Bezgraniczny optymizm kanclerki

Bezgraniczny optymizm kanclerki

Solidarność Bawarczyków

Poza uprzedzonymi i tymi, którzy nerwowo milczą, są oczywiście tacy, którzy pomagają. – Bez wolontariuszy sytuacja w całym kraju związkowym byłaby znacznie gorsza – zaznacza Thomas Baumann, rzecznik monachijskiej policji. Większość pomaga nieodpłatnie, niektórzy rezygnują z urlopu w ciepłych krajach, aby choć trochę się przyczynić do integracji napływających licznie uchodźców. W Erlangen pracownicy stowarzyszenia EFIE (Opieka nad Uchodźcami) wspierają imigrantów m.in. w szukaniu noclegu i żmudnym procederze azylowym. EFIE jest podzielone na osiem grup, które spotykają się raz w miesiącu, by omówić nowe projekty. W październiku na ich liście znalazły się kursy językowe, wędrówki, pomysł nowej kawiarni, spotkania w związkach sportowych, zabawy z dziećmi, festyny, a także opieka lekarska i kursy pisania podań. – Praca jest synonimem integracji – zauważa Christoph Hillenbrand, przewodniczący rządu Górnej Bawarii. Rainer Beckstein, piekarz z Schwarzenbach, zatrudnił w cukierni kilku uchodźców z Pakistanu. – Mamy czasem problem z językiem, ale poza tym jestem z nich bardzo zadowolony – zapewnia. Erwin Bretscher, nauczyciel z Inning, przyjął syryjską rodzinę, udostępniając jej swój domek ogrodowy. Jürgen Pfennig na co dzień pracuje jako broker ubezpieczeniowy w Augsburgu. Po pracy trenuje drużynę piłkarską imigrantów. – Koledzy mówią, że potrafię budzić motywację, a ci ludzie szalenie jej teraz potrzebują – uważa. Takich przykładów jest co niemiara. Politycy, urzędnicy, strażacy, policjanci i wolontariusze pracują niekiedy 24 godziny na dobę: na dworcach, przy rozdawaniu odzieży i żywności, w obozach i namiotach lekarskich, w zapełniających się halach i szkołach. – Niektórzy z nas przez kilka dni nie wracają do domu, pracujemy na okrągło, na skraju wytrzymałości. Największym wyzwaniem jest ciągłość tego zjawiska, na dłuższą metę tego nie wytrzymamy – przyznaje Hillenbrand.

Kwestia władzy

W tym wszystkim próbuje się odnaleźć premier Bawarii. W obliczu katastrofy humanitarnej kariera polityczna Seehofera wisi na włosku. Już rok temu dziennikarze wytykali mu, że jest wypalony, i namaszczali młodego Markusa Södera na jego następcę. Teraz jednak nadarzyła się wyjątkowa okazja zdetronizowania niezatapialnej pani kanclerz. Seehofer wyczuł, że może jeszcze spróbować, ale powoli, krok po kroku. W ostatnich tygodniach nikt już nie wspomina o Söderze, na okładkach gazet pojawia się starszy pan z Ingolstadt. Co więcej, kanclerka zrugała Thomasa de Maizière’a, który ośmielił się posłużyć bawarską retoryką, mówiąc o górnej granicy (Obergrenze) i o – uwaga – przeciążeniu (Überforderung). Użył więc słów, których sama Merkel unika jak ognia. Jednocześnie powierzyła zadania dotyczące imigrantów Peterowi Altmaierowi, szefowi swojego urzędu, co uznano za kolejny prztyczek w nos ministra spraw wewnętrznych.

Każdy obstaje przy swoim, Merkel chce zaprowadzić pokój na ziemi, a Seehofer mówi o przeciążeniu, dlatego tak trudno im wyjść z okopów i spotkać się w rozsądnym centrum. Bo w tym właśnie problem – dla chadeckich rywali problematyka uchodźców stała się kwestią politycznych ambicji i władzy, a to może zaszkodzić każdemu z nich. Seehofer zwietrzył jednak szansę dla siebie i będzie kanclerkę atakował aż do skutku. Wie, że czas gra na jego korzyść. – Humanitarność ma swoje granice, jakkolwiek brzydko by to brzmiało – podkreślił w wywiadzie dla „Passauer Neue Presse”. Prezes bawarskich chadeków liczy na to, że klimat przyzwolenia dla uchodźców kiedyś się skończy, on zaś dostanie swoje pięć minut. Kolejnym jego „konikiem integracyjnym” jest deutsche Leitkultur, niemiecka kultura przewodnia, przewidująca m.in. przymusowe kursy językowe dla uchodźców. To nie Seehofer jest autorem projektu, pomysłodawcą był drugi partyjny konkurent Angeli Merkel, strącony w polityczny niebyt Friedrich Merz. Lider CSU wie, że Merkel uzna to za prowokację. Na razie pani kanclerz sprawia wrażenie nieodwołalnej i optymistycznej. Tylko pod koniec programu Anne Will powiedziała ku zdumieniu telewidzów: „Nie mam żadnych wątpliwości, że to nam się nie (sic!) uda”. Ale może była zwyczajnie przeciążona.

Foto: FaceToFaceREPORTER

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2015, 43/2015

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy