Konkurenci w walce o Biały Dom nie przebierają w środkach, aby pognębić przeciwnika Zapowiada się najbardziej kosztowna, ale także rekordowo brudna kampania prezydencka w dziejach USA. Demokraci i Republikanie czynią wszystko, aby skompromitować kandydata przeciwników. Znowu obowiązuje sprawdzona zasada: mud always sticks, czyli błoto zawsze się przylepi. Sytuacja prezydenta Busha jest coraz trudniejsza. Według ankiety przeprowadzonej 19 lutego przez korporację CNN, Instytut Gallupa i dziennik „USA Today”, gdyby dziś odbyły się wybory, obecny gospodarz przegrałby z obydwoma konkurentami z Partii Demokratycznej, Johnem Kerrym i Johnem Edwardsem. Bush może liczyć na głosy 44% Amerykanów. John Kerry, senator z Massachusetts, który prawdopodobnie zostanie kandydatem Demokratów na prezydenta, ma aż 54-procentowe poparcie. Amerykanie cenią wprawdzie Busha jako uczciwego człowieka i silnego przywódcę, mają mu jednak za złe bezprzykładny deficyt budżetowy (co najmniej 521 mld dol.) i wysokie mimo wzrostu gospodarczego bezrobocie (5,6%, czyli ponad 2,3 mln obywateli bez pracy). Wielu zastanawia się też, gdzie jest broń masowego rażenia Saddama Husajna, która była dla Stanów Zjednoczonych oficjalnym powodem do wojny, i dlaczego proces stabilizacji Iraku przebiega tak opornie. Wyborczy stratedzy Republikanów postanowili więc przystąpić do kontrofensywy. Nie zamierzają powtórzyć błędu George’a Busha seniora, który w 1992 r. za późno zaatakował swego konkurenta w walce o Biały Dom, Billa Clintona, i nie został wybrany na drugą kadencję. Tym razem Republikanie wcześnie, osiem miesięcy przed elekcją, wycelowali armaty w obóz Kerry’ego. 13 lutego Matt Drudge, autor plotkarskiego i bardzo popularnego magazynu internetowego Drudge Report, opublikował „sensacyjną” wiadomość o romansie 65-letniego Kerry’ego z młodą stażystką. Drudge ma prawicowe sympatie, być może więc informacje mające pogrążyć senatora z Massachusetts podesłali mu Republikanie. Ten mistrz internetowej plotki z pewnością opublikowałby jednak także rewelacje o miłostkach Busha. Dewizą Drudge’a jest bowiem: „Jeśli coś gdzieś cuchnie, spróbujemy wziąć to pod lupę”. Autor raportu często jest dobrze poinformowany. To on w styczniu 1998 r. jako pierwszy ujawnił romans Clintona z Moniką Lewinsky. Wybuchła wtedy gigantyczna „afera rozporkowa”, która o mało nie doprowadziła do upadku frywolnego prezydenta. Początkowo wydawało się, że także kariera Kerry’ego niesławnie się załamie. Amerykanie wysoko cenią moralność i życie rodzinne. Obecnie już samo słowo stażystka wywołało podniecenie. Sprawą zajęły się radiowe talk show, a także zagraniczne, głównie brytyjskie media (tabloid „Sun”, szacowny „Times” i „Telegraph”), które ujawniły tożsamość rzekomej kochanicy senatora, byłej dziennikarki agencji AP, 27-letniej Alexandry Polier. Reporterzy wytropili dziewczynę w Kenii, dokąd podobno wysłał ją Kerry, aby uniknąć skandalu. Prawicowy moderator telewizyjny Rush Limbaugh zamieścił na swej internetowej stronie słynne zdjęcie, na którym prezydent Clinton ściska praktykantkę Lewinsky, tylko że Bill ma twarz Johna Kerry’ego. Pocisk jednak okazał się niewypałem. Domniemaną aferę pominęły pogardliwym milczeniem media głównego nurtu – „Washington Post”, „New York Times” i inne. Kerry kategorycznie zaprzeczył wszelkim pogłoskom, panna Polier uczyniła podobnie. Okazało się zresztą, że młoda dziennikarka nie była u niego praktykantką, a do Kenii przyjechała, aby zamieszkać z narzeczonym. Demokraci zatriumfowali, zaś najgroźniejszy rywal prezydenta Busha nie utracił łask wyborców. Matt Drudge twierdzi jednak, że afera może mieć ciąg dalszy. Dlaczego Terry Polier, ojciec Alexandry, jednego dnia uznał Johna Kerry’ego za „obleśnego typa”, zaś nazajutrz chwalił zalety senatora i zapewniał, że zamierza na niego głosować? Psy gończe Republikanów niestrudzenie penetrują archiwa i wypytują świadków w poszukiwaniu skandalu. Ale druga strona także nie postępowała inaczej. Przed 12 laty dziennikarze głównego nurtu, powołujący się na rzekome świadectwo dawno zmarłego dyplomaty, sugerowali, że prezydent George Bush senior jest cudzołożnikiem. Jedną z kluczowych spraw obecnej kampanii wyborczej jest stosunek kandydata do służby wojskowej. Jak pisze „New York Times”, minęły beztroskie lata rządów Clintona (który podczas wojny w Wietnamie dekował się w Oksfordzie). Obecnie, w dobie wojny z terroryzmem, znów potrzebny stał się prezydent wojownik (warrior). John Kerry
Tagi:
Jan Piaseczny