Autorytety i krzywda ludzka

Któraś z osób zamieszanych w kierowanie procesami lustracyjnymi objawiła swoje pretensje do mnie o traktowanie sądu. Nie należy sądu obrażać – a ponoć moje opinie na tematy lustracyjne są dla sądu tym się zajmującego krzywdzące i obraźliwe – muszę zatem jeszcze raz wrócić do sprawy procesu premiera Józefa Oleksego, która to rozprawa mocno mnie wzburzyła i wywołała ostre słowa. W krytyce moich wypowiedzi aktualnych zostały także przypomniane moje dawne słowa, uznające udział w pracach lustracyjnych za poczynania nie przynoszące zaszczytu tym, co się w to wdają, a nawet więcej: są hańbiące.
Jestem dosyć samotnym bojownikiem w tej sprawie. Zarówno dawny atak na premiera Oleksego, zarządzony – jak sądzę – przez Lecha Wałęsę, jeszcze wówczas prezydenta, zaś zrealizowany siłami dawnej bezpieki, zawierający wprost oskarżenie o szpiegostwo, bez dostarczenia choćby cienia wiarygodnych dowodów, lecz hojnie wynagrodzony przez, nazwijmy to ogólnie, państwo polskie – jak i obecna, wręcz groteskowa rozprawa lustracyjna tegoż byłego premiera, nigdy nie spotkały się w kręgach intelektualnych z surowym potępieniem. Tak zwane autorytety moralne, pisarze, dziennikarze, artyści – którym udało się przeżyć z honorem i godnością najtrudniejsze lata stalinowskie i PRL, i wiele razy występować w obronie zagrożonych praw czy to poszczególnych ludzi, czy też całych grup, którym władza ludowa usiłowała dokuczyć – teraz wobec haniebnych oskarżeń jednostek i jawnie sprzecznej z normami moralnymi i prawnymi ustawy lustracyjnej – te autorytety milczą ni to zastraszone groźbą oskarżeń o sprzyjanie niewłaściwym ludziom, ni to zobojętniałe na krzywdę ludzką, jeśli nie dotyczy kogoś swojego, kogoś z własnego kręgu przyjaciół i sojuszników. Wydaje się, że dla sporej części naszych dumnie się noszących autorytetów krzywda ludzka dopiero wówczas zasługuje na potępienie, gdy godzi w kogoś z “naszych” ludzi. Jeśli natomiast dotyczy “obcych”, to “niech się dzieje wola nieba”.
Wróćmy na podwórko sądowe. Proces premiera Oleksego odbył się wedle wszelkich kanonów rozprawy kapturowej, czyli tajnej, niedostępnej dla osób z zewnątrz, zaś jawność sądzenia i orzekania kar jest od bardzo dawnych czasów elementarną zasadą uczciwego sądownictwa. Do braku jawności doszedł w tym konkretnym przypadku dodatkowy element, zatrącający o mafijność procedury. Mianowicie nie zostały dopuszczone dowody z zeznań świadków. Na 11 zgłoszonych nie dopuszczono do złożenia zeznań aż 10. “My sami wiemy lepiej”. Tak jest w mafii, gdy orzeka o winach swoich członków.
Sądu nie należy obrażać. Sądu i sędziów. Całkowicie się zgadzam z moim polemistą, jednakże w królestwie Temidy nic nie przychodzi łatwo, czy wręcz automatycznie. Na szacunek trzeba sobie wpierw zasłużyć. Niestety, wiemy wszyscy, na podstawie licznych dowodów, że polski system sądowniczy znalazł się w głębokim kryzysie. Zbyt wielu przestępców biega po wolności z niezbyt jasno wytłumaczalnych powodów, zbyt wielu ludzi spotyka w sądach krzywda, jak choćby te liczne ostatnio kobiety z dziećmi, wysiedlane brutalnie na ulicę, chociaż ustawa, której byłem przeciwnikiem, kiedy ją uchwalano, daje sądom możliwość ochronienia tych dzieci przed utratą dachu nad głową, czyli przed strasznym lękiem o jutro.
Jeśli się zliczy tylko tych kilka powodów utraty szacunku przez nasze sądownictwo, a więc tajność rozpraw, niedopuszczanie świadków i dowodów, podejrzaną o korupcyjne przyczyny wyrozumiałość i łagodność wobec niektórych przestępców, ciągnięcie latami spraw o poważne nadużycia i doda do tego rezultaty wielu postępowań lustracyjnych, a szczególnie tę statystykę z Sądu Najwyższego, który na cztery sprawy lustracyjne, jakie do niego trafiły, umorzył aż trzy – to warto się zapytać brutalnie i szczerze: sędziowie, powiedzcie nam, za co mamy was szanować?
Czytanie prawdy boli tych, których ona dotyczy. Tak musi być. Ale zamykanie ust pisarzom ogólnym zaleceniem nieszargania sądownictwa nie zmieni faktów, które same wypływają na powierzchnię. Myślę jednak, że gdybym nie był tak osamotniony w walce o dobre imię premiera Oleksego oraz innych sądzonych, jak np. senatora i prezydenta Szczecina, Mariana Jurczyka, którego skrzywdzono bez możności wyrównania wyrządzonych mu przez nierzetelnych sędziów szkód moralnych i materialnych, gdyby podobne do moich alarmy płynęły od wszystkich autorytetów, gdyby tak, jak to za komuny bywało, nad każdą taką haniebną niesprawiedliwością obradowały związki twórcze i kongresy intelektualistów – może krzywdzono by lustracją lub eksmisją na bruk mniej ludzi, czy też – cud by nastąpił – nikogo.
Niestety. Ani wczorajsi odważni w walce z komuną intelektualiści, pisarze, artyści ani też więźniowie polityczni, z których cierpień i odwagi zrodziła się wolna Rzeczpospolita – nie wykazują wielkiego zapału. Wielu więźniów, nawet chwilowych, potrafi dzisiaj bardzo sprawnie zamieniać dni odsiedziane w kryminale na solidne, wieloletnie synekury państwowe, zaś świat ludzi pióra i sztuki poszedł łatwo i bezboleśnie na służbę mamony i raczej troszczy się o swoje nakłady i wznowienia, bądź wydania – niż o ludzi cierpiących krzywdy i poniżenia.
Pojechać gdzieś na jakiś prowincjonalny uniwersytet, aby tam pogaworzyć w nobliwym towarzystwie o europejskich korzeniach naszej cywilizacji – to tak, jest wielu, wielu chętnych, ale stanąć w obronie obrzydliwie po raz drugi skrzywdzonego premiera Oleksego rodem z SLD, o nie, tego nie można od nikogo wymagać.
Wyobraźmy sobie, że za czasów komuny powstaje tak agresywnie nacjonalistyczna rozgłośnia radiowa, jak obecne dzieło dyrektora Rydzyka. Jakiż gwałt by się podniósł, ile zebrań, tajnych i jawnych, potępiłoby instytucję jawnie szkodzącą Polsce na arenie międzynarodowej i budzącą wewnętrzne konflikty i nienawiści. Czy autorytety się burzą? Czasem ktoś coś mruknie i tyle, a później długo rozprawia o upadku autorytetów. Ich istnienie i wywieranie wpływu na społeczeństwo jest niemożliwe w sytuacji ich milczenia wobec krzywdy ludzkiej kogo tylko by ona spotykała.
10 listopada 2000 r.

Wydanie: 2000, 46/2000

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy