Brudna strona wyzwolenia

Brudna strona wyzwolenia

Gwałty wojsk alianckich w oswobadzanej Europie i w Azji 6 czerwca 1944 r. rozpoczęło się wyzwalanie Francji. Dwa miesiące później aliantów witał Paryż. Jednak dla tysięcy kobiet świeżo odzyskana wolność miała gorzki smak. „Alianci zaczęli kraść i plądrować w Normandii już 6 czerwca [1944 r.] i nie przestali aż do końca lata”, pisze prof. William I. Hitchcock w książce „The Bitter Road to Freedom” („Gorzka droga do wolności”). Najgorsze jednak dopiero miało nadejść. Dla wielu kobiet wyzwolenie przynosiło zagrożenie większe niż lata niemieckiej okupacji. Zdaniem cytowanego historyka, „dowody jasno wskazują, że przemoc seksualna wobec kobiet w wyzwolonej Francji była powszechna”. Według różnych danych, od czerwca 1944 r. do końca wojny zostało zgwałconych ok. 3,5 tys. Francuzek. Liczba ta zapewne i tak jest zaniżona, bo nie wszystkie przypadki zgłaszano. Wyzwoliciele pod gwiaździstym sztandarem Francję traktowali jak „wielki burdel”. Jeszcze przed lądowaniem w Normandii poczytny magazyn „Life” zapewniał, że jest to kraj „zamieszkany przez 40 milionów hedonistów, którzy spędzają każdą chwilę na jedzeniu, piciu i uprawianiu seksu”. Taki obraz Francji umacniała wojskowa propaganda. Oficjalny organ armii amerykańskiej „Stars and Stripes” drukował specjalne rozmówki angielsko-francuskie, w których za najważniejsze uznano takie zwroty jak: „Jesteś bardzo ładna” lub „Czy twoi rodzice są w domu?”. Kobiety stały się towarem, którym można było dowolnie rozporządzać. „Panther Tracks”, kolejna gazeta wydawana przez amerykańską armię, pisała wprost: „Szczególnie energiczne i zaokrąglone nierządnice mogą żądać nawet 600 franków. Jednakże ceny idą w dół w przypadku towaru przeciętnego. Niektóre dość smaczne wędliny można już kupić od 150 do 200 franków”. Seks zapłatą za wyzwolenie Zdaniem prof. Mary Louise Roberts, autorki głośnej książki „What Soldiers Do. Sex and the American GI in World War II France” („Co robią żołnierze. Seks i amerykańscy żołnierze we Francji w latach II wojny światowej”), seks uważano za należną rekompensatę za trudną i niebezpieczną służbę. Jak przekonuje prof. Roberts, skoro zaled­wie w ciągu pierwszego dnia inwazji w Normandii zginęło ponad 3 tys. żołnierzy, ci, którzy przeżyli, potrzebowali odpowiedniej zachęty do dalszej walki. Co zaś mogło lepiej zmotywować młodych chłopaków niż obietnica tabunów kobiet gotowych odwdzięczyć się im za wyzwolenie? „Fantazje seksualne faktycznie zmotywowały żołnierzy do walki, ale jednocześnie rozpętały prawdziwe tsunami pożądania”, potwierdza Roberts. Francuskie i amerykańskie archiwa pełne są raportów o nieprzyzwoitym prowadzeniu się wyzwolicieli. W jednym z pism burmistrz portowego miasta Hawr wprost skarży się na „sceny sprzeczne z przyzwoitością”, których „młodzież w żadnym wypadku nie powinna oglądać”. Ubolewa, że „mieszkańcy nie mogą nawet pójść na spacer lub odwiedzić cmentarza, aby nie natknąć się na Amerykanów uprawiających seks”. W przycmentarnym murze żołnierze mieli wybić dwie dziury, przez które sprowadzali kobiety. „Atakują nas, okradają na ulicach i w naszych domach. To rządy terroru wprowadzone przez bandytów w mundurach”, tracili cierpliwość mieszkańcy. Szukając wyjścia z sytuacji, burmistrz Hawru zaproponował Amerykanom otwarcie domu publicznego dla żołnierzy. Nie tylko pomogłoby to zapobiec nieobyczajnym scenom, ale przede wszystkim zatamowałoby epidemię chorób wenerycznych. Jednak na taki plan armia nie wyraziła zgody. Obawiano się bowiem, że o wszystkim dowiedzą się kochające żony za Atlantykiem, poza tym „seks w miejscach publicznych to przecież dla Francuzów codzienność”. Sprawa niemoralnego prowadzenia się „amerykańskich chłopców” na wyzwolonych terenach dotarła do głównodowodzących. Francuskie najwyższe dowództwo pisało do gen. Dwighta Eisenhowera, że sytuacja „jest nie do zaakceptowania. Nasze kobiety boją się wyjść na dwór bez opieki mężczyzn”. W odpowiedzi Eisenhower polecił swoim podwładnym przywrócić porządek. Jak się okazało, rozkaz ten został zlekceważony. „Daremny to trud występować przeciwko ludzkiej naturze”, skomentował skargi Francuzów gen. George Patton. Jego kolega gen. Charles Gerhardt uznał, że skoro jego żołnierze „walczyli w piekle tak długo, to z pewnymi sprawami trzeba się pogodzić”. Wedle szacunków, 80% kawalerów i 50% żonatych służących w armii amerykańskiej miało różnego rodzaju kontakty seksualne podczas wyzwalania Europy i tuż po. Największym zaś problemem oficerów było utrzymanie tego w tajemnicy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 25/2015

Kategorie: Historia