Abbas po Arafacie

Abbas po Arafacie

Nowy przywódca Palestyńczyków nawołuje, by skończyć walkę zbrojną z Izraelem 9 stycznia Palestyńczycy wybiorą następcę Jasera Arafata. Niemal pewne jest, że nowym przywódcą tego narodu bez państwa zostanie 70-letni Mahmud Abbas. Spośród siedmiu kandydatów na stanowisko przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej tylko ten sędziwy towarzysz walk i tułaczek Arafata, uważany za umiarkowanego polityka, ma szansę na zwycięstwo. Komentatorzy zastanawiają się tylko, czy Abbas, którego „wojenne imię” brzmi Abu Mazen, dostanie 70, czy „tylko” 60% głosów. Wydawało się, że wyborcy będą mogli zadecydować między dwoma liczącymi się liderami. O schedę po Arafacie zamierzał ubiegać się z izraelskiego więzienia charyzmatyczny Marwan Barghouti, przywódca organizacji Fatah (głównej frakcji OWP) z Zachodniego Brzegu. W czerwcu 2004 r. 45-letni Barghouti skazany został przez izraelski sąd na pięciokrotne dożywocie za podżeganie do zabójstw i zamachów. Barghouti mógł poważnie zagrozić Abu Mazenowi. Obaj dysponowali mniej więcej 40-procentowym poparciem. Władze izraelskie zapowiedziały, że nawet jeśli Barghouti zostanie wybrany, i tak pozostanie za kratami i będzie mógł wypełniać swe obowiązki najwyżej w ramach więziennego regulaminu. Tzahi Hanegbi, minister bez teki w rządzie Ariela Szarona, oświadczył szyderczo, że skazaniec może zostać zwolniony najwcześniej za sto lat – za dobre sprawowanie. Ostatecznie jednak w połowie grudnia przywódca z Zachodniego Brzegu wycofał się z wyborów. Uczynił to pod naciskiem palestyńskich polityków, którzy oskarżali go o działanie na szkodę jedności narodu. Oficjalnym i jedynym kandydatem Fatah pozostał Mahmud Abbas. Podobno przyrzekł on Barghoutiemu, że jeśli ten zrezygnuje, palestyńscy przywódcy będą energiczniej zabiegać o jego zwolnienie. Uwięziony lider podjął roztropną decyzję. Gdyby bowiem Barghouti zwyciężył w wyborach, Izraelczycy odmówiliby wszelkich negocjacji ze skazanym „terrorystą”, podobnie jak nie chcieli rozmawiać z Jaserem Arafatem. Abu Mazen jest natomiast politykiem respektowanym zarówno w Tel Awiwie, jak w Waszyngtonie. Urodził się w 1935 r. w Safed w Palestynie będącej wówczas brytyjskim Terytorium Mandatowym. Obecnie miasto to należy do Izraela. Na wygnaniu w Katarze Abbas zebrał garstkę Palestyńczyków gotowych walczyć o swe prawa. Stał się jednym z członków-założycieli Fatah i oddanym współpracownikiem Arafata, któremu towarzyszył na uchodźstwie w Jordanii, w Libanie, w Tunisie. Szanowano go za skromny i pełen godności tryb życia. Już w latach 70. nawiązał kontakty z izraelskimi pacyfistami i politykami lewicy, usiłując znaleźć drogę do pojednania. Był jednym z twórców traktatu pokojowego z Oslo z 1993 r. Ale Oslo okazało się ślepą uliczką. Mimo werbalnych ustępstw kolejni premierzy państwa żydowskiego rozbudowywali osiedla żydowskie na terytoriach okupowanych. W 2000 r. Palestyńczycy, poddawani nieustannym szykanom i upokorzeniom, wzniecili drugie powstanie, zwane intifadą. Siły bezpieczeństwa państwa żydowskiego odpowiedziały bezwzględnymi represjami. Arafat stał się w praktyce więźniem w swej kwaterze głównej w Ramallah. Oskarżany o korupcję i dyktatorskie zapędy palestyński przywódca usiłował poprawić swój wizerunek, mianując w maju 2003 r. Abu Mazena premierem. Arafat nie zamierzał wszakże zrzec się swych kluczowych uprawnień, a zwłaszcza kontroli nad służbami bezpieczeństwa, na rzecz nowego szefa rządu i już we wrześniu tego roku Abbas ustąpił ze stanowiska. Mimo dawnych sporów podczas kampanii wyborczej Mahmud Abbas świadomie nawiązywał do dziedzictwa Arafata. Według palestyńskich mediów, Palestyńczycy bowiem coraz boleśniej odczuwają próżnię po śmierci Arafata, swego wiecznego przywódcy. Abu Mazen usiłuje próżnię tę zapełnić. Pozornie różni się on od swego wielkiego poprzednika. Arafat pokazywał się najchętniej w oliwkowozielonym mundurze bojownika. Mahmud Abbas nosi elegancki szary garnitur biznesmena. Co więcej, ogłosił on, że należy zakończyć walkę zbrojną z Izraelem. Niektórzy uznali to za zerwanie z polityką Arafata. Ale Abu Mazen radzi Palestyńczykom: Odłóżcie broń, gdyż bombą i karabinem z izraelską potęgą wojskową nie wygracie. Wasze ataki powodują tylko represje i mogą doprowadzić do zniszczenia istniejących jeszcze resztek Autonomii. Palestyńczycy powinni realizować swe cele metodami politycznymi. Cele Abu Mazena są takie same jak Arafata. Kandydat na przywódcę Palestyńczyków przedstawił je podczas wyborczego wiecu w Ramallah. Izrael powinien wycofać się ze wszystkich terytoriów zajętych w 1967 r., a więc z Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy i Wschodniej Jerozolimy. Na tych obszarach powinno powstać państwo palestyńskie ze stolicą w Jerozolimie.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2005, 2005

Kategorie: Świat