Archiwum

Powrót na stronę główną
Aktualne

KULT Akustik 2020

Kult poinformował fanów o terminach koncertów w ramach trasy Kult Akustik 2020! Zespół zaplanował łącznie 13 koncertów w 11 polskich miastach. Trasa rozpocznie się już 21 lutego w warszawskiej Stodole i potrwa do 20 marca. Bilety

Felietony Jan Widacki

Krajobraz po (?) bitwie

Jakikolwiek by był wynik wyborów, Polacy są podzieleni jak chyba nigdy dotąd, a już na pewno jak nigdy w ostatnim 30-leciu. Ostre podziały przechodzą poprzez wszystkie niemal środowiska, poprzez rodziny. Nawet imieniny trzeba obchodzić w dwóch turach, starannie selekcjonując gości, aby przy jednym stole nie usiedli przypadkiem zwolennik PiS ze zwolennikiem Platformy albo konserwatysta (cokolwiek by to miało znaczyć) z lewakiem (też cokolwiek by to miało znaczyć). Niektórzy już od wejścia nie usiedliby obok siebie albo usiadłszy, pokłóciliby się od razu, obrazili jeden na drugiego, a solidarnie na gospodarza, który ich tak usadził. Kampania wyborcza na szczęście już za nami, wydawać by się więc mogło, że teraz już będzie spokojniej. Ale nie będzie. PiS na kampanię wydało miliony, Platforma o wiele mniej, a Lewica, z definicji biedna, jeszcze mniej. W sposób bezmyślny marnotrawione są miliony złotych z dotacji, jakie partie dostają z budżetu, czyli z pieniędzy podatników. Ileż na to marnuje się papieru (biedne lasy), ileż tworzyw sztucznych na rozmaite banery! Z ekologią ani ze zdrowym rozsądkiem nie ma to wiele wspólnego. Przy kosztach kampanii wydatki, jakie partie ponoszą na badania, ekspertyzy i opinie, wydają się mikroskopijne. W dodatku zdecydowana większość tych prac dotyczy nie tego, jak optymalnie rozwiązać jakiś problem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Obserwacje

Opiekunki czy niewolnice?

Polka opiekująca się w Niemczech seniorami może zarobić prawie 5 tys. euro za trzy miesiące Gdy wpisze się w Google’a hasło „opiekunka w Niemczech”, natychmiast pojawiają się liczne strony reklamujące firmy organizujące nabór chętnych z Polski. Pierwsza na liście oferuje 1,6 tys. euro miesięcznie plus premie, druga 1,4 tys. euro. Kolejne nie są gorsze.W wychodzącym w Krakowie „Dzienniku Polskim” (prasa regionalna jest w większości własnością kapitału niemieckiego – przyp. aut.) uwagę przykuwa krzykliwy tytuł: „Niemcy ostro walczą o polskie opiekunki”. Przyszłość = starość Starzejące się społeczeństwo to oczywiście problem nie tylko niemiecki. Dotyczy on niemal całej Unii Europejskiej. W 2016 r. ponad 22 mln osób w Europie potrzebowało opieki w domu. To o 10 mln więcej niż sześć lat wcześniej. W Niemczech natomiast szacuje się, że w ciągu 10 lat liczba gospodarstw domowych potrzebujących opiekunów wzrośnie z 2,3 do 3,5 mln. Bez pracowników ze wschodu niemiecki system opieki nad seniorami dawno by się załamał. Jak czytamy we wspomnianym artykule z „Dziennika Polskiego”, przybysze z Polski, Rumunii czy Chorwacji robią to, czego większość Niemców by się nie podjęła: przez okrągłą dobę opiekują się obcym człowiekiem, gotują mu, karmią go,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Socjaliści na celowniku NKWD

W latach 1939-1941 brutalnych represji doświadczyły setki działaczy polskiej lewicy Gdzie jest już zrealizowana doskonała demokracja? – W ZSRR. Gdzie panuje całkowita wolność? – W ZSRR. Gdzie lud pracujący jest szczęśliwy? – W ZSRR. Gdzie socjalizm jest urzeczywistniony? – W ZSRR. Jaki kraj zdąża już do komunizmu? – ZSRR. Gdzie rząd jest ubóstwiany przez ludność? – W ZSRR. A każdego, kto waży się wątpić w słuszność tych odpowiedzi, oczekuje w Sowietach więzienie lub kara śmierci – tak w 1938 r. pisał Wiktor Alter, członek kierownictwa Bundu, największej spośród żydowskich partii socjalistycznych działających w ówczesnej Polsce. Słowa te stały się ponurą zapowiedzią jego własnych losów. Jego, a także wielu innych działaczy przedwojennej polskiej lewicy. Gdy we wrześniu 1939 r. wojska radzieckie zajęły wschodnią Polskę, zapanowały chaos i dezorientacja. Władze RP nie zdecydowały się na formalne ogłoszenie stanu wojny z ZSRR, a wódz naczelny Edward Rydz-Śmigły, zanim ewakuował się do Rumunii, rozkazał, by „z bolszewikami nie walczyć”. W tej sytuacji niektórzy na własną rękę starali się ustalić, jaki charakter ma radziecka interwencja i jakie są prawdziwe intencje władz ZSRR. Próbę taką podjął m.in. przebywający w Kowlu Wiktor Alter wspólnie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Ludwik Stomma

Powrót inkwizycji

Wizja renesansowych i późniejszych polowań na czarownice (w tym chociaż względzie dajmy spokój średniowieczu) opiera się na utrwalonym schemacie: z jednej strony, krwawi prześladowcy (inkwizycja, władze, kaci), z drugiej – zaszczute, przeważnie biedne i przeważnie kobiety. Mit ten zanegował i unieważnił (chociaż ma on do dzisiaj twardy żywot) dopiero w latach 60. XX w. wielki hiszpański antropolog i historyk Julio Caro Baroja. Zaczyna od kwestii, wydawałoby się, oczywistej. Oto w pewnym okresie dziejowym wierzono powszechnie, że światu bezpośrednio zagrażają diabeł i wykonawczynie jego woli – czarownice. Dlaczego głównie czarownice, a nie czarownicy – to już inny temat, związany ze społeczną, a przede wszystkim kościelną, mizoginią. Zagrożenie owo przejawia się w klęskach żywiołowych, zarazach, nieurodzajach, a w przeniesieniu na los jednostki – w jej nieszczęśliwych wypadkach, chorobach, niepowodzeniach. Ze źródłami tych nieszczęść (sabotażu, jak byśmy dzisiaj powiedzieli) trzeba oczywiście walczyć. Brzemię to musi wziąć na siebie aparat sprawiedliwości, czyli w wypadku Kościoła – inkwizycja, a władzy świeckiej – służby porządkowe i administracja, które znajdują w tej mierze masowe poparcie. Prawdziwa opozycja zatem to nie prześladowcy-niewinne ofiary, tylko porządek społeczny-zagrożenie. Kiedy słynny astronom Johannes Kepler broni rozpaczliwie matki przed pomówieniem o czarownictwo,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Kilian z Morawieckim – POPiS-owa elita

Strach zawitał do wypasionych willi ludzi, którzy trafili do elity finansowej za rządów Tuska. Z biednych absolwentów uczelni w ciągu jednego pokolenia stali się multimilionerami. Rzuceni na państwowe posady zarabiali w spółkach skarbu państwa po trzy, cztery, pięć i więcej milionów rocznie. Zmieniali firmy. Brali milionowe odprawy. Żyło się. A tu Kaczyński chce ich finansowo zlustrować i zastąpić swoimi. Chodzą więc po mediach i jęczą. Najbardziej wzruszył nas Krzysztof Kilian. Zapomniał, niestety, jak to z Morawieckim załatwiali robotę synowi Ryszarda Czarneckiego. Teraz mówi o obronie demokracji i społeczeństwie obywatelskim. A przecież wystarczyło za czasów Tuska tego nie zepsuć i PiS by nie było.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Przeżyte nie mija

Zbigniew Domino bohaterką „Sybiraczki” uczynił książkę. Książkę kucharską swojej matki Zbigniew Domino, pisarz sybirak, zmarł 11 czerwca 2019 r. Nie zobaczył wydrukowanej „Sybiraczki”, ostatniej swojej książki, tak jak poprzednie z syberyjskiego cyklu wydanej przez Wydawnictwo Studio EMKA Jacka Marciniaka. Poświęcił ją pamięci swojej żony Basi. Bohaterką tej dokumentalnej opowieści jest książka. A dokładnie należąca do mamy pisarza książka kucharska, do której przylgnęło miano sybiraczki, bo towarzyszyła rodzinie Dominów na zesłaniu i stała się jedynym namacalnym świadectwem niezatartego piętna Sybiru, które odcisnęło się na losie autora zesłańczej sagi. Sybir zabrał bowiem Dominie dzieciństwo, gdy jako 10-letni chłopiec 10 lutego 1940 r. został wywieziony z całą rodziną oraz innymi Polakami z podolskiej wsi Worwolińce pod Zaleszczykami na syberyjskie zesłanie. Sześć lat, cztery miesiące i dwa tygodnie spędził w tajdze… Skrajne warunki życia i pracy, śmierć matki, wojenne losy ojca, sieroca tułaczka z młodszym bratem, wreszcie powrót do Polski dopiero 17 czerwca 1946 r. Po zaledwie trzech miesiącach zsyłki do łagru w Kaluczem nad Pojmą Domino stracił matkę Antoninę. Pozostała po niej książka kucharska z odręcznymi notatkami na marginesach, w tym m.in. z przesłaniem, które zapisała, a być może sama ułożyła: „Odważnym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Jakie najważniejsze problemy stoją przed zwycięzcami wyborów?

Jakie najważniejsze problemy stoją przed zwycięzcami wyborów? Prof. Stanisław Sulowski, politolog, UW Wyzwaniem numer jeden jest poprawa funkcjonowania ochrony zdrowia. Czekanie kilkanaście godzin na SOR-ach nie licuje z godnością człowieka XXI w. Drugą niezwykle doniosłą kwestią są powiązane ze sobą zagadnienia ochrony klimatu i reformy przemysłu energetycznego. W tej sferze będą musiały wreszcie zostać podjęte strategiczne decyzje, bez oglądania się na to, czy spodobają się one elektoratowi. Trzecią ważną sprawą są nowe technologie cyfrowe, zwłaszcza 5G. Tym bardziej że wiążą się one z potężną władzą monitorowania całości życia społecznego, technicznego i gospodarczego. Musimy się przygotować do skoku w przyszłość w tym wymiarze, gdyż będą się z nim wiązać poważne niebezpieczeństwa dla dotychczasowych wartości czy wzorców zachowań. Dr Paweł Sękowski, Stowarzyszenie „Kuźnica” Partie, które utworzą nowy rząd, staną przede wszystkim przed koniecznością poprawy jakości usług publicznych, ze służbą zdrowia i edukacją na czele. Funkcjonowanie służby zdrowia jest starym problemem. Widzę konieczność zwiększenia nakładów na tę sferę, a jednocześnie ich racjonalizacji. Przychylam się do opinii, że należy skończyć z sytuacją, w której samorządy prowadzą ogromną większość placówek, a decyzje dotyczące ich finansowania są skrajnie scentralizowane. Trzeba też usunąć czynniki, które

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Ładne zdjęcia ekipy Ziobry

Cieszy się minister Zbigniew Ziobro. I to na trzech zdjęciach. Cieszą się jego zastępcy. Wiceminister Marcin Romanowski też raduje się na trzech zdjęciach. Ma chody, bo jest z Opus Dei. Wiceminister Marcin Warchoł szczerzy się na jednym zdjęciu. Za to z pokazem pełnego uzębienia. Do radosnych ministrów dołączył Michał Woś. Jeden ze stu ministrów Morawieckiego. A cóż ich tak cieszy? Chwalą się! Bo wykupili osiem bitych stron reklam w tabloidzie. Nazwali to swoje dzieło „Biuletynem Funduszu Sprawiedliwości”. Skromnie. Choć drogo. Wydali kupę kasy, ale zdjęcia bardzo ładne.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Tupeciarze bez dyplomów

Nas uczyć nie kazali. Tak mogliby powiedzieć trzej prawicowi publicyści. Tomasz Sakiewicz, Cezary Gmyz i Samuel Pereira zamiast ściemniać, że mają wyższe wykształcenie, mogliby przyznać, że do tego, co robią, nawet matura nie jest potrzebna. Sakiewicz długo opowiadał, że jest psychologiem klinicznym. A mógł się przecież podawać za psychiatrę. Albo za ginekologa. Tygodnik „Fakty i Mity” przypomniał, że nie ma go wśród absolwentów Wydziału Psychologii UW. Gmyzowi łatwiej było znaleźć trotyl na wraku samolotu, niż obronić pracę na PWST. Szkoła aktorska jednak mu się przydaje. Całkiem zgrabnie udaje dziennikarza. Podobnie jak Pereira z TVP Info. Który chyba nie ma nawet licencjatu. Ma za to tyle tupetu, że mu się spod beretu ulewa.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.