Prym w hodowli koni wiodą polskie stadniny z tradycjami Hodowla koni to zadanie na wiele lat, na wiele pokoleń i koni, i hodowców – mówi Izabella Pawelec-Zawadzka, prezes Polskiego Związku Hodowców Koni. – Potrzeba do tego wiedzy, doświadczenia i cierpliwości. No i dużych pieniędzy, które mogą się zwrócić z nawiązką, ale znacznie później. Jeśli ktoś myśli, że pokryje wspaniałą, utytułowaną klacz równie wspaniałym ogierem, czempionem wielu pokazów, i będzie miał natychmiast najwspanialsze na świecie potomstwo, niech się nie bierze do hodowania koni. Dlatego też prym w hodowli arabów wciąż – i wydaje się, że jeszcze długo – będą wiodły stadniny z tradycjami. A te należą do Agencji Nieruchomości Rolnych. Co w świecie najpiękniejsze Wielką galę tegorocznych obchodów Dnia Konia Arabskiego zorganizowano z dwóch przyczyn. Przede wszystkim po raz pierwszy w Polsce odbywał się kongres Światowej Organizacji Konia Arabskiego, WAHO, od angielskiej nazwy World Arabian Horse Organisation. W WAHO zrzeszonych jest ok. 300 organizacji hodowlanych oraz kilka tysięcy hodowców indywidualnych bądź miłośników konia arabskiego. Zebrani delegaci – reprezentujący wszystkie kontynenty – uchwalili zamknięcie światowych ksiąg stadnych. Oznacza to, że do końsko-arabskiej arystokracji nie może być przypisany koń o nieznanym pochodzeniu. W czasie kongresu na warszawskim torze wyścigowym na Służewcu odbył się pokaz polskich arabów, najbardziej widowiskowa część imprezy. Ustawione w czworobok namioty bez wewnętrznej ściany otaczały kilkusetmetrową przestrzeń trawnika, na którym prezentowały się konie. Wielkie namioty były wypełnione do ostatniego miejsca od początku do końca kilkugodzinnego pokazu. O tym, że polski arab jest najlepszy na świecie, wie każdy, kto choć trochę interesuje się hodowlą koni. Tradycja liczy sto lat. Stadnina w Janowie Podlaskim powstała wprawdzie w 1817 r. z rozkazu ówczesnego cara, ale pierwsze araby pojawiły się w Janowie dopiero sto lat później. Dziś Janów słynie w świecie głównie z ogierów. Wielu światowych hodowców ściąga do polskiego przygranicznego miasteczka, by podpatrzyć metody pracy hodowlanej naszej stadniny. Znawcy tematyki są przekonani, że swe sukcesy Janów zawdzięcza w dużej mierze szczęściu do szefów. Najsłynniejszy z nich, Andrzej Krzyształowicz, jak powiadają, przez 50 lat nie opuścił ani jednego obchodu. Następcy okazali się go godni. Dzisiejszy prezes spółki i dyrektor stadniny w jednej osobie, Marek Trela, kontynuuje drogę sukcesów hodowlanych, pokazowych i wyścigowych. Tak to ocenia właściciel stadniny, Agencja Nieruchomości Rolnych. Druga stadnina koni arabskich, w Michałowie, powstała już po II wojnie światowej, ale wynikami hodowli dorównuje janowskiej. – Takiej kolekcji klaczy – powiada jeden ze znawców – nie ma na żadnym kontynencie. Od lat żaden z najważniejszych pokazów międzynarodowych nie obył się bez udziału koni z Michałowa. Wiele z nich wraca z tytułami czempionów. W Polsce najwyższym uznaniem dla Michałowa stało się przyznanie mu kilka lat temu Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP dla najlepszego gospodarstwa. Podwaliny dzisiejszej potęgi Michałów zawdzięcza dyrektorowi Ignacemu Jaworowskiemu, jednemu z najsławniejszych hodowców arabów na świecie. Dowodem jest fakt, iż to właśnie jemu w 1991 r. przyznano amerykańskiego Oscara dla najwybitniejszego hodowcy. Dyrektor Jaworowski kierował hodowlą aż do roku 1997, po czym przekazał ją w ręce małżeństwa Białoboków, dzisiejszych szefów. Trzecią hodowlą jest stado w Białce. Pierwsze araby przybyły tu w 1981 r. z innych stadnin. W ciągu pierwszych 20 lat Białka osiągnęła sukcesy, na które innym potrzeba dziesięcioleci. Tu odbywa się jeden z dwóch pokazów narodowych. Ceny urody Decydującym kryterium selekcyjnym na aukcjach i czempionatach jest uroda, czyli kwestia dość subiektywna. Ponoć niejeden raz okazywało się, że łatwiej zdobyć czempionat Europy czy świata, niż sięgnąć po tytuł czempiona w Janowie Podlaskim. Podobnie jest zresztą z ceną na aukcjach. Zdarzało się, że przewyższała najśmielsze oczekiwania sprzedawców, ale bywało też odwrotnie. Wspaniałe konie wracały do stajni, bo żaden kupiec nie chciał dać tyle, ile były warte. Czystość krwi rasowego konia arabskiego jest dokładniej udokumentowana niż w arystokratycznych rodach. I to bez żadnych wątpliwości. W programie aukcji podane są imiona do prapradziadków włącznie oraz imiona protoplastów linii męskiej i żeńskiej, od której w prostej linii koń pochodzi. Pochodzenie
Tagi:
Jerzy Łaniewski









