Blask i upadek druidów

Blask i upadek druidów

W Wielkiej Brytanii odkryto prawdopodobnie pierwszy grób celtyckiego mędrca

Byli kapłanami, mędrcami, wróżbitami Celtów. Często mieli władzę większą od królów. Wierzyli w wędrówkę dusz i składali swym bogom ofiary z ludzi.
Mit druidów fascynuje do dziś. W Wielkiej Brytanii, w pobliżu Colchester (w okresie rzymskim Camulodunum) w hrabstwie Essex odnaleziono prawdopodobnie pierwszy do tej pory grób celtyckiego mędrca. Jak informuje fachowy magazyn „British Archaeology”, odkrycia dokonano w żwirowni w Stanway. Naukowcy natrafili tam na starożytny cmentarz, pochodzący z lat 40.-60. n.e., a więc z okresu rzymskiego podboju Brytanii, który w 43 r. rozpoczął cesarz Klaudiusz. Na terenie małego cmentarza pochowani zostali z pewnością członkowie celtyckiej elity. Zmarłych złożono nie w trumnach, lecz w dużych komorach grobowych. Na wschodniej stronie każdej z komór leżały skorupy potrzaskanych naczyń – być może na zakończenie stypy żałobnicy rozbijali naczynia o ściany grobowca. Wyposażenie grobowe okazało się bardzo bogate – w jednej z komór złożono oręż wojownika, w innej być może pochowany został literat, w każdym razie zmarły otrzymał na drogę w zaświaty kałamarz.
Naukowców, którymi kierował Philip Crummy z Colchester Archaeological Trust, najbardziej zafascynowała jednak inna komora grobowa, która z całą pewnością stała się miejscem wiecznego spoczynku medyka i wróżbity. Badacze znaleźli tu spiżowy garnek do podgrzewania wina, miedziane sito, przez które jako ostatni napój przecedzono

napar z piołunu,

oraz miedziane i żelazne różdżki, przeznaczone z pewnością do wróżenia i czynności magicznych. Uwagę zwróciły resztki drewnianej szachownicy, na której starannie złożono spalone na stosie kości zmarłego. Drewno zbutwiało przez wieki, zachowały się tylko metalowe okucia, ale szklane pionki (13 błękitnych i 13 białych) starannie ustawione w proste linie wciąż tkwiły na swoich miejscach. Wydaje się, że także ta gra była używana do przewidywania przyszłych wydarzeń, być może o ruchach pionków decydowały rzuty kości.
W grobie odkryto też zestaw narzędzi chirurgicznych, składający się m.in. z pił, nożyc, haków i pęsety. Zestaw ten podobny jest do znajdowanych na terenie Śródziemnomorza, ma jednak także wiele oryginalnych cech, będących prawdopodobnie wynikiem wpływów celtyckich.
Dr Philip Crummy ostrożnie przypuszcza, że w tej komorze grobowej złożono szczątki lekarza. Inni specjaliści uważają wszakże za prawdopodobne, że pod Colchester odkryty został pierwszy do tej pory grobowiec przedstawiciela słynnej klasy druidów, której obecnie najbardziej chyba znanym reprezentantem jest fikcyjny oczywiście Miraculix z filmów rysunkowych i komiksów o przygodach dzielnego Asteriksa i jego przyjaciół.
Druidzi tworzyli osobny stan społeczności celtyckich w Irlandii, Brytanii oraz w Galii i rozstrzygali najważniejsze sprawy swoich ludów, często zabierając głos nawet przed królami. Grecki dziejopis Diodor Sycylijski opowiada o nich tymi słowy: „Celtowie mają również mędrców i teologów bardzo czcigodnych, zwanych przez nich druidami. Ci druidzi mają wielką władzę w sprawach pokoju, a również i w sprawach wojny. jest u nich ustalonym zwyczajem, że nikt nie składa ofiary bez pomocy jednego z mędrców”. Najobszerniejszy opis dotyczący druidów pozostawił Juliusz Cezar, zdobywca Galii, w VI księdze swej „Wojny galijskiej”. Cezar, który uważa, że druidyzm narodził się w Brytanii, relacjonuje: „Druidzi zajmują się

prawami boskimi,

troszczą się o ofiary publiczne i prywatne, objaśniają zagadnienia religijne; do nich ściąga znaczna liczba mieszkańców do pobierania nauki i w ogóle cieszą się oni u Galów wielkim poważaniem. Albowiem we wszystkich niemal sprawach spornych, tak publicznych, jak i prywatnych, oni rozstrzygają, zwłaszcza jeśli toczą się spory o spadek czy miedzę, oni również wyznaczają nagrody i określają wysokość kar; jeśli ktoś czy jednostka, czy plemię nie podporządkowują się ich wyrokowi, wykluczają z uczestnictwa w ofiarach. Jest to u nich najcięższa kara. Ci, których takie wykluczenie obejmuje, są stawiani na równi z bezbożnikami i zbrodniarzami”.
Słynna jest opowieść rzymskiego erudyty Pliniusza Starszego o przybranych w białe szaty druidach, ścinających złotymi sierpami jemiołę z dębów, która, spadając, nie może dotknąć ziemi. Ta pasożytnicza roślina rośnie na dębach rzadko, toteż uzyskana z tych szlachetnych drzew uchodzi za obdarzoną szczególnie potężną magiczną mocą. Dlatego też tłumaczono słowo druid (druides po łacinie, druad po staroirlandzku) jako „mądrość dębu”. Wydaje się jednak, że słowo druid oznacza „widzący” lub „nadzwyczaj uczony”. Druidzi galijscy wybierali spośród siebie najwyższego, który dożywotnio sprawował swą godność. Każdego roku galijscy druidzi zbierali się na terytorium ludu Karnutów, które uważano za środek Galii. Podczas tych zgromadzeń omawiali najważniejsze sprawy i odprawiali sądy. Jako mędrcy korzystali z licznych przywilejów, nie płacili podatków, nie wyruszali na wojenne wyprawy. Także z tego powodu wielu Celtów pragnęło zostać druidami, ale droga do pozycji kapłana i mędrca była długa i trudna. Kandydat na druida musiał pobierać święte nauki przez 20 lat, polegając wyłącznie na własnej pamięci. W ten sposób przekazywano z pokolenia na pokolenie długie

poematy o bogach i bohaterach,

zapewne także traktaty filozoficzno-teologiczne. Juliusz Cezar uważał, że uczenie się na pamięć miało na celu ćwiczenie umysłu. Być może jednak druidzi uważali, że tradycja pisana jałowieje, natomiast przekazy ustne są przekształcane i wzbogacane przez każdą generację, przystosowywane do nowych warunków, i w ten sposób pozostają żywe. A może chodziło również o to, aby wiedza pozostała w kręgu wybranych?
Juliusz Cezar zaświadcza, że celtyccy kapłani wierzyli w metempsychozę: „Druidzi przede wszystkim pragną wpoić przekonanie, że dusza nie ginie, lecz przechodzi po śmierci z jednego ciała do drugiego i uważają, że wiara ta, niwecząc strach przed śmiercią, jak najbardziej pobudza do waleczności”. Nie wiadomo jednak, czy rzymski prokonsul dobrze zrozumiał religię ujarzmionego przez siebie ludu. Być może druidzi wierzyli tylko w przyszłe życie w innym, nierzeczywistym świecie. Diodor Sycylijski twierdzi, że druidzi przejęli dziedzictwo owianego legendą greckiego filozofa Pitagorasa: „Narzucają u siebie doktrynę Pitagorasa, według której dusze ludzkie są nieśmiertelne i każda z nich, przechodząc w nowe ciało, żyje znów określoną liczbę lat”. Tak naprawdę o teologii druidów z pewnością nie wiadomo nic, poza tym, że wierzyli w nieśmiertelność duszy. Celtowie byli bardzo przesądni, a druidzi podsycali wśród ludu przekonanie, że bogów trzeba zjednywać ofiarami z ludzi. Według rzymskiego poety Lukana, ofiary przeznaczone dla boga Taranisa palono, dla Teutatesa – topiono, a dla Esusa – wieszano. Grecki geograf Strabon pisze, iż Celtowie „zabijali mężczyzn za pomocą strzał, nabijali w świątyniach na pal lub, zrobiwszy uprzednio wielką kukłę ze słomy i drewna, wrzucali do niej bydło, wszelkiego rodzaju dzikie zwierzęta i ludzi, po czym dokonywali ofiary całopalnej”. Druidzi w makabryczny sposób przepowiadali też przyszłość – wbijali człowiekowi sztylet w przeponę, a potem wróżyli z upadku i konwulsji umierającego.
Ale wszelkie obrzędy, ofiary i rytuały nie ocaliły tajemniczych kapłanów i mędrców. Cezar podbił Galię i stłumił wielkie powstanie Celtów pod wodzą Wercyngetoryksa, do którego podżegali druidzi. Legiony cesarza Klaudiusza ujarzmiły większą część Brytanii. Jednym z ostatnich mateczników druidyzmu była walijska wyspa Mona (obecnie Anglesey), na której, jak zaświadcza historyk Tacyt, ołtarze druidów „przesiąknięte były ludzką krwią”, celtyccy kapłani zaś wróżyli z ludzkich wnętrzności. Ale to może tylko propaganda Rzymian, pragnących usprawiedliwić wytępienie swoich wrogów? Pewne jest, że na Anglesey znajdowało się słynne miejsce kultu druidycznego Llyn Cerrig Bach. Z cypla skalnego zrzucano tam do jeziora na ofiarę bogom różne przedmioty, przede wszystkim oręż.
W każdym razie w 59 r. n.e. legiony Swetoniusza Paulinusa wylądowały na brzegach Mony. Początkowo żołnierze zatrwożyli się na widok gromad druidów, wznoszących ręce ku niebu, aby sprowadzić na głowy najeźdźców klątwę bogów. Ale celtyckie bóstwa milczały. Rzymianie odnieśli zwycięstwo, wykorzenili na wyspie druidyzm i wycięli święte gaje. Celtycka elita Galii i Brytanii szybko uległa romanizacji. Młodzi ludzie pragnęli zostać Rzymianami i już nie garnęli się do szkół druidów. W końcu cesarz Klaudiusz wyjął spod prawa religię druidów pod pretekstem jej nieludzkiego okrucieństwa. Druidzi zostali zdegradowani z pozycji przewodników ludu do roli magów, wieszczków i lekarzy, lecz długo jeszcze nauczali w ukryciu w grotach i lasach. Podobno zrezygnowali z makabrycznych ceremonii i tylko upuszczali wybranym na ofiarę po kilka kropel krwi. W końcu chrześcijaństwo położyło kres druidyzmowi także w Irlandii i dzisiejszej Szkocji, które nie dostały się pod rzymskie panowanie.
Ale legenda celtyckich mędrców przetrwała i dziś wśród ruchów neopogańskich i zakonów druidycznych dawna religia galijskich kapłanów przeżywa pozorne odrodzenie. Pozorne, gdyż ze światem i mentalnością starożytnych Celtów obecni „neodruidzi” nie mają już nic wspólnego.

Wydanie: 10/2008, 2008

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy