porębę swoją stolicą. W centrum znajduje się Skwer Radiowej Trójki z Aleją Gwiazd – murem z odlewami ust dziennikarzy. Na pierwszy spacer najlepiej wybrać się wzdłuż szosy, ścieżką po drugiej stronie rzeki Kamiennej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.