Blask i upadek Majów

Blask i upadek Majów

Zbrojna inwazja z Meksyku zmieniła los budowniczych piramid

Majowie długo mieli opinię kochających pokój twórców kalendarzy i badaczy nieba. Ale odczytanie pisma tego niezwykłego ludu przyniosło szokującą prawdę – miasta-państwa Majów prowadziły bezlitosne wojny, a ch’ul ahaws, królowie-kapłani, odprawiali krwawe rytuały – kaleczyli sobie usta cierniami, a penisy – kolcami płaszczki. Oszołomieni bólem, dymem cygar oraz napojem z jadowitej ropuchy z gatunku Bufo marinus wpadali w trans, aby otworzyć bramy zaświatów. Władcy Majów wierzyli, że w ten sposób sprowadzą duchy przodków, które pobłogosławią wojenne plany żywych. Historycy są pewni, że te nieustanne konflikty położyły ostatecznie kres wspaniałej cywilizacji Majów, kwitnącej w latach 300-900 od Meksyku po Honduras, którą stworzyło 50 miast-państw. Ostatnie analizy hieroglifów na kamiennych stelach dowodzą, że przełomem w dziejach tego ludu była inwazja z wyżyn Meksyku, do której doszło na przełomie 377 i 378 r.
Majowie byli zdumiewającym ludem. Nie znali koła, obróbki żelaza ani zwierząt pociągowych, jednak budowali przez dżunglę proste drogi, wznosili miasta, pałace i monumentalne piramidy, z których najwyższa, El Mirador, miała 72 m wysokości. Kalendarze tych Indian – 365-dniowy solarny, lunarny oraz wenusjański – zadziwiają dokładnością, budowle sakralne zorientowane są na wschody, zachody i zenity słońca.
Pierwsi Majowie osiedlili się na nizinie Petén w dzisiejszej Gwatemali około 1000 r. p.n.e. Założyli siedziby nad brzegami rzek, w tropikalnej dżungli, w której roiło się od jadowitych węży i komarów, a częste powodzie i susze

zmieniały życie w nieustanną walkę

o przetrwanie. Przypuszczalnie to przeludnienie zmusiło „Protomajów” do wybrania tak niegościnnej ojczyzny. Indianie niestrudzenie wypalali las, uprawiali kukurydzę i dynie, zakładali kanały irygacyjne, hodowali ryby w stawach, towary przewozili drogą rzeczną na swoich kanu. Tak intensywne rolnictwo sprawiło, że na nizinie żyło kilka milionów ludzi (parę razy więcej niż obecnie). Powstawały miasta-państwa, jednak przez wieki nie utrzymywały ze sobą znaczących kontaktów, poszczególne organizmy polityczne pozostawały w relatywnej izolacji. Niekiedy toczono wojny, lecz nie miały one brutalnego, okrutnego charakteru późniejszych konfliktów – zazwyczaj dochodziło tylko do rytualnych pojedynków arystokratów, nie zdobywano miast.
Wśród majologów długo toczyła się dyskusja na temat relacji Petén z ludami z wyżyn środkowego Meksyku, przede wszystkim z odległym o 1000 km miastem Teotihuacan, nazywanym Rzymem prekolumbijskiej Ameryki. W Teotihuacan u stóp gigantycznej Piramidy Słońca żyło ponad 200 tys. ludzi. Była to jedna z największych metropolii ówczesnego świata. Teotihuacan słynęło z bogactw. Jego kupcy sprzedawali wysoko cenione zielonkawe szkło wulkaniczne daleko na południu. Wpływy Teotihuacan sięgnęły do Petén. Miasta tamtejszych Majów przyjęły architektoniczny styl z Meksyku – na płaskorzeźbach i freskach z Petén zobaczyć można wojowników w turbanach, z pękami piór za pasem, zbrojnych w prostokątne tarcze oraz ręczne miotacze oszczepów – atlatl. Niektórzy badacze sądzili, że ten transfer kultury „meksykańskiej” na niziny nastąpił w sposób pokojowy – np. za pośrednictwem kupców. Tymczasem najnowsze badania inskrypcji dowodzą, że doszło do zbrojnej inwazji z zachodu, która w radykalny sposób zmieniła oblicze świata Majów.
David Stuart, historyk z uniwersytetu w Austin w stanie Teksas, mozolnie odczytał inskrypcje ze stel z miasta Tikal. Interpretacja hieroglifów nie jest całkowicie jednoznaczna, ale wydaje się, że sytuację odtworzyć można w sposób następujący: w Teotihuacan panował długowieczny i bardzo potężny monarcha o malowniczym imieniu Atlatl Cauac, czyli Miotająca Oszczepy Sowa. Źródła nadają mu tytuł Kalo’mte’, co można przetłumaczyć jako najwyższy władca czy nawet cesarz. Atlatl Cauac miał małoletniego syna imieniem Nun Yax Ayin, dla którego postanowił zdobyć królestwo na wschodnich równinach. Być może Sowa zamierzał poprzez podboje złagodzić eksplozję demograficzną w swoim państwie. Wysłał więc zbrojne zastępy do Petén, drogę zapewne wskazywali kupcy. Wojsko poprowadził utalentowany wódz Siyah K’ak’. Wcześniej tłumaczono to imię jako Dymiąca Żaba, obecnie przyjmowane jest znaczenie Ogień Się Narodził lub

Zrodzony w Ogniu.

Siyah K’ak’ wciąż pozostaje postacią tajemniczą, wiadomo jednak, że stał się jednym z najbardziej skutecznych polityków w historii Majów.
Żołnierze Zrodzonego w Ogniu wyruszyli w porze suchej, kiedy twarde szlaki w dżungli umożliwiały szybki marsz. 6 stycznia 378 r. Siyah K’ak’ zdobył Waka (obecnie El Peru), wspaniałe miasto z czterema wielkimi placami i licznymi świątyniami, położone na skalistym przylądku nad dopływem rzeki San Pedro, dysponujące znakomitym portem. Wódz z Meksyku zdobył w Waka liczne łodzie, na które załadował żołnierzy. Wojsko inwazyjne popłynęło teraz rzeką San Pedro w kierunku położonego 80 km na wschód od Waka potężnego miasta Tikal, które było głównym celem wyprawy. Król Tikal, Chak Tok Ich’aak (Wielka Łapa Jaguara), pospiesznie zebrał swych zbrojnych. Do walnej bitwy doszło 25 km od Tikal. Przypuszczalnie Siyah K’ak’ wiódł tylko nieliczną armię, ale zaskoczył przeciwnika taktyką i uzbrojeniem. Wojownicy z Meksyku mieli miotacze oszczepów, a na plecach lśniące tarcze, pokryte pirytem. Napastnicy miotali pociski, a następnie błyskawicznie odwracali się do nieprzyjaciół plecami, blaskiem tarcz wprawiając ich w popłoch. Obrońcy Tikal ponieśli druzgoczącą klęskę. Jak głosi inskrypcja ze steli nr 31 z Tikal, Zrodzony w Ogniu wziął przemocą to miasto 16 stycznia 378 r. Tego samego dnia Chak Tok Ich’aak zakończył życie, prawdopodobnie zginął z rąk zwycięzców, którzy zburzyli także monumenty i stele wystawione przez 14 poprzednich władców Tikal. Siyah K’ak’ osadził na tronie Tikal Nun Yax Ayina, królewicza z Teotihuacan. który założył nową dynastię. Sam Zrodzony w Ogniu podporządkował sobie dyplomacją lub siłą inne organizmy polityczne krainy Petén. Prawdopodobnie zdobył miasto Uaxactún, oddalone tylko 20 km od Tikal, i rozkazał wymordować rodzinę pokonanego króla. Pod jedną ze stel w Uaxactún archeolodzy odnaleźli kości niemowlęcia, dziecka oraz dwóch kobiet, z których jedna była w ciąży. Być może władca Uaxactún został zawleczony do Tikal, gdzie złożono go

na ofiarę bogom.

Niewykluczone, że Siyah K’ak’ stał się hegemonem całego regionu. Wspominają go nawet inskrypcje w odległym o 250 km Palenque. Zrodzony w Ogniu był sławny jeszcze pokolenie później. Jeden z napisów określa go tytułem ochk’in kaloomte, czyli Pan Zachodu.
Po inwazji z Meksyku miasta Majów przejęły tamtejszą kulturę, izolacja poszczególnych ośrodków politycznych na nizinach dobiegła kresu. Niestety, królowie z krainy Petén zdobyli teraz większą władzę i przejęli także barbarzyńskie metody prowadzenia wojny, przyniesione przez przybyszów z Teotihuacan. Pojedynki arystokratycznych młodzieńców zostały zastąpione przez masowe rzezie.
Na freskach oglądać można wizerunki skąpanych we krwi zbrojnych oraz spętanych jeńców czekających na swój żałosny los. Nawet podczas rytualnej gry w piłkę toczyły się ludzkie głowy. Amerykański antropolog David Webster przypisuje Majom wprost chorobliwe zamiłowanie do masakr. To w końcu przyczyniło się do ich upadku. Naukowcy wysuwali różne hipotezy na temat załamania się kultury Majów. Amerykański badacz Patrick Culbert uważał, że zagładę tej cywilizacji spowodowały zarazy i erupcje wulkanów. Według znacznie bardziej fantastycznych hipotez, kamienne miasta Indian zostały spustoszone przez Wikingów. Obecnie wiadomo, że na równinie Jukatanu ukształtowały się dwa wrogie bloki polityczne – Tikal i Calakmul, czyli Królestwo Węża. Długo panowała między nimi równowaga strachu, jak znacznie później między Układem Warszawskim a NATO. W końcu wojownicy z Tikal odnieśli z trudem wywalczone zwycięstwo. Dwaj królowie Calakmul zginęli. Ale triumfatorzy byli śmiertelnie wyczerpani i nie potrafili zapewnić spokoju na terytorium pokonanego rywala. Dziesiątki miast-państw zaczęły toczyć ze sobą niszczycielskie wojny. Na domiar złego nastąpiły aż trzy okresy dotkliwej suszy (około roku 810, 860 i 910), uprawy fasoli i kukurydzy wyschły na wiór. Wojny o kurczące się zasoby w przeludnionym kraju stały się naprawdę mordercze. Archeolodzy wciąż odnajdują zgliszcza i masowe groby. Pogrzebanym w nich ludziom zabójcy zdarli skórę z twarzy. W kwitnącej krainie Majów zapanował chaos, miasta zostały opuszczone. We wspaniałych świątyniach wykutych z wapienia zagnieździły się nietoperze. Ostatnia stela inskrypcyjna w Palenque została wystawiona w 799 r. Wśród zamętu i ruin najdłużej przetrwało miasto Nakum, którego władca jeszcze około 950 r. wzniósł przepyszny pałac. Do budowli prowadziły 73 wąskie wejścia, których niegdyś strzegli
wartownicy. W pałacowym ośrodku zarządzania znajdowało się 38 komnat dla pisarzy.
Być może król Nakum uzyskał potrzebne na to środki, konfiskując majątek kapłanów. Ale w końcu także Nakum pochłonęła dżungla.
Taki jest obecny stan badań, jednak wkrótce może on się zmienić – w dżungli Gwatemali setki miast, świątyń, stel i grobowców Majów czekają jeszcze na swego odkrywcę. „Pracy wystarczy nam na jakiś tysiąc lat”, mówi archeolog Oskar Quintana, pracujący wśród starożytnych budowli Nakum.

 

Wydanie: 2007, 46/2007

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy