Rewolucja kobieca przez sztukę

Rewolucja kobieca przez sztukę

Yona uchodzi za jedną z pierwszych radykalnych feministek na świecie. W Izraelu pojęcie feminizmu w ogóle wtedy nie istniało Nir Bergman – reżyser i scenarzysta (ur. w 1969 r. w Hajfie), ojciec międzynarodowego sukcesu serialu „BeTipul” (polską wersję zatytułowaną „Bez tajemnic” emitowała telewizja HBO). Jego ostatnia fabuła, „Yona”, o najsłynniejszej izraelskiej poetce, była przebojem w izraelskich kinach. Zdobyła dwa izraelskie Oscary. O Yonie Wallah mówi się, że zrewolucjonizowała poezję, nie tylko izraelską. Dziś ta postać jest w Izraelu znana czy domagała się przypomnienia? – Pamięć o niej żyje, ale głównie wśród osób, które zajmują się literaturą i sztuką. W popkulturze pamięta się o niej głównie jako o autorce tekstów piosenek, które zdobyły sławę, wciąż są grane w radiostacjach. W masowej świadomości bardziej znana jest z trybu życia niż z poezji. Co skłoniło pana do pochylenia się nad nią w filmie? – Yona żyła wyłącznie po to, żeby tworzyć. Kiedy nie mogła tego robić, jej życie traciło sens. Jednocześnie kiedy tworzyła, spalała się. Za tworzenie płaciła ogromną cenę. Ja taki nie jestem. Mam trójkę dzieci, które są dla mnie najważniejsze. Przede wszystkim jestem ojcem rodziny, dopiero potem artystą. Hierarchia wartości Yony pociągała mnie na tyle mocno, że stała się ona moją bohaterką. Dla sztuki potrafiła poświęcić wszystko. Nie patrzyła na życie tak jak większość z nas. My staramy się godzić różne pozycje i role, jej nie interesowały kompromisy. Żyła wyłącznie dla jednej sprawy. Na ile wpływ na taką postawę miały czasy, w których żyła? – Lata 60. to w Izraelu okres, kiedy poetów uznawano za bogów. Ich publikacje w prasie miały ogromny oddźwięk społeczny. Czytelnicy śledzili każdą wzmiankę na ich temat, wypatrywali najkrótszego nawet wiersza. Sztuka miała wtedy wysoki priorytet, walczono o nią i spierano się. Recenzje były jak działa armatnie – mogły kogoś strącić z piedestału albo pozwalały „wystrzelić” kogoś na wyżyny. Jak Yona reagowała na krytykę swojej twórczości? – Jej druga książka została zmiażdżona przez krytyków. Yona targnęła się wtedy na życie. Załamała się kompletnie. Trafiła na leczenie. W szpitalu próbowano ją poddać normalizacji, traktowano jak każdego innego pacjenta z zaburzeniami. Wtedy nie istniało specjalne podejście do artystów, znane w dzisiejszej psychiatrii. Było coś, czego Yona nie poświęciłaby dla sztuki? – Nawet gdyby znalazła coś takiego, zmusiłaby się do zrezygnowania z tego. Była jak Maria Skłodowska-Curie, która dla odkryć chemicznych poświęciła ciało i życie. Dla rozwoju nauki pozwoliła się napromieniować. Yona zrobiłaby to samo dla poezji. Zwrócił pan uwagę na specyficzny czas, w którym żyła. Czy w innym okresie jej priorytety mogłyby się ułożyć inaczej? – To intrygujące gdybanie. Yona była pod wpływem idei kontrkultury, rewolucji seksualnej i feminizmu. Uchodzi zresztą za jedną z pierwszych radykalnych feministek na świecie. W Izraelu wtedy pojęcie feminizmu w ogóle nie istniało. W hebrajskim, kiedy mówi się o kilku osobach, zawsze używa się formy męskiej. To językowy szowinizm. Yona zaczęła używać w odniesieniu do siebie męskich końcówek. Jej imię nadaje się zarówno dziewczynkom, jak i chłopcom. W swoich wierszach określała się jako Yonatan. W poemacie pod takim tytułem przedstawia siebie jako Jezusa. Poezja jest zaś jej religią. Ten poemat uchodzi za jeden z najlepszych w historii hebrajskiej poezji. Yona nie chciała być „tylko” najlepszą poetką w Izraelu. Miała się stać najlepszym poetą. Osiągnęła cel. Jak kobiety w Izraelu na nią reagowały? – Jedni mieli ją za geniusza i rewolucjonistkę, drudzy za prowokatorkę, wariatkę i ladacznicę. Kiedy jako nastolatkę relegowano ją ze szkoły, w społeczeństwie przylgnęła do niej etykietka dziwki. Prowokowała od najmłodszych lat. Zawsze łamała zasady. Występowała przeciwko popularnym zjawiskom, aktywnie wspierała podziemie. Kiedy napisała poemat, w którym tefilin, żydowski pasek modlitewny, posłużył jako narzędzie do masturbacji, też odczytano go dwojako. Niektórzy dopatrywali się zamachu na świętości, inni zobaczyli dosadną krytykę patriarchalnego społeczeństwa. Po tej publikacji jej poezja natychmiast zniknęła z listy szkolnych lektur. Yona nieustannie balansowała na granicy geniuszu i prowokacji.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2016, 2016

Kategorie: Kultura