Wpisy od Ryszard Paradowski
Pionek w rękach Amerykanów
Dokonująca się pod przewodem Kaczyńskich, Giertycha i Jurka konserwatywna rewolucja albo spowoduje wyprowadzenie Polski z Unii, albo Unia pokaże nam drzwi Pół wieku już trwające procesy integracyjne w Europie miały zostać niedawno uwieńczone traktatem konstytucyjnym, pogłębiającym i wzmacniającym związki między państwami członkowskimi Unii. Zarówno bowiem stopień zaawansowania budowy ponadpaństwowej Europy, jak i wyzwania globalne postawiły na porządku dziennym kwestię rozstrzygającej decyzji w tym zakresie. Przygotowano zatem „traktat traktatów”, w którym jego twórcy
My, obywatele Europy…
To Europejczycy muszą rozstrzygnąć, do jakiej tradycji chcą nawiązać i jaki porządek chcą w Europie ustanowić W ostatnich tygodniach zrobiło się znowu głośno o europejskim traktacie konstytucyjnym. Zwłaszcza politycy niemieccy, z różnych względów znajdujący się obecnie w czołówce europejskich procesów, deklarują konieczność powrotu do tego problemu i jego rychłego rozwiązania. Najczęściej podnoszonym powodem, dla którego kwestia ta stała się tak paląca, jest według tych polityków dalsze poszerzanie Unii i, co się z tym wiąże, konieczność
Mahomet i Chrystus z komórką
Obrońcy „uczuć religijnych” oczekują, że ludzie zrezygnują z rozumu i prawa do krytyki Dzisiejszy świat, złożony, z grubsza biorąc, zarówno z religijnych konserwatystów, jak i niereligijnych liberałów, bardzo jest zatroskany o to, by niczyje uczucia religijne nie były obrażane. Teraz, kiedy totalitaryzm jest w odwrocie, zdawać by się mogło, że nie ma już powodu, by przedstawiciele wielkich religii, w szczególności chrześcijaństwa i islamu, mieli się czuć obrażeni. A jednak się czują. Bo weźmy na „zdrowy rozum”: „obrazić” można słabego i słaby może
Wildstein na Jagiellonce
Jeśli pójdziemy śladem rektora UJ, to rok 2005 przejdzie do historii jako ten, w którym Polska wróciła do porządków autorytarnych Środowiska intelektualne wydają się w niedostatecznym stopniu wstrząśnięte rozgrywającymi się wokół Uniwersytetu Jagiellońskiego i na nim samym wydarzeniami, związanymi z opublikowaniem kolejnej listy Wildsteina. Chlubnym wyjątkiem jest tu zamieszczony w Gazecie Wyborczej z 2 grudnia 2005 r. list otwarty profesora UJ, Andrzeja Romanowskiego. W obronie uniwersytetu wystąpili nieliczni publicyści, tacy jak Paweł Smoleński w Gazecie









