W tle arabskiej wiosny toczy się równoległa rewolucja. Muzułmanki walczą o równouprawnienie i udział w życiu politycznym Bogatą Arabię Saudyjską i biedny Jemen dzieli wiele, zwłaszcza poziom dobrobytu. Łączy je jednak położenie geograficzne oraz konserwatywne podejście do kobiet. Te, aktywniej niż kiedykolwiek, walczą dziś o swoje prawa. Na naszych oczach upada funkcjonujący na Zachodzie mit o bezdyskusyjnym podporządkowaniu muzułmanki mężczyźnie. Kobiety Arabii od wieków miały dużo do powiedzenia w domu, jednak ulica zawsze należała do mężczyzn. Teraz i o tę przestrzeń upominają się młode Arabki. Saudyjski konserwatyzm Kilka miesięcy temu świat poznał Shaimę Jastainę z Dżuddy, którą spotkała upokarzająca kara – 10 batów. W czerwcu złamała saudyjskie prawo, prowadząc samochód. Co gorsza – udowodniono jej, że robiła tak wielokrotnie. Zaktywizowało to lokalne feministki. – Jestem zdenerwowana i zaniepokojona. Myślę, że to przestroga dla kobiet, aby nie łudziły się, że wszystkie nasze postulaty zostaną spełnione – twierdzi Naila Attar, działaczka na rzecz ochrony praw kobiet. – Pracujemy nad petycją do króla, w której poprosimy go o anulowanie tego typu przepisów – przekonuje aktywistka. Saudyjki wierzą, że jeśli ktokolwiek może im pomóc, to tylko król Abdullah. We wrześniu wydał on dekret, na którego podstawie kobiety będą mogły głosować, a nawet startować w wyborach lokalnych. Nie od razu, rzecz jasna. Dopiero w 2015 r. – rewolucyjną zmianę muszą przetrawić konserwatywni duchowni i nie mniej purytańscy członkowie rodziny panującej. Wcześniej (w 2013 r.) kobiety mają wejść w skład Szury – grupy konsultacyjno-doradczej przy królu, utworzonej w latach 90. XX w. – Dzięki temu saudyjskie kobiety, po raz pierwszy w historii arabskiej monarchii, będą mogły uczestniczyć w życiu politycznym – nie kryje radości Fawziya abu Khalid, socjolożka z Uniwersytetu Króla Sauda w Rijadzie. Saudyjskie normy prawne nie tyle wprost zakazują kobietom prowadzenia pojazdów, ile zakładają, że tylko mężczyźni mogą mieć prawo jazdy, co siłą rzeczy zmusza niewiastę za kółkiem do łamania przepisów. Kobiety traktowane są jak ćwierćobywatelki i de facto ubezwłasnowolnione. Coraz więcej z nich się buntuje i ostentacyjnie prowadzi samochód, uwieczniając to na filmikach i zdjęciach zrobionych komórką. Dotychczas wykroczenia te spotykały się z policyjnym upomnieniem. Jednak kiedy na fali arabskiej wiosny Saudyjki zaczęły się domagać reform, władze zareagowały marchewką (prawo głosu) oraz kijem (dosłownie). Tradycyjny patriarchat Tak wyraźny i asymetryczny podział ról męskich oraz żeńskich, jak również separacja płciowa pochodzą raczej z arabskich (przedmuzułmańskich) tradycji plemiennych niż z islamu, którego założenia nie są w tej sprawie jednoznaczne. Wiele zależy od interpretacji, zwłaszcza że – jak podkreślają bardziej umiarkowani duchowni – dla Allaha kobiety i mężczyźni są równi, a powstały w VIII w. islam wzmocnił pozycję arabskiej kobiety w ówczesnym, całkowicie zdominowanym przez mężczyzn społeczeństwie. Sam Mahomet dbał o kobiety, a jego pierwsza żona, Chadidża, nie tylko była jedną z pierwszych muzułmanek, lecz także dawała mu ogromne wsparcie – również finansowe. Do śmierci Chadidży Prorok nie pozwolił sobie na poślubienie innej kobiety. Dopiero potem miał wiele żon naraz. Tymczasem saudyjscy duchowni oraz muzułmańscy uczeni są w kwestii kobiecej podzieleni. O ile szejk Ahmad Qassim al-Ghamdi, szef jednego z oddziałów religijnej policji, uważa, że zakaz obcowania kobiet i mężczyzn (niebędących rodziną) nie ma poparcia w szarijacie, o tyle znany kleryk Abdul-Rahman al-Barrak najchętniej karałby za to śmiercią. Na początku 2010 r. wydał fatwę (opinię prawno-religijną) wzywającą do karania śmiercią przeciwników segregacji kobiet i mężczyzn. Zgodnie z tradycją każda kobieta musi mieć męskiego opiekuna, co z jednej strony ma jej zapewnić bezpieczeństwo, z drugiej jednak nie pozwala samodzielnie decydować o najprostszych sprawach. Zwykle są to ojciec, mąż lub brat – rzadziej kuzyn albo dalszy krewny. Wielu arabskim kobietom to się podoba. – Mamy swój własny świat, odrębny od świata mężczyzn – przekonuje na łamach „New York Timesa” Noura Abdulrahman. – Jako Saudyjka domagam się prawa do posiadania opiekuna. Moja praca wymaga ode mnie przemieszczania się po kraju. W podróże służbowe zawsze zabieram męża lub brata. Wtóruje jej Umm Muhammad: – Jeśli chcesz stabilności życiowej, bezpieczeństwa oraz męża, który o ciebie dba,
Tagi:
Michał Lipa









