Agent z ręką w walizce pieniędzy

Agent z ręką w walizce pieniędzy

Czy afera gruntowa, największa spektakularna porażka CBA, zakończy się procesem Mariusza Kamińskiego? Upalne lato 2006 r. Na kortach we Wrocławiu biega z rakietą tenisową Andrzej K. – radca prawny, wiceprezes Telefonii Dialog. – Lubił szpanować – zezna dwa lata później w sądzie prezes ATM Grupa (producent „Świata według Kiepskich”), który też bywał na korcie. Radcę interesuje ziemia w pobliżu Wrocławia, którą można by „odrolnić”. – Przekwalifikowanie na działki budowlane daje wielokrotne przebicie za hektar – zapewnia prezesa ATM Grupa. Gdyby więc słyszał o takich terenach, prosi o wiadomość. Prezes odpowiada, że to nie jest temat, w którym on się porusza. Nie on jeden słyszy takie propozycje biznesowe. Wreszcie o poszukiwaniach przez Andrzeja K. wspólnika do interesu życia dowiaduje się CBA. Radca prawny ma powody sądzić, że interes się uda, bo zatrudnił u siebie na eksponowanym stanowisku Piotra R., byłego dziennikarza lokalnego Radia Dialog, a wcześniej TVP. R. ma dobre układy z władzami Samoobrony. Warto było się z nim zaprzyjaźnić – to ktoś, kto może załatwić odrolnienie. Trzeba tylko znaleźć chętnego do wyłożenia pieniędzy na koszty. Sprawa jest pilna, bo przyjaciołom komplikuje się w Dialogu – tracą pracę, gdy prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie wymuszania łapówek od firm stających do przetargu na wyposażenie Telefonii. Przygotowywany jest agent, który przed Andrzejem K. odegra rolę zainteresowanego odrolnieniem ziemi za łapówkę. Służby śledcze biorą temat za wiedzą ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Jest szansa na złapanie w zastawione sidła nie tylko jakiegoś prawnika kombinatora, ale samego wicepremiera Andrzeja Leppera. Niewygodnego koalicjanta partii Kaczyńskich. Podstawiony funkcjonariusz służb, z dowodem tożsamości na nazwisko Andrzej Sosnowski, będzie udawał biznesmena z Austrii. Powie figurantowi Andrzejowi K., że jest właścicielem 80 ha ziemi nad jeziorem w Muntowie w gminie Mrągowo. Potrzebuje decyzji o jej odrolnieniu, bo chce tam budować hotel. Jeśli będzie zgoda Ministerstwa Rolnictwa na przekwalifikowanie gruntu, pośrednicy zarobią 3,5 mln zł. Mam to z nimi uzgodnione 14 stycznia 2007 r. Sosnowski po raz pierwszy spotyka się z Andrzejem K. w warszawskiej restauracji Chianti przy ul. Foksal. Ich rozmowa jest nagrywana dzięki małemu aparacikowi w kieszeni agenta. Andrzej K.: – Akcja jest taka, że ja mam bezpośrednie, face to face, powiązanie z osobą, która to podpisuje po prostu, czyli z Lepperem. Ja więcej panu powiem, ja to mam z nimi uzgodnione… Kolejne spotkanie wyznaczają sobie cztery dni później we wrocławskim hotelu Best Western. Zaraz po wyjściu z Chianti Andrzej K. dzwoni do Piotra R. Opowiada mu o spotkaniu z biznesmenem z Austrii, ale przede wszystkim żali się, że po aferze w Dialogu, choć uruchomił znajomości w Prokuratorii Generalnej i Kancelarii Prezydenta, nie ma konkretnej propozycji pracy: – Obiecują, że zadzwonią, a potem cisza. Również R. po zwolnieniu z Dialogu nie jest w lepszej sytuacji. – Zakopali nas w piasku – mówi o ich ustosunkowanych znajomych. Obaj widzą ratunek dla siebie w załatwieniu interesu z Sosnowskim. To ich ustawi na kilka lat. Do restauracji hotelu Best Western Andrzej K. wchodzi mocnym krokiem: rozmawiał, z kim trzeba. Pytanie agenta, kto za nim stoi, zbywa żartem: – Baterie z komórki wyjąłeś? Ale piętrzy trudności w załatwieniu sprawy – obieg papierów w Ministerstwie Rolnictwa musi być nadzwyczajny. Taki tryb jest do zastosowania tylko jeden raz. Szkoda marnować taką okazję, chyba że jest wyjątkowo opłacalny zysk. Sosnowski wyjmuje 10 tys. zł na pierwsze drobne wydatki. K. bierze je ze słowami: – Ja jestem poważnym człowiekiem, szacuję ryzyko promilowo. Agent: – Nie było sprawy. Andrzej K.: – Dokładnie. Podczas kolejnego spotkania z agentem pada cena za odrolnienie – 7 bądź 8 mln zł. Pieniądze byłyby podzielone na cztery części – dla Leppera (który, jak twierdzi prawnik, „poniżej dużej bańki nie chce rozmawiać”), Andrzeja K., jego ustosunkowanego przyjaciela i kilku urzędników ministerstwa. K. podkreśla swoje poświęcenie: – Ja niestety nie mam z tego tyle, ile bym chciał, ale liczy się robienie kontaktów. Agent jakby zmartwiony: – To jednak kawał grosza… Ale nie mówi „nie”.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 51-52/2009

Kategorie: Reportaż