Wpisy od Helena Kowalik

Powrót na stronę główną
Kultura

Rzym nie był rozpustny

Dieta starożytnych Rzymian zadowoliłaby najsurowszego kardiologa Rozmowa z prof. Aleksandrem Krawczukiem – Panie profesorze, czy spodobał się panu film „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza? – Uważam, że film ten należy koniecznie obejrzeć. I to z wielu względów. Niektóre uzna pani za zaskakujące, ale o tym później. Najpierw to, co jest chyba bezsporne. Kilka, moim zdaniem, znakomitych kreacji aktorskich – Lindy, Treli, Bajora, Pieczki – ale wiem, że tu i ówdzie pojawiają się słowa lekkiej krytyki. Czy słuszne, należy samemu ocenić. Dalej, jest kilka scen świetnych reżysersko, jak walka Ursusa z bykiem i Nerona z samym sobą, by pod rosnącą presją widowni dać jednak znak ułaskawienia. Wreszcie – film jest bardzo wierny powieści. To ogromnie mu szkodzi, ale obnaża zarazem bezlitośnie, jak słabą powieścią jest „Quo vadis”. Pokazanie tego – choć twórcom filmu oczywiście o to nie chodziło – stanowi również pewną wartość poznawczą, każe bowiem ostrzej i śmielej spojrzeć na naszą uświęconą klasykę. Zresztą nie tylko literacką. Czym są w istocie „Pochodnie Nerona” Siemiradzkiego z artystycznego punktu widzenia? – Nasuwa się pytanie, czy znakomity reżyser musiał tak wiernie odtwarzać powieść, skazywać się w zasadzie na rolę jej ilustratora? – Myślę, że znalazł

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Najlepsza jest pozytywna wibracja

Muniek Staszczyk muzyk rockowy, sukcesy zaczął odnosić w zespole T. Love – jak sam mówi – inteligentnym połączeniu popu, czadu i dowcipu. W 1994 r. w zespole Szwagierkolaska nagrał płytę z piosenkami Grzesiuka, co zaowocowało nagrodą Fryderyka i platynową płytą. 1. Kiedy Pan zrozumiał, że jest już dorosły? – Kiedy syn powiedział do mnie: „Tato”. 2. Jakie wspomnienie z dzieciństwa Pana prześladuje? – Zapach zupy z przedszkola. Śmierdziała ścierką do podłogi, dlatego uciekłem po trzech dniach. 3. Czy płakał Pan kiedyś z miłości? – Oczywiście, i to całkiem niedawno. 4. Co ostatnio najbardziej wyprowadziło Pana z równowagi? – Po atakach na Nowy Jork nic już nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. 5. Czy ma Pan taką osobę, której nigdy nie wybaczy? – Nie mam. 6. Czego ma Pan za dużo? – Kanałów telewizyjnych. 7. W życiu nie ma nic lepszego niż… – …miłość i pozytywna wibracja. 8. Brak mi pewności siebie, kiedy… – …muszę coś załatwić w jakimś urzędzie. 9. Starość to… – Myślę, że duża wiedza i poważna refleksja, choć nie zawsze. 10. Czym jest dla Pana obraz Leonarda da Vinci „Ostatnia wieczerza”? – Musiałbym go sobie dokładnie przypomnieć.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Zawsze patrzę na to, co kto czyta

Magdalena Mielcarz, odtwórczyni Ligii w „Quo vadis”, co jest jej debiutem filmowym. Wcześniej modelka (twarz L’Oreal). Obecnie studentka dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Kiedy Pani zrozumiała, że jest już dorosła? – Gdy przyszło mi samodzielnie podjąć decyzję dotyczącą mojego przyszłego życia; nikt nie mógł mi w tym pomóc, sama musiałam przed sobą odpowiedzieć na pewne pytania. 2. Jakie wspomnienie z dzieciństwa Panią prześladuje? – Dzwoniący o godzinie siódmej rano budzik. 3. Czy płakała Pani kiedyś z miłości? – Tak, chociaż teraz, gdy wspominam te straszne rozpacze, śmieję się z siebie. 4. Co ostatnio najbardziej wyprowadziło Panią z równowagi? – Potwornie denerwuje mnie, gdy po udzieleniu wywiadu, w czasie którego staram się odpowiadać jak najsumienniej, moje słowa, nawet autoryzowane, i tak ukazują się zniekształcone. 5.Czy ma Pani taką osobę, której nigdy nie wybaczy? – Na całe szczęście, nikt dotąd nie wyrządził mi tak wielkiej krzywdy, której nie mogłabym zapomnieć i wybaczyć. 6. Czego ma Pani za dużo… – …zajmowania się sprawami, które trzeba załatwić, choć nic nie wnoszą do mojego życia. 7. W życiu nie ma nic lepszego, niż… – …kochać kogoś z wzajemnością. 8. Brak mi pewności siebie, kiedy… – …spotykam mężczyznę, który mi się podoba, a mam nie umalowane rzęsy. 9. Starość,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Odsuwam od siebie myśl o pokusie

Ks. Waldemar Chrostowski, prorektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Autor wielu książek o dialogu chrześcijańsko-żydowskim oraz o Biblii. Laureat nagród, m.in.: Człowieka Roku wybranego przez International Biographical Centre of Cambridge, następnie przez American Biographical Institute, Nagrody Duszpasterstwa Środowisk Twórczych w Gdańsku i Nagrody im. Św. Brata Alberta. 1. Kiedy ksiądz profesor zrozumiał, że jest już dorosły? – Gdy zdarzyło mi się pierwszy w życiu wyspowiadać bardzo dobrego, sędziwego człowieka. Kiedy dwa dni później grzebałem go, zrozumiałem, że już jestem dorosły. 2. Jakie wspomnienie z dzieciństwa księdza prześladuje? – W pobliżu mego domu rosła sosenka i ja ją złamałem. Cały czas próbowałem usprawiedliwiać się, że to niechcący, ale przypuszczam, że zniszczyłem drzewko świadomie. Do dzisiaj to we mnie tkwi. Ilekroć jestem w rodzinnych stronach, myślę, jaka byłaby dziś duża. 3. Czy płakał ksiądz kiedyś z miłości? – Ostatni raz 16 lutego, gdy umarła moja kotka Gapcia. Miała 18 lat, przez ostanie dwa tygodnie jej życia prawie się nie rozstawaliśmy. 4. Co ostatnio najbardziej wyprowadziło księdza z równowagi? – Przepychanki w sprawie Jedwabnego, gdzie więcej było polityki niż współczucia. 5. Czy ma ksiądz profesor taką osobę, której nigdy nie wybaczy? – Nie mam.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Stale coś mnie wyprowadza z równowagi

Józef Hen pisarz,scenarzysta. Nagrody: Książki Roku w 1961 r. za „Kwiecień”, w 1997 r. za „Błazen – wielki mąż”. Inne znane powieści: „Bokser i śmierć”, „Crimen”, „Ja, Michał z Montaigne”, „Milczące między nami”, „Nikt nie woła”, „Odejście Afrodyty”, „Nie boję się bezsennych nocy” (trzy tomy). Kiedy Pan zrozumiał, że jest już dorosły? – Podczas oblężenia Warszawy w 1939 r. Poczułem odpowiedzialność za rodziców i kamienicę, której zostałem komendantem. 2. Jakie wspomnienie z dzieciństwa Pana prześladuje? – Miałem sielskie dzieciństwo, chociaż pamiętam pożar drewnianej willi w naszym sąsiedztwie, musieliśmy uciekać. 3. Czy płakał Pan kiedyś z miłości? – Oczywiście. „Miłość to łzy – płaczesz, a więc kochasz” – powiedział Sainte-Beuve 4. Co ostatnio najbardziej wyprowadziło Pana z równowagi? – Stale mnie coś wyprowadza z równowagi. Język kłamstw, oszczerstw, bezczelnej ignorancji, a tego nam nie brakuje. 5. Czy ma Pan taką osobę, której nigdy nie wybaczy? – Na pewno, ale w tej chwili nie pamiętam, kto to jest. 6. Czego ma Pan za dużo? – Zobowiązań. Także prywatnych. Nie mogę sobie z tym dać rady. 7. W życiu nie ma nic lepszego, niż… – …pić wiśniówkę w miłym towarzystwie. 8. Brak mi pewności siebie, kiedy… – …oddaję maszynopis w wydawnictwie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Wesele u Leppera

Samoobrona wchodzi do Sejmu Gdyby nie te biało-czerwone krawaty w sztabie wyborczym Andrzeja Leppera, który mieścił się na rogatkach Warszawy, w restauracji Witaszka, byłoby jak na wiejskim weselu. Panie założyły suknie z cekinami, do tego torebki z koralików, głębokie dekolty, brokaty we włosach. Panowie wbili się w przyciasne garnitury, większość nie pomyślała o dostrojeniu kolorem butów i koszul. – To nie ma znaczenia – powiedziała mi Maria Zbyrowska (pierwsze miejsce na liście do Sejmu w jednym z okręgów województwa podkarpackiego. Ładna, młoda samotnie wychowuje syna, prowadzi specjalistyczne gospodarstwo). – Wystarczy miesiąc na Wiejskiej, zobaczy pani, jak się zmienimy. Większość warszawiaków też pochodzi ze wsi. Póki co do ogłoszenia pierwszych wyników pozostała jeszcze godzina – goście tego wieczoru zabijali czas w suto wyposażonym barze. Alkohol, muzyczka w stylu disco-polo, piosenki w rodzaju: „Gdzie się podziały tamte prywatki” i sztandarowa, wyborcza: „Ten kraj jest nasz i wasz, nie damy sobie pluć w twarz, będziemy walczyć jak lwy itd.” rozbroiły obecnych, co było widać nie tylko na ich zaczerwienionych twarzach, ale i w narastającej chętce do pląsów. Głośne śmiechy, cmokania w damskie, spracowane rączki ucichły dokładnie o godzinie 20, w momencie gdy na salę wszedł, poprzedzony okrzykami: „Szpaler, szpaler – Andrzej Lepper.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Łapię to, co dobre

Katarzyna Grochola pisarka, autorka opowieści „Przegryźć dżdżownicę”, granej później jako monodram, oraz sztuk teatralnych i telewizyjnych, m.in. „Pozwól mi odejść” i „Kot mi schudł”, które otrzymały nagrody w konkursie dramaturgicznym Tespis 2000. W br. wydała bestseller „Nigdy w życiu” – pierwszy tom z cyklu powieściowego „Żaby i anioł”. Drugi tom wyjdzie w roku przyszłym. Kiedy Pani zrozumiała, że jest już dorosła? – To jeszcze przede mną. 2. Jakie wspomnienie z dzieciństwa Panią prześladuje? – Krokodyl pod łóżkiem. Krokodyl ze snu. 3. Czy płakała Pani kiedyś z miłości? – Zawsze płaczę z miłości. 4. Co ostatnio najbardziej wyprowadziło Panią z równowagi? – Atak terrorystów na Amerykę. 5. Czy ma Pani taką osobę, której nigdy nie wybaczy? – Mam nadzieję, że nie. 6. Czego ma Pani za dużo? – (Śmiech). Pomysłów książkę, na życie, na wszystko… 7. W życiu nie ma nic lepszego niż… – …miłość. 8. Brak mi pewności siebie, kiedy… – Zawsze. 9. Starość to… – …mądrość, mam nadzieję. 10. Czym jest dla Pani obraz Leonarda da Vinci „Ostatnia wieczerza”? – Nadzieją. 11. Przed jaką pokusą nie jest Pani w stanie się wybronić? – Przed spotkaniem z przyjaciółmi. 12. Z kim chciałaby Pani

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Nie wkładam kija w mrowisko

Franciszek Pieczka aktor teatralny i filmowy, rodem ze Śląska. Stworzył wiele wybitnych kreacji, m.in. w „Żywocie Mateusza”, „Austerii”, „Ziemi obiecanej”, „Perle w koronie”, „Potopie”, „Chłopach”, „Blisko, coraz bliżej”, „Jańciu Wodniku”. Ostatnia rola – św. Piotr w „Quo vadis”. Niezapomniany Gustlik z serialu „Czterej pancerni i pies”. Kiedy Pan zrozumiał, że jest już dorosły? – Nie mogę sobie takiego momentu uświadomić, nic mi nie przychodzi do głowy. Wynikałoby z tego, że nadal jestem dzieckiem. 2. Jakie wspomnienie z dzieciństwa Pana prześladuje? – Powrót mego brata do domu 6 grudnia 1939 roku. Został wcielony do Wehrmachtu, złapany przez Armię Czerwoną i uciekł z transportu jeńców na Syberię. Gdy usłyszałem jego głos i okrzyki radości na parterze, a byłem na pięterku, to tak pędziłem po schodach, że spadłem głową w dół. 3. Czy płakał Pan kiedyś z miłości? – Nie, ale byłem wkurzony. 4. Co ostatnio najbardziej wyprowadziło Pana z równowagi? – Nie mogę sobie przypomnieć, bo w zasadzie spokojny ze mnie człowiek. Nie jestem też z tych, którzy wkładają kij w mrowisko. 5. Czy jest taka osoba, której nigdy Pan nie wybaczy? – Nie ma. 6. Czego ma Pan za dużo? – Pracy, której zrobiło się teraz więcej, niż przed emeryturą. Czasem wydaje mi się, że trochę za dużo,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Żyję ze zwierzeń przyjaciół

Jerzy Janicki pisarz urodzony w Czortkowie pod Lwowem. Współautor i współtwórca powieści radiowej „Matysiakowie”, scenariuszy do kilkunastu filmów fabularnych i telewizyjnych, m.in. „Polskie drogi”, „Dom”. Autor wielu publikacji o Lwowie; w tym temacie jest najwyższym w Polsce autorytetem. Kiedy Pan zrozumiał, że jest już dorosły? – W wieku 11 lat. Wrzesień ’39. Wojna. 2. Jakie wspomnienie z dzieciństwa Pana prześladuje? – Może będę monotematyczny, ale jak wyżej. Wejście sowietów do Lwowa. 3. Czy płakał Pan kiedyś z miłości? – Nie, ale zgrzytałem zębami. 4. Co ostatnio najbardziej wyprowadziło Pana z równowagi? – Pewne rzewne wspomnienie pośmiertne o facecie, który był ostatnim sukinsynem. Jeżeli zapyta pani Mularczyka, pewnie odpowie Pani to samo. 5. Czy ma Pan taką osobę, której nigdy nie wybaczy? – Owszem, Churchillowi i Rooseveltowi za Jałtę. 6. Czego ma Pan za dużo… – Profesorów medycyny wokół siebie. Nie dość, że żona, to mam kardiologa od serca, ortopedę od ścięgna Achillesa i pulmonologa od astmy. 7. W życiu nie ma nic lepszego, niż… – …patrz punkt 6, czyli zdrowie. I młodość. 8. Brak mi pewności siebie, kiedy… – …jestem zagranicą. Nikt mi się nie kłania, a angielskim posługuję się na sposób murzyński. 9. Starość, to…?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wydarzenia

Ostatnie cięcie Tokarczuka

Moim oponentom chodzi o wielkie pieniądze – twierdzi Wojciech Gąsienica-Byrcyn, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Jest środa, 5 września – tego dnia Państwowa Rada Ochrony Przyrody ma wydać opinię o zamyśle ministra Tokarczuka, by zwolnić dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego, Wojciecha Gąsienicę-Byrcyna. Dyrektor od rana siedzi w swoim gabinecie w zielonym mundurze leśnika. Nie sprawia wrażenia osoby, która nerwowo oczekuje na wieści ze stolicy. Uprzedził tylko sekretarkę, żeby go zawiadomiła, gdyby dzwoniono z Warszawy na jej numer. – Nie mam wiele czasu – zastrzega na wstępie i odbiera kolejny telefon z wyrazami poparcia. Przetasował kupkę kopert. – Nadeszło ze 40 listów w tym samym tonie. I nadal przychodzą – mówi nie bez zadowolenia. – Wczoraj na ulicy jakaś kobieta uściskała mnie serdecznie i zapewniła o swojej sympatii. Poszedłem na spacer do Doliny Chochołowskiej, a tam jeden z baców zdjął kapelusz na czas rozmowy ze mną, mimo że nie powinien był, bo ja jestem młodszy. Wzruszyłem się, gdy petycję z poparciem przysłała też 101-letnia pani Radwańska-Paryska. Nie byłem przygotowany ani na decyzję ministra – bo o zamiarze zwolnienia mnie dowiedziałem się z prasy – ani na tyle dowodów sympatii. Pewnie dlatego jestem dobrej myśli. Czuję, że Rada stanie za mną, więc jestem het

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.