Historia polskiego życia politycznego ostatnich 100 lat to w rzeczywistości rywalizacja pod różnymi wcieleniami dwóch ugrupowań. Z jednej strony, obozu lewicowo-obywatelskiego, ceniącego wolność, równość, dobre relacje z innymi krajami, stawiającego na wspólnotę obywatelską zamiast na wspólnotę etniczną. Z drugiej strony – obozu narodowo-katolickiego, który był dzieckiem kontrreformacji i głosił nacjonalizm, klerykalne zabobony, narodowe uprzedzenia, antysemityzm i zawsze odwracał się plecami do Europy. W okresie międzywojennym najwyrazistszym symbolem obozu lewicowo-obywatelskiego była Polska Partia Socjalistyczna, część ludowców oraz mniejsze ugrupowania lewicowe. Z kolei narodowi katolicy mieli swoją główną reprezentację w Narodowej Demokracji Dmowskiego oraz w jawnie faszystowskim Obozie Narodowo-Radykalnym (ONR), który wyodrębnił się w 1934 r. z endecji. W okresie PRL te dwa obozy przecinały w poprzek oficjalnie istniejące ugrupowania związane z władzą oraz różnorodne środowiska opozycyjne – po jednej i po drugiej stronie byli przedstawiciele zarówno endeków, jak i tradycji lewicowej. PRL nie potrafiła lub nie chciała wyrzucić na śmietnik tradycji endeckiej, czego najlepszym przykładem była historia Stowarzyszenia PAX, na czele którego stanął Bolesław Piasecki, przedwojenny lider ONR. Po 1989 r. obóz endecko-klerykalny miał różne reprezentacje polityczne: Wyborcza Akcja Katolicka, Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, Akcja Wyborcza Solidarność, Liga Polskich Rodzin, no i w końcu Prawo i Sprawiedliwość ze swoimi nacjonalistycznymi satelitami. Obóz lewicowo-obywatelski po przemianach systemowych nie mógł z różnych powodów w pełni się rozwinąć – dziś reprezentowany jest głównie przez ruchy społeczne, organizacje obywatelskie, a na poziomie partyjnym wciąż nie ma wyraźnego przedstawiciela. Aby ujrzeć ciągłość tych powyżej naszkicowanych tradycji, warto sięgnąć po książkę Jana Józefa Lipskiego „Idea Katolickiego Państwa Narodu Polskiego” będącą opisem ideologii przedwojennego ONR. Wznowienie tej pracy nieżyjącego już przewodniczącego reaktywowanej w 1987 r. Polskiej Partii Socjalistycznej jest przydatne do zrozumienia obecnych działań PiS. Na przykład polityki zagranicznej. Co było celem faszystów z ONR? W 1938 r. pisali oni: „Punkt ciężkości polityki polskiej leży w zdobyciu Wschodu dla katolicyzmu i tym samym dla polskiej kultury. (…) Zdobyć i zorganizować Wschód i Środkową Europę przeciw protestancko-germańskiemu Zachodowi”. Protoplaści PiS również, jak obecni „prawdziwi Polacy”, mieli poczucie misji. W artykule „Jesteśmy katolikami-narodowcami” opublikowanym na łamach „Falangi” deklarowali: „Nie wystarcza nam, że będziemy państwem czerpiącem zdrowie z prawdziwej wiary – chcemy jeszcze tą wiarą promieniować, nieść ją okolicznym narodom i państwom”. W innym numerze „Falangi” z 1936 r. ogłaszali plany swojej moralnej i politycznej krucjaty: „Naszej racji musi się podporządkować Naród i inne narody. I dlatego nie będziemy liberalni wobec jednostek, które rządzą się w imię osobistych celów, a nie dobra Narodu, nie będziemy szanowali ich osobistych przekonań, nie będziemy humanitarni i miłosierni wobec tych, którzy sieją zgorszenie. (…) Będziemy twardzi i nieustępliwi wobec zła”. Czy czegoś to nie przypomina? Czytając opinie ONR na temat sądów, prawa i prawodawstwa, można w pełni zrozumieć inspiracje dla działań PiS w tej sferze. W artykule „Myśli o prawie narodowym” z 1936 r. czytamy jasno sformułowane stwierdzenie: „Przed prawem stoi w hierarchii pojęć dobro narodu”. Czy poseł Morawiecki swoje wystąpienia sejmowe buduje na archiwalnych dokumentach przedwojennych polskich faszystów? W tym samym przedwojennym artykule czytamy dalej: „Przyjęcie zasady prymatu dobra narodu i etyki przed prawem pociąga za sobą upadek przyjętego dziś powszechnie w opinii prawniczej fałszywego ideału praworządności. (…) Byłoby więc rzeczą w najwyższym stopniu nieracjonalną, gdyby w wypadku konfliktu z etyką lub dobrem narodu prawo zwyciężało. Prawo gra rolę drugorzędną (…). Prawo powinno być narodowe”. I wszystko jasne: prawo się nie liczy, kiedy trzeba uzdrowić naród. A co z kulturą? Tutaj PiS też ma sprawdzone rozwiązania, wymyślone już 80 lat temu przez ONR. W „Falandze” z 1938 r. wskazywano: „Najbardziej odpowiednia metoda organizowania współpracy artysty z państwem polega na zwracaniu uwagi twórców na odpowiednie zagadnienia. Sugerowanie im pewnych problemów, zachęcanie do pracy nad wybranymi faktami czy zagadnieniami”. Wdrażanie tych założeń programowych obserwujemy teraz pod hasłem odrzucenia „pedagogiki wstydu” i budowania niezakłamanej „kultury narodowej”. Żeby ułatwić zrozumienie pisowskiej polityki kulturalno-historycznej, warto przeczytać „Wytyczne narodowo-radykalnej polityki kulturalno-oświatowej”, opublikowane w 1938 r. na łamach









