Bezbronna zbrojeniówka

Bezbronna zbrojeniówka

Błędne decyzje polityków i wojskowych zdecydowały o słabości naszego przemysłu zbrojeniowego Strajki, barwne i głośne manifestacje z użyciem imitacji moździerzy i rakietnic, palenie opon samochodowych przed budynkami rządowymi w Warszawie oraz dyrekcjami zakładów w macierzystych miejscowościach to dzisiaj prawie chleb powszedni pracowników polskiego przemysłu zbrojeniowego. Bezpośrednio jest w nim zatrudnionych ok. 60 tys. osób, pośrednio ze zbrojeniówką związanych jest 300 tys. miejsc pracy. W wielu krajach zbrojeniówka jest wiodącą technologicznie i ekonomicznie gałęzią gospodarki, miejscem wprowadzania innowacji. Wielkie koncerny amerykańskie, takie jak Boeing, Lockheed-Martin, Northrop czy szereg innych znane są na całym świecie. Niemiecki Krupp, szwedzkie Bofors lub Saab, francuski Thompson, włoska Oto Melara, brytyjski Marconi to również wielkie przedsiębiorstwa i renomowane marki. Niestety w Polsce państwowy przemysł zbrojeniowy jest niedoinwestowany i źle zarządzany, w związku z czym nie jest w stanie dostarczyć naszemu wojsku w pełni nowoczesnego uzbrojenia i sprzętu. Prywatne czy państwowe Model własnościowy współczesnego przemysłu zbrojeniowego jest zróżnicowany. W USA czy w Niemczech jest to sektor prywatny, w Rosji czy Chinach to przemysł państwowy, w tym ostatnim kraju pozostający pod bezpośrednią kontrolą armii. Francja czy Wielka Brytania – podobnie jak Polska – hołdują modelowi mieszanemu z bardzo dużym udziałem i bezpośrednią kontrolą państwa. W czasach PRL polski przemysł zbrojeniowy reprezentował znaczący potencjał. Oczywiście uzbrojenie i sprzęt produkowane były głównie na radzieckich licencjach. Ale mieliśmy też dobre własne konstrukcje, np. samoloty TS-8 Bies i TS-11 Iskra prof. Tadeusza Sołtyka czy pistolet maszynowy PM-63 RAK 9 mm, który do dziś jest bronią bardzo poszukiwaną przez terrorystów. W kolejną epokę zbrojeniówka weszła jakby pod ochroną. Broniła się przed reformami strukturalnymi, które były przecież niezbędne, praktycznie uniknęła też zdrowej, opartej na rachunku ekonomicznym prywatyzacji. Utworzono kilka nieco sztucznych grup przemysłowych, z których najsilniejszą miał być Bumar. Kolejne ekipy rządzące w zarządach czy też radach nadzorczych zakładów zbrojeniowych umieszczały swoich kolegów, którym nie powiodło się w wyborach. Natomiast mimo szumnych haseł niewiele zrobiono, by tę gałąź unowocześnić. Czołgi nam odjechały Modernizacja sił zbrojnych mogła być wielką okazją do unowocześnienia i doposażenia technologicznego i informatycznego polskiej zbrojeniówki. Tej szansy praktycznie nie wykorzystano. Co z tego, że np. stocznia Marynarki Wojennej za pierwsze 200 mln zł, które otrzymała na budowę nowoczesnych korwet, zakupiła dla siebie różnego rodzaju urządzenia i oprzyrządowanie, skoro teraz wszystko rdzewieje i wygląda na to, że gdyńska stocznia ani jednej korwety nie zbuduje. Inny przykład to Bumar w Gliwicach-Łabędach – jedyny producent czołgów w Polsce. Dawno należało fundamentalnie unowocześnić technologię czołgu T-72M. Tymczasem zamiast zmieniać to, co w tym czołgu najsłabsze, czyli wielkie, ale słabe w tzw. strzale bezwzględnym działo gładkolufowe kalibru 125 mm, doładowano po prostu 12 ton niezłego reaktywnego pancerza, pozostawiając niezmieniony silnik, zawieszenie itd. W ten sposób nasze wojsko otrzymało 100 sztuk czołgu PT-91 Twardy, o którym pancerniacy mówią „krowisia”, bo tak się porusza, a awarie przeciążonego układu jezdnego są na porządku dziennym. Co prawda zakład w Łabędach prowadził dalsze prace modernizacyjne, produkując 48 czołgów w wersji PT-91E Malay dla Malezji, ale na tym zamówienia definitywnie się urwały. Jakoś żaden menedżer Bumaru nie chce zrozumieć, że czasy T-72 i jego wielu mutacji to już historia, a za podobną cenę można kupić od Rosji znacznie nowocześniejsze T-80 czy też T-82U od Ukrainy. Nie mówiąc już o supernowoczesnym rosyjskim T-92, uznawanym za jeden z najlepszych wozów tego typu na świecie. Rynek europejski został opanowany przez niemieckiego Leoparda II. Polska też posiada 120 tych czołgów w 10. brygadzie pancernej w Świętoszowie. Były oczywiście rozmowy i z rządem niemieckim, i z produkującym te maszyny koncernem KrausMaffei. Niestety strona polska nie przyjęła niemieckich warunków, a polegały one mniej więcej na tym, że Niemcy przekażą nam – tym razem nie za darmo – ok. 700 leopardów II, które następnie będą sukcesywnie modernizowane w Łabędach dzięki zakupionej licencyjnej technologii do najnowocześniejszej wersji A-6. Tymczasem Bumar wysunął mało rozsądną koncepcję, że wspólnie ze Szwecją wyprodukuje nowy,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2009, 2009

Kategorie: Kraj