W 32. numerze „Przeglądu” polecamy

W 32. numerze „Przeglądu” polecamy

TEMAT Z OKŁADKI Katują, bo mogą Wyrywanie łap, topienie, podrzynanie gardła, bicie kijem po głowie, traktowanie prądem – tak Polacy katują zwierzęta. Sprawcy, o ile zostaną złapani, najczęściej unikają odsiadki. Mężczyzna za wrzucenie kota do pieca centralnego ogrzewania dostał karę w zawieszeniu. Tak samo jak kobieta, która dla zabawy przebiła bok psa hakiem. Dlatego obrońcy praw zwierząt domagają się ostrzejszych i dolegliwszych kar. Kto najczęściej katuje zwierzęta? Mężczyźni w wieku od 50 do 59 lat, którzy mieszkają na wsi. Oprócz zwierząt domowych brutalnie traktowane są zwierzęta gospodarskie i cyrkowe. O fermach kurzych i zwierząt futerkowych przedstawiciele organizacji prozwierzęcych mówią: piekło. Na ludzką miłość i opiekę w schroniskach czekają tysiące zwierząt. Niestety, nie zawsze trafiają do odpowiedzialnych opiekunów. WYWIAD Czy ten ustrój się pani podoba? – System prawa to maszyna w ruchu. Jeżeli wyłamie się w niej jakieś kółko, jedzie dalej, tylko nagle zaczyna skręcać w którąś stronę – odpowiada na tytułowe pytanie prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. – Ustawa buduje mechanizm, za pomocą którego władza polityczna będzie sterować Trybunałem. Tym, co do niego wpływa, w jakim tempie zostanie rozpatrzone i kiedy. A później, poprzez personalia – przecież nie ukrywa się, że władza chce Trybunał opanować personalnie – mieć przemożny wpływ na jakość orzekania – mówi. – Media, prokuratura, inwigilacja… To są te ustawy, które w gruncie rzeczy zmieniają ustrój i pozycję obywatela. Sprawa Trybunału prędzej czy później dojdzie do Kowalskiego. Jedziemy nie w tym kierunku, w którym zmierzają państwa Zachodu, tylko na peryferie – ostrzega. Zbrodnie z archiwum X – Myślę, że każda sprawa, w której przestępcę odkryto po wielu latach, to sukces. Przeciętny Polak pewnie nawet o nich nie wie albo nie pamięta, ale na pewno rodziny ofiar czują satysfakcję, że sprawca zostaje pociągnięty do odpowiedzialności – mówi prof. Monika Całkiewicz, specjalistka z zakresu kryminalistyki i postępowania karnego. – Prawie każdy liczy na to, że nigdy nie zostanie schwytany. Czasem jednak, gdy po latach puka policja, sprawca mówi: „Wreszcie”, bo zrzuca z siebie ciężar. W wyjaśnianiu spraw sprzed lat pomagają nowe techniki, głównie cyfryzacja danych. KOŚCIÓŁ Franciszek wyjechał, Rydzyk został Niektóre ujęcia ze spotkań z papieżem podczas jego wizyty w Polsce są bardziej wymowne niż to, co powiedział. Na pewno warto zapamiętać to zdjęcie: puste krzesła zarezerwowane dla polskiego duchowieństwa na jednej z mszy z Franciszkiem. Artur Sporniak, publicysta „Tygodnika Powszechnego”, zauważa: „Na 51 tys. polskich księży, zakonników i zakonnic na spotkanie z papieżem w Białych Morzach przygotowano aż 7 tys. miejsc. Ponad połowa pozostała wolna”. I tak zostanie. Polscy księża papieża po prostu lekceważą. To, co mówi papież, nie ma znaczenia, bo i tak wiemy swoje. A rząd dusz nad dużą częścią Polaków sprawuje o. Rydzyk. HISTORIA Wyrok na miasto – Sikorski oprócz tego, że był wojskowym, był też politykiem. Rozumiał sytuację i wiedział, że Polaków nie stać na walkę na dwa fronty, z Niemcami i Sowietami. Był realistą, potrafił się wycofywać z błędnych decyzji, jak chociażby z początkowej akceptacji planów powstańczych, które mu podsuwał ppłk Maciej Kalenkiewicz, zakładających zrzucenie nad krajem regularnych armii, mających nieść pomoc Polakom walczącym z okupantem– przekonuje prof. Andrzej Leon Sowa. – Mogło nie dojść do zagłady Warszawy. Ale nie osiągnięto by takich celów politycznych, jakie dowództwo AK sobie zakładało – dodaje. – Ludzie chcieli się bić, ale z Niemcami uciekającymi, a nie z przygotowującymi się do obrony Warszawy. Wszystkie powstańcze natarcia podejmowano na ślepo. Powstańcy szli do ataku, nie wiedząc, jakie siły niemieckie są na przedpolu i jakie są możliwości zdobycia danych obiektów. OPINIE Morawiecki odkrywa karty Jarosław Kaczyński nazwał plan Mateusza Morawieckiego centrum „wielkiego planu IV Rzeczypospolitej”. Jednak opisana w nim Polska liberalna ma niewiele wspólnego z wizją państwa prezesa PiS. W opublikowanym 29 lipca przez Ministerstwo Rozwoju projekcie określenie IV Rzeczpospolita nie pojawia się ani razu, podobnie jak słowo naród. Jarosław Kaczyński nie zostawia suchej nitki na obowiązującej konstytucji, tymczasem autorzy projektu kilkakrotnie powołują się na jej zapisy, podkreślając m.in. respektowanie konstytucyjnego modelu gospodarki rynkowej oraz określonego w ustawie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 32/2016

Kategorie: Kraj