Archiwum

Powrót na stronę główną
Aktualne Przebłyski

Miękiszony z rady miasta

Po czym poznać radnego prawicy z dumnego miasta Warszawa? Przecież nie po pracy. Co rozumiemy, bo trudno coś robić, mając dwie lewe ręce. I głowę do potakiwania wodzom. Warszawskim radnym PiS taktyka na miękiszona bardzo się opłaca, i to dosłownie. Matka partia płaci synekurami. Radny Cezary Jurkiewicz ma robotę w Polskiej Fundacji Narodowej. Radna Olga Semeniuk jest sekretarzem stanu. Radny Błażej Poboży też jest wiceministrem. A radny Filip Frąckowiak pracuje u Kurskiego w TVP. Praca tych radnych dla miasta to ujadanie na prezydenta Trzaskowskiego. Transmitowane na żywo w TVP Info.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Lepiej wspólnie mówić

Do rządzących: poszukajcie w sobie empatii, bądźcie solidarni i zacznijcie z nami rozmawiać Kończy się rok. Zazwyczaj o tej porze robimy bilans minionych miesięcy, sumujemy zyski, liczymy straty. Byłoby tak i tym razem, gdyby roku 2020 nie naznaczyła pandemia koronawirusa. W ciągu kilkunastu dni okazało się, że świat jest bezradny wobec zarazy. Na nic wiedza, na nic zaawansowane technologie, na nic rzesze pewnych siebie, sytych elit władzy. Wszystko zawiodło. Dzisiaj chodzimy w maseczkach, liczymy zakażonych i zmarłych, z nadzieją wsłuchujemy się w informacje o szczepionkach, które być może zneutralizują wirusa. Mogło się wydawać, że zdewaluowane słowa dialog i solidarność odzyskają znaczenie. Czy tak się stało? Instytucjonalny dialog działał sprawnie, do czasu kiedy nowy, większościowy rząd zaczął traktować Radę Dialogu Społecznego jako ciało fasadowe – użyteczne politycznie, ale zbędne w procesie zarządzania państwem. Projekty ważnych społecznie i gospodarczo ustaw wnoszono do laski marszałkowskiej w trybie inicjatywy poselskiej, z pominięciem opinii partnerów społecznych. W pierwszych dniach marca tego roku, na plenarnym posiedzeniu RDS, OPZZ przeprowadziło debatę o zbliżającym się spowolnieniu gospodarczym i wynikających z tego zagrożeniach. Przedstawiciele rządu zlekceważyli te sygnały, przykrywając je propagandą sukcesu. Także tego dnia NSZZ Solidarność

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Ducha nie gaście

Kończy się ten niezwykły rok. Pandemia rozwaliła nasze codzienne życie. W jakimś stopniu dotknęła wszystkich. Najostrzej tych, którzy nie przeżyli choroby. Przerażająco długa jest lista naszych Czytelników i Przyjaciół, których w ostatnich miesiącach pożegnaliśmy nekrologami. Oby przyszły rok był dla nas łaskawszy. Sama nadzieja jednak nie wystarczy. Trzeba będzie wielkiej mobilizacji ze strony instytucji państwowych. Ale nawet najsprawniejsze instytucje nie zastąpią gotowości Polaków do szczepień. A już na starcie jest z tym fatalnie. Do licznych podziałów, jakie są w naszym kraju, doszedł kolejny. Na tych, którzy będą się szczepili, i na pozostałych. Skuteczność apeli jest wątpliwa. Tak jak w sprawach maseczek i unikania miejsc, gdzie można się zarazić. Skutki widzimy codziennie. Makabryczna liczba zgonów robi wrażenie głównie na tych, którzy i tak poddali się restrykcjom. A co z pozostałymi? Z tymi, którzy na zwróconą im uwagę pokazują środkowy palec? Jak traktować lekarza czy pielęgniarkę, którzy deklarują, że nie będą się szczepić? A nauczycieli? Jak ma funkcjonować instytucja czy zakład pracy, gdzie będą dwie tak różne grupy pracowników? Czy musi dojść do kolejnej, jeszcze większej fali zachorowań, by była akceptacja dla obowiązkowych szczepień? Taka forma wolności wyboru, której efektem może być śmierć ludzi zarażonych, jest absurdem. Nie znajduję argumentu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Czaputowicz odpoczywa po rzezi

A gdzież to teraz bywa Jacek Czaputowicz? Przez złośliwców zwany naukowcem, a w realnym życiu kompletnie nieudany eksperyment prezesa K. Nieudany dla polskiej dyplomacji. Ale nie dla Kaczyńskiego – ten może być zadowolony, że popychadło na stanowisku ministra zrobiło to, po co zostało tam wysłane. Czaputowicz jak rzeźnik wyciął w MSZ ostatnich fachowców, którzy nie byli klonami PiS. Takimi, co to ani be, ani me, ani kukuryku, jak mówił Wałęsa.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Wesele i pogrzeb

Trochę zdarzeń, by dać świadectwo mijającym tygodniom. Słowa ojca dyrektora, które przejdą do historii polskiego Kościoła. „To, że ksiądz zgrzeszył, no, zgrzeszył, a kto nie ma pokus?”, mówił świątobliwy ojciec, odnosząc się do ujawnianych afer pedofilskich w Kościele. A ławy pisowskich polityków biły mu brawo, w tym rzecznik praw dziecka; brawo też bił Ziobro i zdawał się nawet mieć mokre oczy, bo ojciec dyrektor do niego osobiście pił z kielicha pełnego religijnej słodyczy. Nikt w Polsce nie ma takiej słodyczy w głosie jak Rydzyk. Mówi, a jakby śpiewał. Minister oświaty Przemysław Czarnek na urodziny tej katolickiej rozgłośni śle ojcu dyrektorowi takie oto słowa: „Radio Maryja w istotny sposób wzbogaca oraz przyczynia się do pluralizmu w polskim życiu społecznym, kulturalnym i duchowym”. Koniecznie w szkołach powinno się mówić więcej o ojcu dyrektorze i jego dziełach. * Sejm odrzucił wniosek opozycji o wotum nieufności dla wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. Głosowanie poprzedziła gorąca debata. „My jesteśmy z zupełnie innego świata. Wy najwyraźniej nie jesteście w stanie zrozumieć tego, że ktoś naprawdę potrafi się kierować interesami Polski, a nie interesami swoich grupek”, mówił Kaczyński do opozycji. Ja, prezes, to Polska, więc logiczne, że interes Kaczyńskiego jest interesem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Lobbysta Mastalerka

Każdy chce mieć swojego Hofmana. Cudotwórcę, który potrafi łączyć biznesmenów mających kłopoty z politykami mającymi potrzeby. Skoro PiS ma Adama Hofmana, to bezobjawowy prezydent Duda postawił na Marcina Mastalerka. Podobnie jak Hofman Mastalerek też ma firmę zajmującą się PR i marketingiem. A skoro Duda go lansuje, to biznes już wie, do kogo w razie czego warto pukać. Patent prosty. A jaki skuteczny. I kasodajny. Gorzej z lotnością Mastalerka. Góra 50% Hofmana. Ale przecież tak, albo i gorzej, mają wszyscy protegowani Dudy.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Pielgrzymów w tym roku nie będzie

W Jerozolimie pustki, krążą pogłoski o zamknięciu na czas świąt bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem Mieszkańcy Jerozolimy, którzy często w grudniu narzekają na tłumy przeciskające się ciasnymi uliczkami Starego Miasta czy krzyki sprzedawców na straganach z pamiątkami, w tym roku tęsknią za gwarem, uciszonym przez ograniczenia wprowadzone na czas pandemii. – W tym roku na pasterkę zamiast nawet 300 osób do kościoła przyjdzie może 20 – przewiduje mieszkający w Jerozolimie dominikanin ks. Paweł Trzopek. Normalnie dyplomaci i inni cudzoziemcy, którzy zwykle uczestniczą w mszach u jerozolimskich dominikanów, wracaliby na święta do swoich krajów, a ich miejsce zajmowaliby pielgrzymi. – Na pasterkę przychodziły do nas głównie francuskojęzyczne grupy z Afryki. Jednak teraz cały ruch pielgrzymkowy jest zamrożony i nikt nie może wjechać – martwi się ks. Trzopek. List biskupów bez odpowiedzi Co roku do świętego miasta chrześcijan, żydów i muzułmanów przyjeżdża ok. 3,5 mln turystów i pielgrzymów. Muzułmanie odwiedzają miasto w różnym czasie, przede wszystkim, by udać się do meczetu Al-Aksa i Kopuły na Skale – miejsc dla islamu szczególnych. Teraz, w okresie świątecznym, żydzi z całego świata ściągają, by wspólnie zapalić chanukowe świece, chrześcijanie przybywają na Boże Narodzenie – do Jerozolimy, Betlejem i Nazaretu. – W tym roku pandemia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Jeden onkolog i 70 pacjentów dziennie

Chciałem, żeby 2 mld zł trafiły do chorych. Niestety, trafiły do chorej telewizji Prof. Cezary Szczylik – wybitny onkolog, specjalizujący się także w hematologii i chorobach wewnętrznych Przychodzi do pana w grudniu roku pandemicznego 2020 pacjent NFZ z prawie pewnym rozpoznaniem guza wątroby lub nerki. I co się dzieje? – Przede wszystkim nie przychodzi. Mamy prawie rok pandemii. Zmniejszyła się liczba chorych, u których lekarze rodzinni rozpoznawali nowotwory i którym wystawiali zieloną kartę DiLO, teoretycznie gwarantującą szybkie przyjęcie. W rzeczywistości szybka terapia nie działa: mimo posiadania karty onkologicznej są kolejki do badań, do 30 dni oczekuje się na tomografię, potem długo na wynik badania. W niektórych województwach liczba kart zmniejszyła się o 30-40%. W niektórych powiatach przez kilka miesięcy w ogóle nie było zgłoszeń na mammografię. Jeśli więc jutro zgłosi się do mnie chory z guzem wątroby czy rakiem nerki, będzie to inne zaawansowanie niż to, z którym mógł się pojawić osiem miesięcy wcześniej. Może czas nie jest tak istotny dla chorych z rakiem nerki, bo u większości pacjentów może on mieć mniej agresywny przebieg, ale jeśli mówimy o chorych z rakiem płuca, piersi czy trzustki lub z wysokimi stopniami złośliwości raka prostaty, który ostatnio jest zabójcą numer jeden

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Pytanie Tygodnia

O czym warto podumać w święta?

Ryszard Bańkowicz, przewodniczący Rady Etyki Mediów Myślę, że warto się zadumać nad tym, kiedy wreszcie uda się nam żyć w normalnym kraju – i co możemy zrobić, żeby to przyśpieszyć. Natomiast jeśli chodzi o nasze podwórko, media, cenne będą przemyślenia na temat tego, czy wróci stan, w którym ich etyka jest przedmiotem troski nie tylko piszących dziennikarzy, ale także ich kierowników, naczelnych, a przede wszystkim wydawców. Dr Mira Marcinów, psycholożka, filozofka, pisarka Z perspektywy czasu oceniam, że najważniejsze pod względem refleksyjnym były dla mnie święta, które spędziłam, przygotowując się do egzaminu doktorskiego z filozofii. Musiałam przypomnieć sobie cały egzystencjalizm i dużo myślałam o wszystkim, co związane z kruchością i skończonością naszego istnienia czy brakiem wolności. Zachęcam do stawienia czoła tym trudnym kwestiom, a więc do tego, by w święta na przekór wszystkiemu, co dzieje się wokół, zająć się myśleniem filozoficznym, choćby domorosłym. Ćwiczmy refleksję na temat spraw najważniejszych – sensu i bezsensu, życia i śmierci – i zachęcajmy bliskich do takich rozmów. Oczywiście taka zaduma, refleksja, filozofowanie jako ćwiczenie się w umieraniu jest możliwe pod warunkiem, że wszystkie inne potrzeby zostaną zaspokojone. Wiem, że taka możliwość namysłu egzystencjalnego to luksus, którego wszystkim bym życzyła w te święta. Prof. Zbigniew Mikołejko,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne

Wystawa „Artyści z Krakowa. Generacja 1950–1969”

Artyści z Krakowa. Generacja 1950–1969 Artyści: Bogdan Achimescu, Bogusław Bachorczyk, Zbigniew Bajek, Andrzej Bednarczyk, Tamara Berdowska, Tadeusz Boruta, Robert Bubel, Halina Cader, Marek Chlanda, Marek Chołoniewski, Ignacy Czwartos, Wojciech Ćwiertniewicz, Marta