Lepiej zarabiający Polacy narzekają, że program 500+ to dotowanie patologii. Tymczasem dzięki tym pieniądzom tysiące rodzin w końcu z optymizmem spojrzało w przyszłość Program Rodzina 500+ to sztandarowy projekt obecnego rządu. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej szacuje, że tylko w tym roku jego realizacja kosztować będzie ok. 17,2 mld zł. W przyszłym roku kwota ta ma wzrosnąć do 22 mld zł. Największe partie opozycyjne alarmują więc, że Polski nie stać na tak znaczne obciążenie budżetu. Wskazują, że program jest krótkowzroczny, bo wcale nie gwarantuje wzrostu dzietności polskich rodzin, co było jednym z jego założeń. Niestety, coraz częściej mówią też coś jeszcze. Argumentują, że pieniądze w ogóle nie powinny trafiać do najbiedniejszych rodzin, bo zostaną w nich zmarnowane lub przepite. Skoro rodzina jest biedna, to znaczy, że jej członkowie są niezaradni i leniwi. W przeciwnym razie nie byliby biedni. Taki punkt widzenia podziela większość polskich elit. Niemal połowa w sferze niedostatku Dla wielu przeciwników rządowego programu jest to jasne jak słońce. Pieniądze trafiają do patologicznych rodzin z głębokiej prowincji, które żyją z zasiłków, są roszczeniowe, a całe dni upływają im na upijaniu się. Dzięki dodatkowym środkom mogą rodzić więcej dzieci, wskutek czego nakręca się spirala patologii, bo wiadomo, że dzieci przejmą styl życia swoich „społecznie nieprzystosowanych” rodziców. Ten sposób rozumowania najlepiej przedstawił Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan. Na antenie radia TOK FM, podczas dyskusji o programie Rodzina 500+, pytał wprost: „Czy chodzi nam o to, żeby dzieci rodziły się w rodzinach o silnym etosie pracy, mogącym zapewnić im dobre wychowanie, czy chodzi nam o to, żeby dzieci rodziły się w ogóle?”. W tym samym duchu wypowiadała się prof. Magdalena Środa, która mówiła Cezaremu Michalskiemu na portalu Dziennik Opinii o sytuacji w znanej jej wiosce: „Te pieniądze będą w większości przepijane. A trzeba wiedzieć, że alkohol tutaj nie jest drogi, bo z przemytu”. Opinie o tym, że PiS „kupiło sobie” pijaków i leniuchów, powielane są podczas internetowych dyskusji na portalach nieprzychylnych rządzącej obecnie partii. Nie powinno to dziwić. Jeszcze w roku 2012 aż 42% ankietowanych przez CBOS twierdziło, że główną barierą w wychodzeniu z biedy są właśnie lenistwo i niechęć do podejmowania pracy. Jednym zdaniem: dla większości polskiej klasy średniej biedni są sami sobie winni. Politycy Platformy i Nowoczesnej zżymają się na „rozdawniczy” program wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. A przecież PiS zrobiło to, co każda poważna partia powinna zrobić, jeśli chce przejąć władzę: zapoznało się z wynikami badań dotyczących polskiego społeczeństwa, wyciągnęło z nich wnioski i zaproponowało konkretną ofertę wyborczą. Możliwe, że gdyby politycy Platformy wpadli na to wcześniej, byliby w zupełnie innym miejscu niż teraz. Bo przecież symptomów było wiele. Wystarczyło chociażby zajrzeć do rezultatów przeprowadzonego przez GUS badania „Ubóstwo w Polsce w latach 2013 i 2014”, z którego wynika, że dwa lata temu ubóstwem absolutnym w Polsce dotkniętych było 7,4% gospodarstw domowych. Szacuje się, że to ok. 2,8 mln osób. Przypominamy, że granicę biedy absolutnej wyznacza minimum egzystencji, czyli taka wysokość wpływów do budżetu domowego, która umożliwia zaspokojenie podstawowych potrzeb konsumpcyjnych. Kwota mniejsza niż minimum egzystencji oznacza zagrożenie życia. Co ważne, w 2014 r. tylko 21% gospodarstw zagrożonych ubóstwem absolutnym utrzymywało się z niezarobkowych źródeł. Najbardziej alarmujące są jednak dane dotyczące sfery niedostatku, którą GUS określa jako „minimalny godziwy standard życia”. Wymaga on środków zapewniających nie tylko biologiczne przeżycie, ale również umożliwiających utrzymywanie kontaktów towarzyskich, edukację oraz minimalne uczestnictwo w kulturze. Z badania GUS wynika, że w sferze niedostatku żyło 43% osób. Oznacza to, że prawie 16,5 mln Polaków nie miało szans na godne życie. Obraz ten idealnie uzupełnia fatalna sytuacja na polskim rynku pracy, którego znakiem rozpoznawczym jest przerost śmieciowego zatrudnienia, outsourcing, bardzo niskie stawki, praca ponad siły oraz zmuszanie do samozatrudnienia. Można odetchnąć PiS zauważyło, że jedyną szansą na zdecydowane zwycięstwo będzie skonstruowanie programu, który przywróci rzeszom polskich rodzin poczucie godności. Stąd pomysł kosztownego programu Rodzina 500+. Pieniądze z 500+ są wypłacane od 1 kwietnia br. Po dwóch
Tagi:
Wiktor Raczkowski









