Archiwum
Zapłacić za połamane życie
Stracili zdrowie na budowie centrum handlowego Carrefour w Szczecinie. Zadośćuczynienie było jak jałmużna, więc idą do sądu Stanisław Dering, lat 67, od półtora roku uczy się życia od nowa. Nauczył się obierać jabłka i ziemniaki. Sam opracował sposoby, jak to robić. Kładzie szmatkę między kolanami i przytrzymuje nimi każdego kartofla, a w prawej ręce trzyma obieraczkę do warzyw. Operuje nią powolutku, ale w końcu pozbawia ziemniaki łupin. Jabłka obiera na okrągło, pozostawiając jedną długą łupinę.
Gang poluje na mecenasa
Dziekan zielonogórskiej izby adwokackiej nie ma wątpliwości. To był zamach na jego życie Zieloną Górę od Wolsztyna, gdzie mecenas Krzysztof Szymański mieszka wraz z rodziną, dzieli 60 km. Tę trasę pokonuje codziennie. W Powodowie, na ostrym łuku, zawsze zwalniał do 40-50 km. W feralny poniedziałek, 27 maja, było podobnie. Nagle usłyszał strzał. Dostrzegł krew na koszuli. Natychmiast przyśpieszył i wyprzedził jadącą przed nim ciężarówkę. Z komórki zadzwonił do prokuratury, by obstawiali drogi. Nieopodal mieszkali znajomi. Zajechał pod ich
Sterowanie ekologią
Nie trzeba zarządzać rzeką, by płynęła, ale bez kontroli nie można chronić przyrody Nie napiszemy tu o gęstwinie przepisów krajowych już bardzo podobnych do stosowanych w Unii Europejskiej, nie przedstawimy nudnej przecież struktury służb ochrony środowiska w Polsce, wreszcie nie odwołamy się do międzynarodowych konwencji ani deklaracji. Ale też nie będziemy się wyśmiewać z samej idei zarządzania środowiskiem, że przecież nie trzeba zarządzać rzeką, by płynęła i ptakami, by latały. Wszystkie poczynania związane z ochroną środowiska wymagają na określonym etapie ich wdrażania regulacji prawnych.
Wiedeński niezwykły dom
11 lat temu otwarto KunstHausWien. To prywatne muzeum prezentujące dorobek artystyczny Fredensreicha Hundertwassera mieści w zaadaptowanym przez niego budynku. Dawna fabryczka braci Thonet nad kanałem dunajskim została wybudowana w 1892 r. Hundertwasser zachował główną konstrukcję, zmienił jednak wygląd fasady i wnętrza. Mury pomalowane są w nieregularne plamy, poprzedzielane kolumienkami. Wnętrza zwiedza się, stąpając po falistych posadzkach. Na parterze znajdują się knajpka i sklepik z pamiątkami. Dwa pietra zajmuje ekspozycja obrazów, grafik, modeli i projektów
Najstarsze nazwy
Felieton o „Słowniku etymologicznym” Andrzeja Bańkowskiego spowodował, że zaczęli dzwonić do mnie czytelnicy, gdzie też go kupić można. Informuję więc wszystkich: ja kupiłem na Marszałkowskiej, w dawnym Juniorze, powinien być w każdej poważnej księgarni. A czy jest – nie mam pojęcia. Ale odniosłem z tego felietonu jeszcze jedną, nieoczekiwaną korzyść: pan Zbigniew Babik, językoznawca z Krakowa, przysłał mi swoje potężne dzieło pod tytułem „Najstarsza warstwa nazewnicza na ziemiach polskich w granicach wczesnośredniowiecznej słowiańszczyzny”. Boże, jak ja się na to rzuciłem! To jest właśnie
I znowu rewolucja…
Zapiski polityczne Moi koledzy z kierownictwa Unii Pracy bardzo nie lubili ostrzeżeń, jakie formułowałem przeciw obiecywaniu wyborcom sukcesów w poskramianiu narastającego lawinowo bezrobocia. Ja natomiast byłem przez kilka lat członkiem europejskiej komisji do spraw bezrobocia stanowiącej przybudówkę do Komisji do spraw Socjalnych Rady Europy. Przez te lata wysłuchałem wielu wykładów najlepszych w Europie speców od tej problematyki i wiedziałem nieco więcej, niż to było wiadome w polskich kręgach politycznych, przeto rozumiałem zwodniczość wszelkich obietnic co do – już
Psi nos ratuje życie
Zaginionego Kubusia przez trzy dni szukało 350 osób. W ciągu trzech godzin odnalazł go pies Bruno Po czwartej rano, w środę, 22 maja, piątka ratowników – wolontariuszy z dwoma owczarkami niemieckimi o imionach Burak i Bruno, weszła do lasu. W niespełna trzy godziny później znalazła zaginionego Kubusia. Trzyletnie dziecko było zdrowe, tylko brudne i pogryzione przez komary. – Siedział nad stawem, za nim ściana lasu – opowiada Karolina Malecka-Karczmarzyk, przewodniczka Bruna Nobel de Marco. – Zachowywał
Słowik bez tajemnic
Najlepsi uczestnicy XVII Ogólnopolskiej Wiedzy Ekologicznej otrzymają indeksy renomowanych uczelni 160 młodych znawców środowiska przyjedzie w dniach 7-9 czerwca do Izabelina na Mazowszu na XVII finał Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Ekologicznej. Co roku zainteresowanie konkursem jest coraz większe. Do jego pierwszej edycji zgłosiło się tysiąc kandydatów w wieku 16-19 lat. W obecnej wystartowało już 64 tys. uczniów liceów i szkół profilowanych. Młodzieży nie odstrasza wysoki poziom konkursu. Ale też jest i o co walczyć
Partia wpada do Bałtyku
W czasie zakopiańskich rozmów ze Stanisławem Zielińskim, jeszcze na początku lat 60. ubiegłego wieku, obmyśliłem panoramiczny pejzaż, który miał przedstawiać spławianie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej do Bałtyku. Wyobraziłem go sobie jako krajobraz ukazujący Wisłę, na której brzegach staliby długimi rzędami chłopi uzbrojeni w widły, grabie i bosaki. Samą zaś rzeką płynąć miała Partia z Biurem Politycznym i Komitetem Centralnym na czele, w odzieży normalnej, jakkolwiek przemoczonej, zaś ci z płynących, którzy usiłowaliby dotrzeć do brzegów wiślanych i czepiać się
Szczypanie polityków nie jest przyjemne
Nie robię reklam, których mógłbym się wstydzić. Nie robię niczego anonimowo Rozmowa z Edwardem Lutczynem – Pamięta pan swoje pierwsze honorarium? – Oczywiście, byłem z niego bardzo dumny. Dostałem je w 1971 r. za plakat dla krakowskiego baletu. Część honorarium oddałem mamie na prowadzenie domu. – Ale zadebiutował pan dużo wcześniej, w wieku ośmiu lat, na łamach „Płomyczka”. Kiedy zaczął pan rysować? – Mój dziadek, malarz, uwiecznił mnie na swoich obrazach jako pyzatego trzy-, czterolatka,









