Bank sprzedam…

Bank sprzedam…

Warszawa 10_11_2016 r. Bank PeKao Unicredit fot.Krzysztof Zuczkowski

Czy działające w Polsce zagraniczne banki postanowiły się zwinąć? Pod koniec października Agencja Reutera podała, że jednym z tematów spotkania rady dyrektorów włoskiego banku UniCredit była sprzedaż akcji Pekao SA naszemu PKO BP oraz Polskiemu Funduszowi Rozwoju SA. Transakcja może dotyczyć 40% walorów posiadanych przez Włochów i zamknąć się w kwocie 11-13 mld zł. Powodem, który skłonił UniCredit do zaoferowania nie tylko polskich, lecz także ukraińskich aktywów potencjalnym inwestorom, jest trudna sytuacja włoskiego banku. W połowie października dziennik „Wall Street Journal” podał, że UniCredit ma w portfelu ponad 75 mld euro złych kredytów, co zmusza go do poszukiwania dodatkowych środków. Nad Tybrem nikt nie chce, by podzielił on los najstarszego, działającego (jeszcze) od 1472 r. banku świata, Monte dei Paschi di Siena, który został wystawiony na sprzedaż, gdyż jego toksyczne aktywa sięgnęły 28 mld euro. Ponurą rzeczywistość włoskich instytucji finansowych oddają notowania ich akcji na mediolańskiej giełdzie. Od stycznia br. walory UniCredit straciły ponad 50%, a Monte dei Paschi ponad 80%! Nie lepiej radzą sobie inne banki. Kłopoty Włochów, Niemców czy Irlandczyków okazały się dobrą okazją do rozpoczęcia procesu odzyskiwania polskiego rynku finansowego. Istnieją poważne przesłanki, by podobnie jak w innych krajach Unii Europejskiej obcy kapitał kontrolował nad Wisłą nie ponad 70% rynku, ale np. 30%. Po przeszło ćwierćwieczu budowy kapitalizmu mamy wykształconą kadrę i potencjał, by to skarb państwa albo prywatni polscy inwestorzy byli właścicielami banków oraz innych instytucji finansowych. Dlaczego tak późno? Kryzys 2008 r. wywołany upadkiem amerykańskiego banku Lehman Brothers ominął nasz kraj, więc zabrakło dostatecznie silnego impulsu do działania. Dlaczego tak się stało? W tamtych latach polski sektor finansowy był, w porównaniu z zachodnim, zacofany. Nad Wisłą nie prowadzono tak ryzykownych operacji jak w Londynie czy w Nowym Jorku, nie wygenerowano więc olbrzymich strat. Jedynym poważnym problemem, z którym długo jeszcze przyjdzie nam się borykać, są kredyty frankowe. W kolejnych latach przekonaliśmy się, że działające w Polsce banki kontrolowane przez włoskich, irlandzkich, portugalskich, niemieckich czy hiszpańskich właścicieli radzą sobie bardzo dobrze. Polski rynek, w przeciwieństwie do rynków zachodnich, gwarantował im solidne zyski. W niektórych przypadkach tutejsze placówki były nawet więcej warte niż niektóre zachodnie spółki matki. Ich sprzedaż stała się ostatnią deską ratunku przed upadkiem. Z tego powodu irlandzki Allied Irish Bank musiał się pozbyć za 2,94 mld euro ponad 70% akcji Banku Zachodniego WBK na rzecz hiszpańskiego Santander Banku. W ubiegłym tygodniu media, powołując się na Agencję Reutera, podały, że potężny Deutsche Bank chce sprzedać swój polski oddział. Niemcy odmówili komentarza, lecz coś jest na rzeczy. W ostatnich latach także tego banku nie ominęły kłopoty. W połowie października br. dziennik „Wall Street Journal” podał, że amerykański resort sprawiedliwości domaga się od Niemców 14 mld dol. jako karę za niedozwolone transakcje z czasów kryzysu finansowego. Negocjacje w tej sprawie dopiero się rozpoczęły i Niemcom zapewne przyjdzie zapłacić może nie 14, ale 5-7 mld, jednak na horyzoncie już się rysuje kolejna kara, tym razem za pranie rosyjskich brudnych pieniędzy! Lecz i to nie koniec. Stacja Deutsche Welle podała, że przeciwko Deutsche Bankowi toczy się na całym świecie ponad 7 tys. procesów. Nic dziwnego, że akcje tego banku zostały usunięte z prestiżowego Stoxx Europe 50, indeksu giełdowego największych spółek Europy Zachodniej. Sytuację ma ratować prezes Deutsche Banku, Brytyjczyk John Cryan, który realizuje plan restrukturyzacji, zakładający sprzedaż mniejszych zagranicznych oddziałów. A polski oddział do największych nie należy. Być może za niewielkie pieniądze uda się odkupić i ten banczek. Włoska robota O ileż ciekawszy jest przypadek banku UniCredit, największego akcjonariusza Pekao SA. Włosi kupili akcje Pekao w roku 1999. W roku 2005 planowana była fuzja z BPH, której przeciwstawił się rząd Kazimierza Marcinkiewicza. Do gry włączyła się nawet Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ostatecznie bank Pekao SA przejął jedynie część oddziałów BPH. Niejako przy okazji wypłynęła sprawa tzw. projektu Chopin, czyli umowy zawartej między spółkami

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 46/2016

Kategorie: Kraj