Apetyt na WSiP

Apetyt na WSiP

Prywatyzacja za pasem, zarząd się cieszy, pracownicy się boją Zapowiadana od dawna prywatyzacja WSiP-u Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych budzi gorące emocje. WSiP, będące jednoosobową spółką skarbu państwa, zostały wycenione na 120 – 200 mln zł. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, skarb państwa zamierza sprzedać do 80 ”o akcji wydawnictwa. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kupnem akcji interesuje się kilku inwestorów, m.in. francuskie oficyny Hachette i Havas, holenderski Wolters Kluwer, firma medialna Pearson, bank Paribas oraz Agora, wydawca ”Gazety Wyborczej”. Szef WSiP-u, Rafał Grupiński, zapytany, czy nie obawia się, że sprywatyzowane wydawnictwo straci swoją tożsamość, odpowiada: Jestem przekonany, że nie. Postawiliśmy warunek, że wydawnictwo ma zachować branżowość i tożsamość kulturalną. Jednak o tym, jak się potoczą losy WSiP, ostatecznie zadecyduje ich nowy Właściciel. Mam nadzieję, że prywatyzacja spółki umocni jej pozycję na rynku. Za to pracownicy WSiP-u boją się prywatyzacji. Dla nas wiąże się to z redukcją zatrudnienia, zmniejszeniem nakładów, likwidacją Wielu działów. Im bliżej prywatyzacji, tym większa panika ogarnia ludzi mówi jeden z redaktorów WSiP-u. TAJEMNICZE KIEROWNICTWO WSiP są potentatem na rynku podręczników szkolnych. Do niedawna były monopolistą, obecnie mają ponad 40 proc. rynku. W rankingu polskich oficyn plasują się na pierwszym miejscu, osiągają kilkudziesięciomilionowe zyski. Raport o stanie rynku wydawniczego podaje, że W 1998 r. WSiP wydały 712 tytułów w łącznym nakładzie 27 mln egzemplarzy 1 osiągnęły 16, 6 mln zł czystego zysku. Mimo to, wkrótce po ogłoszeniu tych wyników, stała się rzecz zaskakująca: 11 marca 1999 r. Rada Nadzorcza WSiP odwołała w trybie natychmiastowym prezesa, Andrzeja Chrzanowskiego, pod zarzutem niegospodarności oraz niewłaściwego stosunku do dwóch członków Rady. Na nic nie zdały się protesty branży wydawniczej, ani to, że Jerzy Giedroyc uznał wyrzucenie Andrzeja Chrzanowskiego za jeden z największych skandali W naszym kraju. Przypomnijmy, że Andrzej Chrzanowski kierował WSiP od 1989 roku, był ceniony w środowisku, które wybrało go prezesem Polskiej Izby Książki. Rada Nadzorcza WSiP obiecywała wyłonić nowego prezesa w drodze konkursu, w ciągu dwóch tygodni. Dwa tyś godnie przeciągnęły się do niemal pięciu miesięcy, a Rada nie chciała rozmawiać z dziennikarzami ani o zasadach konkursu, ani o zgłoszonych kandydaturach. Nie wiadomo, kto zasiadał w komisji konkursowej, nie ma pewności, czy w ogóle była jakakolwiek komisja. Wszystko otaczała tajemnica. Pod koniec lipca ub.r. środowisko wydawnicze z dużym zdziwieniem przyjęło do wiadomości, że nowym prezesem WSiP-u został Rafał Grupiński, należący do grupy tzw. „pampersów”, którego doświadczenie w branży wydawniczej ogranicza się do kierowania małym wydawnictwem poznańskim ”Obserwator” . Wprawdzie Grupiński był także redaktorem naczelnym prawicowego ”Czasu Kultury” i szefem telewizyjnego ”Pegaza”, mającym obsesję „rozliczania” PRL-u, ale trudno uznać, by dawało mu to kwalifikacje do kierowania czołowym polskim wydawnictwem, zatrudniającym niemal 500 osób. Wiele do życzenia pozostawiają także kwalifikacje pozostałych członków zarządu WSiP. Jerzy Nagórski (członek zarządu ds. produkcji) i Paweł Witaszek (członek zarządu ds. finansowych) prowadzili wcześniej firmę pończoszniczą, Wojciech Krasuski (członek zarządu ds. marketingu) miał pizzerie, zaś Krzysztof Murawski (członek zarządu ds. wydawniczych) pracował w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. CZYSZCZENIE POLA ”Poznaniacy” (tak pracownicy : WSiP-u nazywają nowy zarząd) traktują firmę jak prywatny folwark. Do nas odnoszą się z lekceważeniem. Na zebraniu w listopadzie członkowie zarządu mówili, że nie będzie zwolnień grupowych. W połowie grudnia pracownicy podpisywali ”lojalki”, zobowiązali się nie udzielać nikomu informacji na temat wydawnictwa i odsyłać zainteresowanych do rzecznika. Zaraz potem, jeszcze przed świętami, otrzymaliśmy zwolnienia. Mamy żal, że nikt z nami nawet nie rozmawiał mówi jeden ze zwolnionych redaktorów. Pracownicy WSiP przypuszczają, że z ok. 500 osób zatrudnionych w wydawnictwie połowa zostanie na bruk. Dotychczas wręczono około 40 zwolnień, ale wiemy, że kolejne czekają. Nasza kadra to ludzie z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, świetni fachowcy. Najtrudniej będzie pracownikom starszym, którym brakuje kilku lat do emerytury. Nowy zarząd zwalnia ludzi, likwiduje dział czasopism. Mówi, że firma musi być rentowna. W ramach oszczędności redaktorom czasopism zlikwidowano ryczałty

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2000, 2000

Kategorie: Kultura
Tagi: Ewa Likowska