Archiwum

Powrót na stronę główną
Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Jak rozpoznać anioła?

Jak rozpoznać anioła? Pytanie wydaje się zasadne ze względu na okoliczności. A może jest zawsze zasadne, może na tym polega bajer? Bo wyobraźmy sobie – tak przegapić anioła. Trochę fuck-up, trochę wstyd. To jak minąć za rogiem miłość swojego życia. Ale jak rozpracować anioła? Trzeba mieć specyficzne cechy? Talenty? Być w ciąży? Bez nogi? Połknąć ósemkę? Głosować na Razem? Zatruć się azbestem? Poeta Andrzej Sosnowski wiedział, co jest ważne: „te wszystkie mechanizmy, półautomatyczne dziewczyny, miłości zapoznane w olśniewających samochodach. Ale wiedział, jak rozpoznać anioła. Czuł pismo nosem”. Zatem wystarczy „czuć pismo nosem”? Czyli kumać bazkę? Wygląda na to, że odpowiedź trzeba sobie wymedytować, wykminić, bo anioła widzi się tylko kątem oka, a potem zaraz się go traci, jak się traci czas albo rozum. Prior, homoseksualny bohater „Aniołów w Ameryce”, miał ułatwione zadanie. Przyjście anioła zwiastowała erekcja. „Głos cudowny. Kiedy go słyszę, staje mi”, opowiadał przyjacielowi. A co na to głos? „The Messenger has arrived”, a potem: „Nie jestem ptakiem nocy. Jestem posłańcem. Czeka nas wielka, cudowna praca, krzywej wieży przywrócimy pion, wielkie kłamstwo obalimy, wielki błąd naprawimy, prawem, mieczem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Kwestia sumienia

W Kanadzie Ukraińcy z 14. Dywizji Grenadierów Waffen SS Galizien i UPA znaleźli bezpieczną przystań 22 września br. w kanadyjskiej Izbie Gmin na uroczystym posiedzeniu z udziałem premiera Justina Trudeau i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego spiker Izby Anthony Rota uhonorował 98-letniego Kanadyjczyka pochodzenia ukraińskiego, Jarosława Hunkę. Przedstawił go obecnym jako bojownika o wolność, a posłowie, premier oraz gość z Kijowa przywitali Hunkę owacją na stojąco. Kilka dni później The Centre for Israel and Jewish Affairs ujawniło, że Hunko to były żołnierz 14. Dywizji Grenadierów Waffen SS Galizien, w której służyli ukraińscy ochotnicy. Część z nich po II wojnie światowej wyemigrowała do Kanady. W efekcie skandalu Anthony Rota podał się do dymisji, Izba Gmin Kanady jednomyślnie przyjęła uchwałę o potępieniu nazizmu, a premier Justin Trudeau przeprosił społeczność żydowską. Diaspora Dziś Kanada jest domem największej ukraińskiej diaspory poza Europą. Pionierami byli dwaj galicyjscy chłopi, Iwan Pilipiw i Wasyl Eleniak, którzy przybyli do nowej ojczyzny w 1891 r. Historycy szacują, że do roku 1914 z Galicji, Bukowiny oraz dzisiejszych terenów środkowej Ukrainy przypłynęło ok. 170 tys. obywateli Austro-Węgier, których dziś uznaje się za Ukraińców. Osiedlali się głównie na zachodzie Kanady –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Rzecznik na bakier z prawem

Czy Wojciech Andrusiewicz sprowadzi kłopoty na prezesa NBP Adama Glapińskiego? Po przegranych przez PiS wyborach ludzie ustępującego obozu władzy rozpierzchli się w poszukiwaniu ciepłych posad. A ponieważ pozostało kilka instytucji i urzędów zabetonowanych przez partię Jarosława Kaczyńskiego, jest gdzie się zaczepić. Objęcie przez Wojciecha Andrusiewicza prestiżowego stołka rzecznika prasowego Narodowego Banku Polskiego uznane zostało przez komentatorów jako złoty spadochron. Podpuścił ministra Andrusiewicz był rzecznikiem Ministerstwa Zdrowia od grudnia 2019 r. do sierpnia 2023 r., gdy do dymisji podał się skompromitowany szef tego resortu Adam Niedzielski. Przyczyną był skandal z ujawnieniem przez Niedzielskiego na Twitterze, że dr Piotr Pisula z Poznania, który powiedział „Faktom” TVN, że nie mógł wypisać żadnemu pacjentowi recepty na silne leki przeciwbólowe w związku z ograniczeniami, jakie weszły w życie na mocy ministerialnego rozporządzenia, wypisał taką receptę sobie, co miało świadczyć o tym, że lekarz kłamał. Pisula jednak mówił prawdę, bo medycy mieli rzeczywiście problemy z wystawieniem recept pacjentom, mogli natomiast wystawić je sobie. Aby zniszczyć reputację szanowanemu lekarzowi, Niedzielski nie tylko ujawnił dane wrażliwe, ale też nadużył swoich uprawnień, gdyż wymusił na podwładnych urzędnikach, aby ci przekazali mu zastrzeżone informacje. Byli to dyrektor Departamentu Innowacji, który polecenie Niedzielskiego przekazał szefowi Centrum

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Biedni milionerzy

Wielu ludzi w Polsce ciągle żyje w biedzie. I po kilka razy ogląda każdą złotówkę. Ale to nie oni są na czele lamentujących. Najbardziej skarżą się na swoją niedolę rozmaici artyści. Bo ich emerytury są często na poziomie minimalnej, która od 1 kwietnia 2023 r. wynosi 1588,44 zł. Dlaczego tyle? Bo mimo ogromnych dochodów z występów, koncertów, nagrań, reklam nie odprowadzali składek do ZUS. Czyli wieźli się na gapę. Zamiast skruchy czy odrobiny refleksji są teraz jęki i odwracanie kota ogonem. Jaki ten ZUS straszny. Bo Krzysztof Cugowski dostaje 1722 zł emerytury, Ryszard Rynkowski – 1277 zł, Maryla Rodowicz – 1917 zł. Chcieliby dopłaty od państwa. Czyli od tych, którzy płacą składki. Ale naród nie chce się dołożyć. Zostaje Mentzen z Konfederacji. Gdyby rządził, nie byłoby ZUS. A więc i płaczu artystów.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Czy rząd Tuska może liczyć na lojalność urzędników?

Dr Anna Materska-Sosnowska, politolożka, Uniwersytet Warszawski Oczywiście należy pamiętać, że w Polsce rozbrojono korpus służby cywilnej i zepsuto szkołę, która miała kształcić urzędników. Chcąc ująć sprawę zwięźle: można założyć, że najwyższy szczebel urzędniczy zostanie zwolniony i zastąpiony nowymi ludźmi. Jednakże pewna pamięć DNA korpusu służby cywilnej na pewno była, jest i będzie. Pytanie, które trzeba dziś zadać, to jak ten korpus odbudować, żeby zapewnić w niedalekiej przyszłości systemową ciągłość działań państwa niezależnie od kolejnych zmian władzy. Prof. Robert Alberski, politolog, Uniwersytet Wrocławski W modelu charakterystycznym dla demokracji zmiana władzy powinna oznaczać tyle, że zmienia się najwyższy szczebel decyzyjny w ministerstwach. Powinniśmy mieć urzędników służby cywilnej, którzy są apolityczni, dzięki czemu ich pozycja zawodowa jest stabilna. To oznacza, że pracują z każdą władzą, która w demokratycznym trybie obejmuje rządy. Próbowano w Polsce taki model stworzyć. Mieliśmy ustawę o służbie cywilnej, a nawet szkołę, która kształciła urzędników. Niestety, ten system awansu urzędniczego leży dziś w gruzach. Dlatego nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, na ile nowy rząd może polegać na urzędnikach. Wszystko zależy od tego, jak bardzo przez ostatnie osiem lat udało się PiS skolonizować aparat administracyjny.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Ogłuszeni

PiS po wyborach było jak człowiek ogłuszony pałką. Na początku mało do nich docierało. Ale przecież podobnie było z nami, gdy osiem lat temu tamci przejęli władzę. Przy wielkim nieszczęściu trudno objąć umysłem skalę katastrofy. Na to potrzeba czasu. Wielka miotła Tuska już zaczyna działać. Za chwilę dojdzie siekiera. Co najbardziej ich przeraża? Chyba groźba zmian w mediach publicznych. Oparli się na wielkim kłamstwie, na swoich mitach, na złorzeczeniu. Obłąkany szef „Gazety Polskiej”, funkcjonariusze TVP Info, do tego byli opozycjoniści – ależ się rozmnożyli ci opozycjoniści i każdy to męczennik – zorganizowali na placu Powstańców Warszawy manifestację w obronie telewizji. Publiczna telewizja pokazywała zgromadzenie, tak by wyglądało, że jest liczne, sami chwalili się, że przyszły tłumy, a było góra kilkaset dusz. Hasło przewodnie: „Tusk – agent niemiecki, Polska niemieckim landem”. Utrwala się postać Tuska jako agenta niemieckiego, agenta rosyjskiego i agenta brukselskiego. Trzygłowe monstrum jest premierem. Takiej katastrofy jeszcze nie było. Targowica przy tym to nic. Spełnił się najczarniejszy sen Jarosława Kaczyńskiego. Po ośmiu latach budowania Polski według planu prezesa konstrukcja zaczyna być demontowana kawałek po kawałku przez nową ekipę. 13 grudnia

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Kino. Zaległości dla inteligenta

Śmierć przyśpiesza, pociągi się spóźniają Do kina chadzamy jak klienci – po filmy gatunkowe. Thriller ma wywołać dreszczyk, horror przestraszyć, komedia rozbawić. Najmniejszą widownię gromadzą filmy, które mają wymusić refleksję. Oto cztery obrazy, które weszły właśnie do obiegu wideo i do kanałów streamingowych. „Plan 75”, czyli niepotrzebni mogą odejść reż. Chie Hayakawa Dystopia made in Japan. Przyszłość ponura i bynajmniej nie odległa. Symulacja biegnie tak, że rząd oferuje seniorom „Plan 75”. Osoby, którym stuknęło 75 lat, otrzymują szansę przysłużenia się własnemu krajowi i uprzyjemnienia sobie reszty życia. Owa reszta nie będzie długa, ponieważ program zakłada dobrowolne odejście z tego świata w zamian za hojną rekompensatę finansową w postaci 100 tys. jenów. Można ją obrócić na podróż marzeń, na jakieś ekstatyczne szaleństwo, spadek dla wnuków albo inną formę spełnienia pragnień. Gdyby pieniądze nie przemawiały dostatecznie, rząd apeluje do uczuć patriotycznych. Kiedy starcy „zrobią miejsce” młodszym, zdejmą im z barków obciążenia ekonomiczne, opróżnią miejsca pracy, a i starzejąca się populacja kraju zostanie odmłodzona. Koszt eutanazji i kremacji rząd bierze na siebie, choć już nie dodaje, że prochy zamierza wsypać do miejskich ścieków. Uruchamia też po cichu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Psychologia Wywiady

Społeczna epoka lodowcowa

Mężczyźni, zacznijmy być ludźmi, a nie mężczyznami Prof. Wojciech Kulesza – psycholog Święta, wspólny stół, noworoczne nadzieje. Czy wtedy nie odczuwa się samotności szczególniej? – Nie znam żadnych badań mówiących o tym, jak święta zmieniają poczucie samotności. Pojawia się pytanie, co to znaczy spędzić z kimś święta. Z pijanym ojcem czy mężem, zapracowaną matką – to jest z kimś czy nie? Przygląda się pan zjawisku samotności i mówi o epidemii samotności, społecznej epoce lodowcowej. Czy jesteśmy w momencie krańcowym, musimy się ratować? – Przekroczyliśmy go, bo zaczynamy na potęgę chorować. A jeżeli chodzi o samotność, to raport fundacji Martyny Wojciechowskiej UNAWEZA o zdrowiu psychicznym młodych ludzi mówi, że ok. 38% nastolatków czuje się samotnych w dobie internetu, smartfonów i mediów społecznościowych. Te dane robią wrażenie, przecież teoretycznie to oni są bardziej „społeczni” niż inne pokolenia, przyszli po nas, a ile ich dzieci będzie się czuło samotnych? Co to znaczy czuć się samotnym? – To trochę jak z bólem. Jest subiektywny, nie ma obiektywnego bólu, człowiek sam musi go oszacować. Samotność kwantyfikowali Amerykanie, badając, ilu masz przyjaciół. W latach 90. byli tacy, którzy mieli zero przyjaciół, nie mają ich też 30 lat później. Przy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Abp Gądecki w oblężonej twierdzy

Apelując do prezydenta o niepodpisywanie ustawy o finansowaniu przez państwo procedury in vitro, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Gądecki po raz kolejny pokazał, że nie rozumie, na czym polega konstytucyjny, poświadczony konkordatem rozdział Kościoła od państwa. Nie rozumie też rzeczy znacznie bardziej podstawowej – tego, że w cywilizacji zachodniej co najmniej od czasu zakończenia walk cesarstwa z papiestwem, które nastąpiło jeszcze w średniowieczu, rozróżnia się sacrum i profanum, porządek świecki i porządek duchowny. Jeśli Kościół procedurę in vitro, akceptowaną w całym cywilizowanym świecie (jej twórca, Robert Geoffrey Edwards, otrzymał nawet w roku 2010 Nagrodę Nobla), uważa za niemoralną, to wolno mu. Co więcej, ma prawo tak nauczać swoich wiernych, aby metody tej nie stosowali. Może do nich apelować albo i grozić karami kościelnymi na ziemi i ogniem piekielnym po śmierci. Tymczasem abp Gądecki zaapelował nie do wiernych, ale do prezydenta, aby ustawę zawetował! Dobrze chociaż, że powstrzymał się od zaszantażowania głowy państwa ekskomuniką w razie podpisania ustawy. Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 52/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Wierzyliśmy, że socjalizm da się naprawić

Myśmy nie kpili z hasła „Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej” Prof. Grzegorz W. Kołodko – ekonomista, wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego, wiceprezes Rady Ministrów i minister finansów w latach 1994-1997 i 2002-2003, twórca programów rozwoju społeczno-gospodarczego Strategia dla Polski, Pakietu 2000 i Programu Naprawy Finansów Rzeczypospolitej. Chińczycy mówią, że każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Zacznijmy więc od tego pierwszego kroku. W jaki sposób chłopak z Tczewa wybrał studia na SGPiS (dziś SGH)? Dlaczego ekonomię i dlaczego tam? – Wtedy nie wiedziałem, co to jest ekonomia, bo w szkole nikt nam tego nie wyjaśniał. Ale przyglądałem się, co się wokół dzieje, i wielu aspektów funkcjonowania rzeczywistości gospodarczej nie rozumiałem. A chciałem zrozumieć! Dzięki temu, że miałem mądrych nauczycieli, którzy pobudzili moje zainteresowania, regularnie czytałem dwa tygodniki – „Politykę” i „Kulturę”. Tej klasy tygodników we współczesnej Polsce nie ma. Miał pan pieniądze na „Politykę” i „Kulturę”? – Bogaci nie byliśmy, ale biedy też nie klepaliśmy. W dzieciństwie nie miałem piłki skórzanej, zawsze gumową. Nie miałem modnych wtedy butów ze szpicami, bo trzeba je było kupić od prywatnego szewca, drogo, a w państwowych sklepach nie było. Miewałem inne akcesoria tamtego czasu, typu koszula non-iron, ale płaszcza ortalionowego już nie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.