Mieć mięso i zjeść mięso

Mieć mięso i zjeść mięso

Czy można produkować prawdziwą wołowinę bez zabijania krowy? Pewnego parnego sierpniowego dnia w 2014 r. znalazłem się w Brooklyn Army Terminal – na dawnej stacji kolejowej z czasów II wojny światowej w najmodniejszej dzielnicy Nowego Jorku – która jest dziś siedzibą kilku tuzinów start-upów. Wagony pociągów sprzed dwóch pokoleń stały na torach, otoczone nowymi, w większości pustymi przestrzeniami biurowymi. Czy to zatrzymane w czasie miejsce naprawdę jest siedzibą firmy biotechnologicznej, która wraz z kilkoma innymi start-upami tworzy pionierską technologię, niosącą obietnicę całkowitej przemiany naszego systemu żywienia? (…) Brooklyn kojarzył mi się raczej z brodatymi hipsterami, nie z przystanią biotechnologii, ale to tu zaprosił mnie Andras Forgacs, bym odwiedził jego nową firmę Modern Meadow – Nowoczesna Łąka. (…) Forgacs, mężczyzna przed czterdziestką, z ciepłym uśmiechem przywitał mnie w skromnym, lecz nieskazitelnie czystym pomieszczeniu. W tamtym czasie pracowała dla niego garstka ludzi. Zastanawiałem się, czy naprawdę na moich oczach tworzy się historia. Podczas spotkania rozmawialiśmy o działalności Modern Meadow: hodowaniu krowich komórek, z których – poza ciałem krowy – mogą powstać wołowina i skóra. Innymi słowy, o produkcji prawdziwej krowiej skóry, która nie wymaga zabijania krowy. Firma powstała w 2011 r. jako pierwsza komercyjna próba hodowli mięsa i skóry w laboratorium. Czytałem, że Forgacs mógłby (teoretycznie) wyhodować całą potrzebną światu wołowinę z jednej mikroskopijnej komórki. Gdyby udało się udoskonalić tę technologię i zastosować w odpowiedniej skali, konsekwencje byłyby ogromne: możliwe, że pozwoliłaby nam ona nadal jeść i nosić produkty zwierzęce, nie produkując odpadów, nie powodując cierpienia i nie szkodząc środowisku niszczonemu przez współczesne rolnictwo. (…) Oglądaliśmy brzęczące cicho reaktory, w których odbywa się hodowla, kiedy Forgacs zaskoczył mnie prostym pytaniem: – Chcesz spróbować? Przyjechałem tam, żeby obserwować, nie jeść, do tego po ponad dwóch dekadach szczęśliwie spędzonych na diecie wegańskiej nie miałem szczególnej ochoty na wołowinę. (…) – Od bardzo, bardzo dawna nie jadłem mięsa, więc nie jestem pewien, czy moja recenzja na coś się przyda – zdołałem wydukać na wpół żartobliwie, na wpół z nadzieją, że uda mi się wykręcić. Zastanawiałem się też nad ceną jedzenia, ponieważ wiedziałem z mediów, że nawet najmniejsza ilość tej wołowiny kosztuje fortunę. – Czy burger, który zaserwowano właśnie w Europie, nie kosztował przypadkiem 330 tys. dol.? – Miałem na myśli słynnego już pierwszego hamburgera wyhodowanego w laboratorium, sponsorowanego przez współzałożyciela Google’a Sergeya Brina. Mięso zostało usmażone i zjedzone podczas konferencji prasowej w Londynie zaledwie rok wcześniej. – Nie martw się – uspokoił mnie Forgacs. – Jesteś naszym gościem. Zresztą to tylko mała próbka. Nazwijmy ją czipsem ze steka. Jego produkcja kosztuje najwyżej 100 dol. A niedługo ta cena znacznie spadnie. (…) Choć z początku się wahałem, zorientowałem się szybko, że mam szansę stać się jednym z pierwszych ludzi na świecie, którzy spróbują tak sławnego i kontrowersyjnego produktu. Przyjąłem więc hojną propozycję gospodarza. Forgacs wyciągnął czipsa z pojemnika. Uśmiechnąłem się i wziąłem go do ręki, zastanawiając się, jak moje ciało zareaguje na pierwszy kawałek mięsa od 20 lat. Nie miałem etycznych oporów przed wzięciem do ust tego mięsa, wciąż jednak czułem się dziwnie na myśl o zjedzeniu zwierzęcego ciała – zwłaszcza ciała tak osobliwego. (…) A jednak miałem właśnie włączyć prawdziwe mięso – choć niewymagające zabicia zwierzęcia – z powrotem do swojej diety, przynajmniej ten jeden raz. Czips wyglądał jak kawałek suszonej wołowiny. Patrząc na niego, zdawałem sobie sprawę, jak bardzo ten mały kawałek jest niezwykły – zarówno pod względem technologicznym, jak i symbolicznym. Być może trzymałem w dłoni rozwiązanie wielu problemów, jakich hodowla zwierząt przysparza ludzkości i goszczącej nas planecie. Podniosłem mięso do ust, wziąłem głęboki wdech i położyłem je na języku. (…) Żułem czipsa, który smakował dobrze i przywiódł mi na myśl grilla. (…) Tak naprawdę nie ma specjalnego znaczenia, czy wegetarianie i weganie będą jedli mięso z hodowli, nie z uboju. Nie oni są grupą docelową. Najważniejsze pytanie – pytanie, które zadawałem sobie w biurze Modern Meadow, brzmi: czy mięsożercy zaakceptują tę nową metodę produkcji wołowiny, kurczaka, wieprzowiny i mnóstwa innych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 38/2018

Kategorie: Nauka