Archiwum

Powrót na stronę główną
Wywiady

Śmiech to zdrowie

– Śmiejemy się, bo rozbawia nas coś, co uważamy za odbiegające od naszych przyzwyczajeń, zaskakujące, niezwykłe, ale zarazem niestanowiące dla nas zagrożenia. Powodem do śmiechu może być niezręczność, niefortunność, przesada, a także to, co jest niezgodne z poczuciem normalności właściwym danej kulturze czy grupie społecznej – mówi prof. Bohdan Dziemidok, filozof, etyk, teoretyk sztuki, pracownik naukowy Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. I dodaje: – Generalnie śmiejemy się z tych, których określamy mianem „oni”. Nie bardzo potrafimy natomiast śmiać się z siebie. Polacy potrafią być dowcipni, ale nie każdy, kto jest dowcipny, ma poczucie humoru. Różnice w humorze są wyraźne, także w obrębie jednego państwa. Inny jest w Warszawie, inny na Śląsku.

Wywiady

Koniec świata inżynierów dusz – rozmowa z Aleksandrem Kwaśniewskim

Żaden polityk ani żadna ideologia nie zmienili świata tak, jak zmieniły go internet, komunikacja komórkowa, satelity, nowe technologie – uważa Aleksander Kwaśniewski. – Gdyby trzymać się personaliów, można powiedzieć, że w ostatnich 20 latach Steve Jobs czy Bill Gates mieli na niego większy wpływ niż najwybitniejsi politycy. 30 lat temu, żeby być niezależnym i samorządnym, trzeba było tworzyć związki zawodowe. Dzisiaj wystarczy, że ma się laptopa i już jest NSO – niezależny i samorządny obywatel – podkreśla były prezydent.
Były prezydent mówi o tym, w którą stronę zmierza świat, Europa i Polska.

Kraj

Notes dyplomatyczny

PiS przegrało głosowanie o wotum nieufności, debatę o  polityce zagranicznej i o prezydencji. Ta porażka to prezent dla Sikorskiego. Minister Sikorski może czuć się dzieckiem szczęścia, a przynajmniej człowiekiem, któremu Mikołaj przyniósł pod choinkę wielki świąteczny prezent. Tym

Raport o spółdzielczości

Żoliborska oaza

Wspólną pracą można osiągnąć niemożliwe – ta zasada przyświecała twórcom Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Trójkąt wyznaczany stołecznymi ulicami Krasińskiego i Mickiewicza, zbiegający się w centralnym punkcie starego Żoliborza – na placu Wilsona, określa miejsce, o którym nie zapomni