Balcerowicz zapomniał o MarLenie

Balcerowicz zapomniał o MarLenie

Na ten moment warto było czekać. Do weteranów walki z minionym reżimem, których szeregi nieustannie rosną, dołączył prof. Leszek Balcerowicz. Na spowiedź wybrał sobie niezbyt szczęśliwie gazetę, która duże pieniądze zarobiła na tekstach typu „Balcerowicz – Mengele polskiej gospodarki” lub „Balcerowicz musi odejść” i bardziej finezyjnych. Ale że cel uświęca środki, to dobry jest i „Super Express”. Tam mogą łyknąć nawet tak jawną głupotę jak opinia Balcerowicza, że amerykańska „Tea Party jest głosem zdrowego rozsądku”. Łykną więc i równie subtelną ocenę prof. Jerzego Osiatyńskiego, doradcy ekonomicznego prezydenta Komorowskiego, o którym Balcerowicz mówi, że „uczył go na studiach ekonomii politycznej socjalizmu. I z dumą sobie przypominam, że miałem u niego tylko trójkę”. Zapomniał, widać, wół, jak cielęciem był. Ciekawe, co Balcerowiczowi mówi jeszcze taka nazwa – Instytut Marksizmu-Leninizmu w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR? Był tam przecież zatrudniony. I pewnie uczył studentów ekonomii wolnego rynku? Tego samego, w który świat wpakował biliony dolarów, byle uratować prywatne banki, fundusze i cholera wie co. I po co? Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens in new window) Print

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2011, 2011

Kategorie: Przebłyski
Tagi: Przebłyski