Biskup i jego sobowtór

Biskup i jego sobowtór

Biskup Garcia przez lata znosił kampanię plotek i oszczerstw zmontowaną przeciwko niemu, aby skompromitować jego antyfaszystowska postawę

W Hiszpanii ujawniono największą prowokację frankistowskiej policji wobec katolickiego biskupa, jedynego na terenach zajętych w 1937 r. przez Franco, który odmówił utajnienia encykliki papieskiej piętnującej faszyzm. Sensacja obiegła wszystkie media. Pomysł, jak skompromitować biskupa, który okazał nieposłuszeństwo wobec Franco, podsunięty hiszpańskim służbom przez gestapo, był prosty. Wśród zaufanych agentów policji politycznej znaleziono jednego, który po niewielkiej charakteryzacji mógł z powodzeniem grać rolę bp. Fidela Garcii Martineza, ordynariusza diecezji Calahorra y La Calzada. „Niskiego pochodzenia”, skromny i bezpośredni, Garcia nie był podobny do ówczesnych hiszpańskich „książąt Kościoła”. Jego kariera była sterowana przez jezuitów. Pracowity i utalentowany, już w wieku 41 lat (co na owe czasy było ewenementem) otrzymał w 1921 r. sakrę biskupią.
Jego ojciec pracował jako robotnik drogowy. Syn nie miał szans na studia. Wyjątkowe zdolności Fidela Garcii dostrzegli jednak jezuici. Po ukończeniu seminarium duchownego już na uniwersyteckich studiach teologicznych koledzy, nie bez zazdrości, wróżyli temu „parweniuszowi” wielką karierę. Talent literacki wspomagał jego pasję jako teologa.

Logika wojny

18 lipca 1936 r. gen. Francisco Franco na czele oddziałów hiszpańskich stacjonujących w Maroku podnosi bunt przeciwko konstytucyjnej republice, a samoloty dostarczone mu przez Hitlera przerzucają jego wojska do Hiszpanii. Tak rozpoczęła się krwawa wojna domowa. Przed katedrą w Calahorze, zajętej wkrótce przez nacjonalistów, formowały się konwoje ciężarówek wiozących na rozstrzelanie wziętych do niewoli żołnierzy republiki. Tu dołączał do konwoju kapelan, który był obecny przy rozstrzeliwaniu i udzielał chętnym ostatniej posługi.
Bp Garcia próbuje zapobiec masakrowaniu jeńców i cywilnych sympatyków republiki. Jedzie do dowództwa wojsk nacjonalistycznych stacjonującego wtedy w Logrono, błaga o litość dla pokonanych. Bez skutku.
Rok później wraz z wszystkimi pozostałymi członkami hiszpańskiej hierarchii kościelnej podpisuje jednak wspólny list pasterski biskupów zawierający bezwzględne poparcie dla caudilla. Ogłosili go w rocznicę buntu Franco przeciwko republice. Zwierzchnik bp. Garcii, arcybiskup Barcelony, uspokoił jego rozterki: „Tu można być tylko za albo przeciw. Tak postanowił cały Episkopat”.
To prawda, że wielu biskupów nie odbierało tego listu jako wyrazu deklaracji ideowej i politycznego poparcia dla odnoszącej zwycięstwa armii faszystowskiej. Uważali go jedynie za wyraz sprzeciwu wobec zbrodni popełnianych na klerze przez anarchistów walczących w szeregach obrońców republiki. Jednak po ogłoszeniu tego listu pasterskiego krwawy antyklerykalizm anarchistów zaczęła podzielać bodaj większość republikańskich dowódców wojskowych, chociaż były dość liczne wyjątki. Należał do nich gen. Walter, jak brzmiał republikański pseudonim Karola Świerczewskiego. Podczas wojny domowej zabito ponad 6,5 tys. księży, zakonnic i zakonników. Koloratka, sutanna i habit stały się dla przegrywających synonimem zdrady republiki. Wyjątkiem był Kraj Basków, którego duchowieństwo katolickie niemal w całości wystąpiło przeciwko faszystowskiemu zamachowi stanu.

Papież, führer i caudillo

Pius XI szukał porozumienia z Franco, podobnie jak wcześniej z rządzonymi przez hitlerowców Niemcami. Po zwycięstwie nad republikanami, już za rządów jego następcy, Piusa XII, Franco uzyskał nawet od Stolicy Apostolskiej rzadki, nieoficjalny przywilej zatwierdzania watykańskich kandydatur na nominacje biskupie. U podstaw tej polityki Watykanu leżały m.in. błędy dyplomacji watykańskiej w ocenie hitleryzmu i frankizmu. Historyk publikujący na łamach prestiżowego rzymskiego dwutygodnika jezuitów „Civilta Cattolica”, o. Giovanni Sale z tego zgromadzenia, wysunął w 2004 r. tezę, że ułatwiły one uzyskanie władzy Hitlerowi, wpływając na wyniki głosowania w Reichstagu 23 marca 1933 r., kiedy to führerowi udzielono pełnomocnictw dających mu pełnię władzy.
Hitler jednak szybko rozproszył złudzenia Watykanu, że można będzie jakoś się ułożyć z jego ruchem, zagradzającym drogę bolszewizmowi. Wkrótce po dojściu Hitlera do władzy w Niemczech nasiliły się ataki na Kościół i w końcu nie było już takiego punktu konkordatu podpisanego przez Hitlera wkrótce po objęciu władzy, którego by jego rząd nie złamał. Trwały aresztowania i deportacje księży. Goebbelsowska propaganda głosiła „nową narodowosocjalistyczną doktrynę religijną” niemożliwą do zaakceptowania dla Kościoła.
Głęboko zaniepokojony rozwojem sytuacji w Niemczech Pius XI opublikował 14 maja 1937 r. pierwszą wydaną w Watykanie encyklikę w języku niemieckim. Jej tytuł brzmiał „Mit brennender Sorge” (” Z palącym niepokojem”). Jej tekst przemycony do Rzeszy odczytano w 11,5 tys. kościołów. Piętnowała w mocnych słowach hitleryzm gwałcący postanowienia konkordatu i zasady chrześcijańskiej moralności. Rozwścieczony Hitler zareagował rozkazem przyspieszenia realizacji partyjnego programu eliminowania Kościoła z życia społeczeństwa.
Nazajutrz po ogłoszeniu przez Piusa XI encykliki ostrzegającej świat przed niebezpieczeństwem ekspansji nazizmu gen. Franco wydał rozkaz jej „utajnienia” we wszystkich diecezjach na terytoriach, które zdążył zająć w ciągu 10 miesięcy wojny domowej.

Samotna odwaga Garcii

Żołnierze Franco byli w większości wierzącymi katolikami i caudillo świetnie zdawał sobie sprawę ze szkody, jaką słowa papieża mogą wyrządzić morale jego wojsk. Prowadził przecież wojnę pod hasłem „obrony chrześcijaństwa przed bezbożną republiką”.
Jedynym hiszpańskim biskupem, który nie usłuchał jego rozkazu, był ordynariusz Calahorry. Encyklika Piusa XI, chłoszcząca Hitlera, najbliższego sojusznika Franco, została na polecenie Fidela Garcii Martineza ogłoszona we wszystkich kościołach jego diecezji. Biskup poszedł dalej w tej walce z ateistycznym totalitaryzmem. W 1942 r. w Hiszpanii związanej sojuszem z III Rzeszą i kompletnie izolowanej w Europie ogłosił własny, napisany z pasją list pasterski, zatytułowany „Instrukcja duszpasterska w sprawie niektórych modnych błędów”. Wystąpił w niej w obronie godności człowieka wobec państwa. Zawierała potępienie nazizmu i komunizmu.
Był to na owe czasy niesłychany akt odwagi. Policja hiszpańska inspirowana przez gestapo postanowiła zareagować. Także pozostali hiszpańscy biskupi (z wyjątkiem baskijskich) uznali list pasterski swego kolegi za poważny błąd.
Nad głową biskupa, o którym diecezjanie mawiali dotąd, że ze względu na swą pobożność i skromność będzie kiedyś wyniesiony na ołtarze jako święty, zaczynają gromadzić się czarne chmury. Pojawiają się plotki, że „taki święty, a widziano go w luksusowym burdelu w Barcelonie”. W towarzystwie zaczyna się plotkować z oburzeniem o pikantnych szczególikach wypadów „tego świętoszka” do „pewnych domów” Sewilli i Paryża.
„Jeszcze trochę, a sam w to uwierzę”, powiedział kiedyś swym współpracownikom biskup Calahorry.
„Sprawę biskupa Garcii” wyjaśnił w tych dniach emerytowany sędzia Sądu Najwyższego w Madrycie, Antonio Arizmendi. Jego książka „Spisek przeciwko biskupowi Calahorry” stała się wydawniczą sensacją. Wraz z hiszpańskim historykiem Patriciem de Blasem opisał on szczegółowo intrygę tajnej policji frankistowskiej przeciwko biskupowi. Sobowtór biskupa, którego użyto za radą specjalistów z gestapo, odwiedzał drogie burdele Barcelony, Sewilli i Paryża. Szczególnie upodobał sobie barceloński dom publiczny „dla prawdziwych koneserów”, La Coronela. Bywał także na Pigalle i w innych znanych paryskich kabaretach. Dla policyjnego agenta bez skrupułów, jakim był bez wątpienia sobowtór Garcii, mogła to być przyjemna misja.
Panienki i obsługa byli przekonani, że mają do czynienia z prawdziwym hierarchą kościelnym. Chętnie komentowali gusta „jego ekscelencji”.

Dwa tajne raporty

Kampania szkalowania biskupa trwała aż do 1952 r. Ściśle tajny raport policyjny w sprawie libertyńskich upodobań księdza biskupa, który przechowywany jest w archiwach barcelońskiej kurii arcybiskupiej i do którego dotarli autorzy książki, został dostarczony 28 sierpnia 1952 r. zwierzchnikom kościelnym bp. Garcii. Są w nim takie szczegóły jak informacja policyjna, że biskup przed wizytami w domach rozkoszy przebiera się w toaletach publicznych w świeckie ubrania.
Po otrzymaniu od policji „ściśle tajnego raportu” arcybiskup Barcelony wezwał bp. Garcię, aby się wytłumaczył i bronił przed oskarżeniami. 72-letni już biskup, zmęczony kampanią oszczerstw, w które uwierzyła nawet część jego diecezjan i „prosty lud”, jak piszą autorzy cytowanej książki, odszedł w 1953 r. na emeryturę i resztę życia spędził w klasztorze jezuitów w Deusto, w prowincji Vizcaya. Znikł z życia publicznego przy całkowitej obojętności episkopatu, który wówczas jeszcze pozostawał lojalny wobec dyktatury.
Prawie 10 lat później, w 1962 r., hiszpańska Wojskowa Służba Informacyjna dostarczyła gen. Franco inny, również ściśle poufny raport, w którym zdemaskowała zarzuty przeciwko Garcii jako „inscenizację zmontowaną przy pomocy sobowtóra” przez tajne cywilne służby policyjne w celu skompromitowania niewygodnego biskupa.
Caudillo po przeczytaniu raportu powiedział: „Im później się to wyda, tym lepiej”. Zlecił jednak swemu ministrowi sprawiedliwości, Antoniowi Iturmendiemu, aby przeprosił biskupa, ale prywatnie – nie publicznie. Garcia kategorycznie odmówił spotkania z ministrem i odrzucił przeprosiny oraz oferowane mu zadośćuczynienie materialne.
Zmarł w klasztorze w 1973 r., w wieku 93 lat. Kościół hiszpański, który już 10 lat przed śmiercią Franco zaczął zdecydowanie dystansować się od dyktatury, nie uczynił nic, aby oczyścić pamięć bp. Garcii.
Kłamstwa, po wielekroć powtarzane, mają najdłuższy żywot. Jeszcze dwa lata temu katalońska telewizja TV 3 przedstawiła bp. Garcię jako synonim jednego z grzechów głównych.

 

Wydanie: 2008, 45/2008

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy