Od ogłoszenia alarmu każdy ma zaledwie kilka sekund Dr Przemysław Kowalski – sejsmolog z Państwowego Instytutu Geologicznego Silne trzęsienia ziemi dotknęły ostatnio Turcję i Syrię. Są to znane od lat tereny aktywne sejsmicznie, ale według specjalistów nie da się przewidzieć czasu ani dokładnej lokalizacji wstrząsów. Można jedynie podejrzewać, że wystąpią. Tym razem w centralnej Turcji i północnej Syrii nastąpiło bardzo silne trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,8. Epicentrum zlokalizowane było ok. 30 km od Gaziantep. Kilka godzin później nastąpiło drugie, prawie tak samo silne trzęsienie. Katastrofa skutkująca wieloma tysiącami ofiar była najtragiczniejsza od 1939 r. Jaka jest nasza wiedza o obszarach sejsmicznych, które może dotknąć tak tragiczna katastrofa? Skąd bierzemy informacje o potencjalnych zagrożeniach? – Za nami jest ponad 150 lat wykonywania prac badawczych, w tym drobiazgowe obserwacje trwające przez cały wiek XX. Tego typu kataklizmy nie są więc zaskoczeniem dla naukowców. Rejon południowo-wschodniej Turcji i północno-zachodniej Syrii jest aktywny sejsmicznie. Z powodu ukształtowania terenu często dochodzi w nim do wstrząsów. Dobrze wiemy, gdzie są krawędzie płyt tektonicznych. Trzęsienia ziemi, do których doszło 6 lutego, są skutkiem interakcji między płytą anatolijską, będącą częścią płyty euroazjatyckiej, a płytą arabską. Płyta arabska napiera na anatolijską. Ich krawędzie przesuwają się względem siebie. Czy to napieranie następuje szybko i niespodziewanie? – Wręcz przeciwnie, bardzo wolno. Możemy tylko próbować określić prawdopodobieństwo takiego ruchu tektonicznego, ale operujemy dziesiątkami lat. Geologia, geofizyka mają to do siebie, że mamy do czynienia z niesłychanie powolnymi procesami. Trzeba wiedzieć, że szybko przemieszczająca się płyta kontynentalna przesuwa się 6 cm na rok. Dopiero po iluś latach naprężenia narastają tak znacząco, że w którymś miejscu tego obszaru sejsmicznego następuje uwolnienie olbrzymiej energii. Można zatem podejrzewać, że jeśli gdzieś nastąpiło duże trzęsienie ziemi, o magnitudzie 7-8 w skali Richtera, to w ciągu najbliższych kilkunastu czy kilkudziesięciu lat w tym samym miejscu raczej nie nastąpi drugie tak duże, bo naprężenia muszą się skumulować, aby znów wywołać zjawisko na tak ogromną skalę. Ale to nie znaczy, że przez kolejne dekady nic na tym obszarze się nie dzieje? – W każdym razie drgania nie są tak silne i niszczące. Ich lokalizację wykrywa aparatura, ale także w innych miejscach na kuli ziemskiej dochodzi do różnych mniejszych lub większych ruchów tektonicznych. Nawet w Polsce? – Tak. W 2012 r. odnotowaliśmy dosyć łagodne (urządzenia wskazały ok. 4 st.) trzęsienie ziemi w okolicach Jarocina. Trzęsły się szyby, dzwoniły szklanki, spadło kilka dachówek i gdzieniegdzie powstały szczeliny w budynkach, na szczęście nie doszło do poważnego uszkodzenia budynków ani infrastruktury drogowej. To wynik wstrząsów śródpłytowych, które w naszym obszarze geograficznym są i tak niezmiernie rzadkie. Wcześniej, w 2004 r., doszło do silniejszego trzęsienia (5 st. Richtera) z epicentrum w obwodzie kaliningradzkim, które było też odczuwalne przez mieszkańców Pomorza, głównie Lęborka, Gdyni, Gdańska, Sopotu, Wejherowa, Redy, Elbląga i Suwałk. Sporo o różnych wstrząsach mogą powiedzieć np. tatrzańscy górale, ponieważ okolice przedgórza Podhala to nasza strefa aktywności sejsmicznej. Tutaj orogeneza alpejska, trwająca od 240 mln lat, nie jest jeszcze do końca wygaszona. Wstrząsy są jednak proporcjonalnie słabe, a w zabudowie drewnianej nie czynią większych szkód, bo są to konstrukcje z elastycznie zachodzących na siebie bali. U nas nie buduje się obiektów przygotowanych na silne zjawiska sejsmiczne, bo to jest po prostu bardzo drogie. Wróćmy do metod badania i rejestrowania wstrząsów. Czy w Polsce także odnotowano wstrząsy, które nastąpiły w Turcji? – Tak. Do naszych sejsmometrów, np. obsługiwanych przez Państwowy Instytut Geologiczny, docierają z daleka wstrząsy już od 4 st. Richtera, więc te mające miejsce w Turcji też zostały u nas zarejestrowane. Urządzenia są wykorzystywane do różnych celów i stanowią część ogólnoświatowej sieci. W ten sposób dokonywana jest wymiana informacji. Prócz tego każda kopalnia węgla ma własną sieć rejestrującą drgania wywołane przez prace górnicze. Skoro nawet do nas docierają sygnały z daleka, czy rejestratory i sejsmometry znajdujące się bliżej nie mogą zawczasu ostrzec ludzi, że zbliża się silny ruch tektoniczny? – Istnieje również system wczesnego ostrzegania, ale jego skuteczność zależy od odległości od epicentrum wstrząsów. Jeśli takie urządzenie jest