Bałagan ze szczepieniami

Bałagan ze szczepieniami

Brakuje szczepionek czy racjonalnego zarządzania?

Minister Michał Dworczyk twierdzi, że stawia na elastyczność, a rząd tworzy maszynę, do której wystarczy nalać paliwa. Tym paliwem są oczywiście szczepionki. Kolejne działania rządzących zdają się jednak świadczyć o tym, że jeżeli rzeczywiście mamy do czynienia z jakąś maszyną, to taką z totolotka – od przypadku do przypadku. 

Warszawski ratusz poinformował 6 kwietnia, że zaczął przygotowania do uruchomienia 13 powszechnych punktów szczepień na terenie stolicy. Już 8 kwietnia po konferencji prasowej ministra Michała Dworczyka i premiera Mateusza Morawieckiego okazało się, że rząd na razie przewidział jeden dodatkowy punkt szczepień w mieście stołecznym i to na dodatek w programie pilotażowym.

Rafał Trzaskowski w swoich social mediach nie krył oburzenia: „Od 29 marca samorządy w całej Polsce, zwłaszcza te w dużych miastach, nie szczędząc sił i środków przygotowują się do uruchomienia punktów szczepień masowych. Bo taką możliwość dał nam sam rząd! Dziś ze slajdów na konferencji prasowej (bo jakże inaczej!) dowiedzieliśmy się, że nie 19 kwietnia, a 20 kwietnia. I że ruszy nie 13 punktów szczepień, ale tylko jeden (jeden!) – w dodatku pilotażowy. Pozostałe proponowane przez nas lokalizacje będą »badane« przez NFZ. I »może« dołączą. W maju? Później? O ile będą szczepionki?”.

Na zarzuty Trzaskowskiego odpowiedział Dworczyk: „Nie bierzemy udziału w konkurowaniu, kto co zadeklaruje, kto zrobi to fajniej. Musimy stworzyć taką sieć, by odpowiadała potrzebom w całej Polsce, proporcjonalnie dostosowaną do wielkości populacji. My jesteśmy na etapie przygotowywania mechanizmu, w którym wystarczy wcisnąć guzik i ruszy pełną parą. A wciśniemy guzik, gdy dotrą do nas szczepionki. Natomiast musimy już teraz się na to przygotować”.

Czy rzeczywiście rząd czeka na szczepionki?

Nasze anonimowe źródło w ochronie zdrowia podaje, że obecnie jest 1,7 mln nadprogramowych szczepionek, których nikt nie potrafi zagospodarować. W trybie pilnym zaczęto szkolić kolejne osoby, które mają podawać szczepionki. Przygotowywani są m.in. farmaceuci – według zapowiedzi rządu w maju mają rozpocząć się szczepienia w aptekach. 9 kwietnia rząd rozszerzył za pomocą rozporządzenia katalog osób, które mogą szczepić. Teraz będą to fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni, fizjoterapeuci, studenci V roku wydziałów lekarskich i III roku studiów pielęgniarskich oraz wspomniani farmaceuci. Na dodatek od końca marca samorządy przygotowują kolejne punkty szczepień. Czy jest to działanie na zapas, czy paniczne łatanie niedostatków personalnych systemu?

W poniedziałek 12 kwietnia ruszyła kolejna fala zapisów na szczepienia przeciwko COVID-19. Przez 12 dni, aż do 24 kwietnia, ta możliwość będzie się otwierać dla kolejnych roczników od 1962 do 1973. Zapisy nie obowiązują tych, którzy zapisali się na początku roku poprzez internetowy formularz – te osoby dostaną wiadomość sms z zaproszeniem na szczepienie.

zdjęcie przesłane przez osobę czekającą w kolejce na szczepienie w Sulechowie

W razie niestawienia się pacjenta po szczepionkę, punkt szczepień może zaszczepić inną osobę z e-skierowaniem. – Nasza administracja pracuje od godz. 8.00 do 16.00 tylko dzwoniąc w sprawie szczepień. Jeśli ktoś się nie stawi, cała maszyna rusza od nowa. Trzeba znowu dzwonić, tłumaczyć, ustalać i przekładać – opowiada dyrektor medyczny jednej z bydgoskich przychodni. Według przepisów nadal nie można zaszczepić tych, którzy np. są akurat w placówce. Tymczasem w 17-tysięcznym Sulechowie pod Zieloną Górą 10 kwietnia pojawiło się tysiące ludzi. Wieść rozniosła się za pomocą social mediów, a ludzie zjeżdżali z całej okolicy. W przychodni zostało półtora tysiąca dawek preparatów. Szczepiono wszystkich chętnych, bez względu na wiek. Kolejka działała na podstawie „numerków”. Liczba chętnych przekroczyła liczbę dostępnych dawek.

 

fot. Steven Cornfield/Unsplash

Wydanie:

Kategorie: Z dnia na dzień

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy