Czas to pieniądz Romana Opałki

Czas to pieniądz Romana Opałki

Romana Opalka w przestrzeni wystawienniczej Atlas Sztuki stojacey na tle wystawy. Zdjecie wykonano w dniu otwarcia wystawy w piatek, 10 pazdziernika 2003 roku. fot. Dzieki uprzejmosci Pana Jacka Michalaka

Nowy rekord na polskim rynku sztuki 2,3 mln zł – to rekord ceny sprzedaży dzieła sztuki współczesnej w Polsce. Padł 15 grudnia w domu aukcyjnym DESA Unicum, gdy sprzedawano „Detal 3065461-3083581” Romana Opałki. Wiadomość ta nie zawiera opisu sprzedanego dzieła ani próby oceny jego wartości artystycznej, nie mówi nam nic o życiu artysty ani jego koncepcjach twórczych. Nie wiadomo też, że chodzi o obraz malowany na płótnie. Naszą wyobraźnię ma kształtować fakt, że ktoś wydał ponad pół miliona euro na jedną rzecz. Roman w drodze do Romy A fakt, że padł rekord sprzedaży dzieła tego współczesnego artysty, dla znawców sztuki nie powinien być zaskoczeniem. Zanosiło się na to od prawie pół wieku. Co więcej, jest prawie pewne, że niebawem padną kolejne rekordy, bo dzieła sztuki współczesnej w Polsce, a tym bardziej prace Opałki, są niedoszacowane. W ekspresowym tempie przybywa też kolekcjonerów, którzy będą konkurować, podbijając kolejne ceny. Eksperci oszacowali, że liczba rodzimych kolekcjonerów zwiększa się co roku o 20%. Kim był Roman Opałka? Był, bo odszedł od nas już pięć lat temu. Jego biografia nie jest typowa. Urodził się 27 sierpnia 1931 r. w Abeville we Francji, a zmarł 6 sierpnia 2011 r. w Rzymie, kilka dni przed 80. urodzinami. Jednak sporą część życia spędził w Polsce i tu zdobył wykształcenie. Jego rodzina w 1935 r. wróciła do Polski. Po wkroczeniu hitlerowców zostali deportowani do Niemiec, skąd po zakończeniu wojny przenieśli się do Francji. W 1946 r. wrócili po raz kolejny do Polski. Roman Opałka już jako dojrzały artysta wyjechał z kraju w roku 1977 i zamieszkał we Francji, ale ojczyznę odwiedzał dosyć często. Już wtedy był najdroższym polskim artystą. Malarz z urodzenia Zawód artysty był jego pierwszym wyborem. Po przyjeździe do Polski w 1946 r. 15-letni Roman kształcił się w dziedzinie litografii i grafiki w Wałbrzychu. Studia wyższe odbywał w latach 1949-1950 w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych u Władysława Strzemińskiego, a następnie w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Aż do roku 1958 rysował i malował realistycznie. Później zajęło go malarstwo materii, w czym też nie był specjalnie oryginalny. Wówczas jednak z dużym wyczuciem tworzył monochromatyczne kompozycje, których pobrużdżona faktura zachwycała wyrazistością. W tym samym czasie powstawały abstrakcyjne rysunki mające charakter studiów kolorystycznych. Wówczas Opałka zaczął eksperymentować z kolorem i badać rozbielane barwy. Owo rozbielanie doprowadzone do perfekcji stało się jedną z jego głównych metod malarskich. Karierę międzynarodową zaczął robić Opałka jeszcze w latach 60. Zdobywał nagrody na wielu konkursach. Bardzo wysoko oceniano jego prace graficzne z cyklu „Opisanie świata” (Grand Prix na 7. Międzynarodowym Biennale Grafiki w Bradford za otwierający serię kwasoryt „Adam i Ewa”, 1968; Grand Prix na 3. Międzynarodowym Biennale Grafiki w Krakowie, 1969). Przełom w jego twórczości nastąpił w 1972 r. Artysta miał wówczas 41 lat. Podczas wystawy w londyńskiej William Weston Gallery zerwał z dotychczasową twórczością, jakby unieważnił dotychczasowy dorobek. Ciekawe i wysoko cenione grafiki demonstracyjnie rozłożył na podłodze, a na ścianie zawiesił – jako jedyne ważne dla niego dzieło – jeden z „Obrazów liczonych”. Ten gest rozpoczął jego dalszą drogę trwającą do końca życia. Jeszcze w latach 60. Opałka doskonalił nie tylko stronę techniczną malowania, ale pracował także nad swoją ogólną koncepcją artystyczną i życiową. Świadectwem tego jest stwierdzenie, że utożsamia sztukę z życiem. W roku 1965 zaczął żyć i tworzyć zgodnie z zasadą harmonii i systematyczności. Żelazna reguła i pedanteria zdominowały wszystko, co robił. Przybrały postać „idei progresywnego liczenia”. Od chwili gruntownej zmiany stylu artysta, który zaczynał od malowania martwych natur, pejzaży, portretów, aktów, a później abstrakcji, postanowił zamanifestować stosunek do dotychczasowego dorobku. Ten czas wspominał niechętnie. Z tego okresu zachowało się zresztą niewiele jego prac, część Opałka zresztą sam zniszczył w 1986 r., kiedy nie pozwolono mu wywieźć ich za granicę. Dlaczego Roman Opałka zaczął liczyć kolejne chwile życia? Być może przejął go proces starzenia się ciała, wizerunku, głosu, wzroku? W tym konkursie nikt nie wygrywa Romana Opałkę wstawiono

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2017, 2017

Kategorie: Kultura