Bombowy pomysł

Z gadziej perspektywy Operacja udała się – pacjent przeżył. Tyle że w wyniku operacji przepoczwarzył się w nieoczekiwany, wstydliwy twór. Tak można skwitować efekt NATO-wskich nalotów na Jugosławię przed czteroma latami i utworzenie w Kosowie protektoratu ONZ. A raczej tworu, który trudno jednoznacznie zakwalifikować. Bombardowano, przypomnę, aby zapobiec serbskim czystkom etnicznym wobec ludności albańskiej, i by przyspieszyć upadek reżimu Miloszevicia. W początkowej fazie operacja się udała. Albańczycy uzyskali bezpieczeństwo, prezydent Miloszević nie tylko upadł, został wydany przez nowe władze haskiemu trybunałowi. Rychło okazało się, że Albańczycy, uwolnieni spod nacjonalistycznego, serbskiego jarzma, okazali się również nacjonalistami i wzięli odwet na bezbronnych teraz Serbach i innych nacjach niealbańskich. Przy okazji zaczęto niszczyć świadectwa serbskości Kosowa, głównie zabytkowe, średniowieczne cerkwie. Często skarby kultury europejskiej. Ale światowe stacje telewizyjne już nie przejmowały się uchodźcami serbskimi, bo pojawiły się inne, modne gorące tematy. Poza tym wstyd byłoby ich pokazywać – łamać wylansowany przez siebie stereotyp Serba-nacjonała. Kosowo opuściło jugosłowiańskie wojsko, policja, administracja. Utworzona w to miejsce administracja ONZ, wzmocniona międzynarodowymi policjantami i żołnierzami, nie jest w stanie wypełnić wszystkich funkcji państwowych. Jak zauważył w „Trybunie” Marek

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 20/2002, 2002

Kategorie: Blog