Bikini Ginewry

Bikini Ginewry

Król Artur prawdopodobnie nie istniał, ale to nie przeszkadza reklamować filmu jako jego prawdziwej historii Czy nie jest ciekawa zależność, że na ekranie mężczyźni przywdziewają do bitwy solidne zbroje, natomiast panie wręcz przeciwnie – rozbierają się? Waleczna królowa Piktów, jaką w najnowszej wersji „Króla Artura” jest Ginewra, wojuje w skąpym skórzanym bikini. To ponoć i tak duże ustępstwo, bo prawdziwi Piktowie walczyli wytatuowani na niebiesko i zupełnie nadzy. Właśnie 19-letnia Keira Knightley w bikini to, jeśli wierzyć brytyjskiej prasie, główny magnes mający przyciągnąć widzów do kin na „Króla Artura” w reżyserii Antoine’a Fuqua. A przecież twórcy bardzo ambitnie podeszli do tematu – film ma przedstawiać prawdziwą historię legendarnego władcy. Problem w tym, że nie ma dowodu na jego istnienie. Legendarny władca Artur, symbol szlachetnego i mądrego króla, istnieje bowiem przede wszystkim w legendach i romansach rycerskich wielu narodów, głównie z XII i XIII stulecia. Po raz pierwszy jako mityczny bohater pojawia się na kartach „Historia Regum Britanniae”, kroniki królewskiej z początku XII w., której treść zależała w dużej mierze od wyobraźni autora – Geoffreya z Monmouth. Według niego, Artur był synem Uthera Pendragona i Igerny, żony władcy Kornwalii, którą Uter zdobywa dzięki magii późniejszego doradcy Artura – czarodzieja Merlina. Jako 15-latek Artur zostaje królem Brytanii i toczy wojny z Sasami, Piktami i Szkotami. Podbija wiele królestw, żeni się z Ginewrą i panuje w stolicy Carleon (nazwa Camelot pojawia się na dobre dopiero później). Posługuje się oczywiście mieczem Ekskaliburem. Odmawia poddania się Rzymowi i wypowiada wojnę cesarzowi Lucjuszowi. Królestwo zostawia pod opieką siostrzeńca Mordreda, który przywłaszcza sobie władzę. Artur wraca i pokonuje Mordreda w bitwie, ale sam śmiertelnie ranny odpływa na wyspę Avalon, a Ginewra idzie do klasztoru. W późniejszych wersjach Mordred zostanie jego nieślubnym synem z kazirodczego związku z przyrodnią siostrą, a normański poeta Robert Wace doda m.in. wątek Okrągłego Stołu. We francuskich i niemieckich legendach rycerskich pojawiają się wzmianki o romansie Lancelota, najważniejszego z rycerzy Okrągłego Stołu, z Ginewrą i historie takich postaci jak Tristan i Izolda, Parsifal, Merlin, Gawain. Ostatecznym odniesieniem w kulturze angielskiej jest wersja Thomasa Malory’ego „La Morte Darthur” z roku 1469. Tam Artur zostaje królem po wyciągnięciu Ekskalibura z kamienia, a miecz wyrzuca do jeziora przed odpłynięciem na wyspę Avalon. Wersji i bohaterów legend arturiańskich jest mnóstwo, materiału fabularnego aż nadto, więc nie można się dziwić, że już kino nieme po nie sięgnęło. Niezliczone ekranizacje wykorzystywały głównie poszukiwanie Graala lub zdradę Ginewry. Najciekawsze próby zmierzenia się z mitem to dwa zupełnie różne gatunkowo filmy: „Excalibur” Johna Boormana, obraz w konwencji historyczno-fantastycznej, opowiadający praktycznie całą legendę łącznie z wątkiem świętego Graala, a drugi to prześmiewczy „Monty Python i Święty Graal” wykpiwający mity i ikony kulturowe. Były też próby pozbycia się magicznej otoczki, jak np.”Rycerz króla Artura” Jerry’ego Zwicka z 1995 r. Niestety pomimo całkiem niezłej roli Seana Connery’ego, do klęski przyczyniła się walnie para Julia Ormond i Richard Gere jako Ginewra i Lancelot, a Camelot przypominał wesołe miasteczko. Arturze, gdzie jesteś? Historycy od wieków spierają się, czy taki król istniał naprawdę. Zgoda panuje tylko co do tego, że jeśli tak, to musiał żyć w czasach tzw. Dark Ages (ciemne wieki). Około 410 roku rzymskie legiony opuściły Brytanię, zostawiając ją na pastwę „barbarzyńskich” plemion. Opowieść o królu, który jednoczy państwo, to sedno legendy o Arturze. Część historyków przyjmuje zatem, że mógł istnieć w tym czasie jakiś przywódca, ostatni, który zdołał zjednoczyć byłą rzymską prowincję, zanim rozpadła się na liczne małe państewka. Postać wodza czy generała o imieniu Artur żyjącego w V lub VI stuleciu pojawia się na stronach kroniki „Historia Brittonum” mnicha Nenniusa z pierwszej połowy IX w., który wspomina jego zwycięskie bitwy, m.in. pod Badon Hill. Artur i Badon Hill powtarzają się także w walijskiej „Annales Cambriae” z połowy X w., a ponadto jest tam opis jego śmierci w bitwie pod Camlan w 539 r. Z drugiej jednak strony Gildas, kronikarz żyjący również

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 30/2004

Kategorie: Kultura