Burza wokół Moore’a

Burza wokół Moore’a

Polska reakcja na „Fahrenheit 9/11” odbiła się echem w światowych mediach Dla Polaków „Fahrenheit 9/11” to „propaganda” – głosiły informacje agencyjne w weekend, w który film wszedł na ekrany w Polsce. Reakcją naszych mediów na premierę kontrowersyjnego dzieła Michaela Moore’a zajęły się m.in. Agencja Reutera i BBC. Wyróżnienie zawdzięczamy nie naszej historii ani potencjalnemu przeczuleniu na punkcie indoktrynacji, tylko dowodzeniu strefą w Iraku. W artykule na stronie internetowej BBC można więc przeczytać cytaty z krytyków „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”, skontrastowane z wypowiedzią 58-letniej pani, która film oglądała w kinie. Krytycy grzmią, że to propaganda, a pani odpowiada, że częściowo tak, ale jest tam też dużo prawdy, a z naszą obecnością w Iraku nie ma żadnego związku. Festiwal filmów propagandowych Połączenie zaangażowanego reportażu z kabaretem, emocjonalny szantaż, manipulacja, którą świetnie się ogląda, błędy i trafne diagnozy. Wszystko to nasze media znalazły w filmie Moore’a. Polscy komentatorzy niemal bez wyjątku piętnowali jako nadużycie wypaczony wizerunek Iraku sprzed wojny – Moore przedstawia sielankowy obraz kraju, „który nigdy nie zaatakował USA”, w którym dzieci bawią się beztrosko, a nowożeńcy radośnie wkraczają na nową drogę życia. Krytyków w Polsce bardziej niż wyliczanie „pomyłek” reżysera interesowały wymowa filmu i jego odbiór u rodzimej publiczności. „Zapewne będzie tak, że kto reaguje alergicznie na każdy rodzaj sztuki z tezą, odbierze film jako klasyczną propagandówkę, kto zaś Busha nie lubi i nie popiera wojny, obejrzy „Fahrenheit 9/11″ z prawdziwą satysfakcją”, przewidywał Zdzisław Pietrasik w „Polityce”. I tak właśnie rozkładają się głosy na forach internetowych poświęconych filmowi. Krytycy natomiast dzielą się na tych, którzy odrzucają dzieło Moore’a jako czystej wody propagandę, i tych, którzy próbują go usprawiedliwiać. Bo jak słusznie zauważył Tadeusz Lubelski w „Tygodniku Powszechnym”: „”Fahrenheit 9/11” jest klasycznym przykładem filmu, po którym redakcje lubią drukować dwie recenzje obok siebie, jedną z nagłówkiem „za”, drugą – „przeciw””. Tych pierwszych jest jednak więcej i jak słychać w echach agencyjnych – mają większą siłę przebicia. Nawet krótkie migawki w telewizyjnych informacjach i zapowiedziach kulturalnych opatrywano etykietką: „Uwaga, to raczej propaganda”. Jacek Szczerba z „Gazety Wyborczej” określił film Moore’a jako „niewybredny pamflet”. I dodał: „Narzekając na Moore’a, nie mogę mu jednak odmówić pewnych zdolności (choć Leni Riefenstahl też je miała)”. Krzysztof Gottesman wytoczył równie ciężkie działa w „Rzeczpospolitej”: „Nie przekona Michael Moore Polaków swoim filmem. Tu, nad Wisłą, ludzie nadal są szczególnie uczuleni na agresywną propagandę. Zwłaszcza taką, która udaje obiektywny dokument bądź sztukę”. Wtórował mu dokumentalista Andrzej Fidyk: „Gdybym był w jury festiwalu filmów propagandowych, dałbym tytułowi Moore’a główną nagrodę”. W „Trybunie” Małgorzata Dipont porównała film Moore’a do twórczości uprawianej w krajach byłego bloku socjalistycznego, a publikujący w dzienniku „Życie” Maciej Weryński nazwał reżysera „specjalistą od agitki”. Nie tylko agitacja Podczas dyskusji zorganizowanej przez TVN24 na tydzień przed premierą Krzysztof Kłopotowski stwierdził, że reżyser „ma pełne prawo do skrzywiania rzeczywistości, by udowodnić tezę prawdziwą”. Piotr Zaremba podjął z nim ostrą polemikę na łamach „Newsweeka”, przy okazji dając odpór opiniom usprawiedliwiającym Moore’a w imię sztuki. Są bowiem tacy, którzy nie potępili zupełnie całości. Nad wartością artystyczną filmu pochyliły się zwłaszcza pisma branżowe. Jerzy Płażewski w „Cinemie” chwalił „Fahrenheita 9/11”, pisząc, że „sugestywność Moore’a polega przede wszystkim na tym, że nie robi on filmu neutralnego, bezpiecznie uchylającego się od zajęcia stanowiska”. Recenzent „Filmu”, Wojtek Kałużyński, podkreślił, że „ogląda się to świetnie. Jest coś ujmującego w szczerej pasji, z jaką Moore wytacza kolejne działa w swej krucjacie”. Także w „Przekroju” Małgorzata Sadowska starała się nie stracić z oczu kwestii jakości: „”Fahrenheit 9/11″ jest dobrym filmem nakręconym przez utalentowanego reżysera, który do perfekcji opanował umiejętność żonglowania (by nie powiedzieć: manipulowania) faktami i filmową materią, który ma oko do szczegółów, świetne pomysły i, co ważne, poczucie humoru”. Jej kolega z łamów, Wawrzyniec Smoczyński, dobitniej bronił Moore’a twierdząc, że twórca nie miał wyjścia – na propagandę musiał odpowiedzieć propagandą: „Jeśli wytacza armaty populizmu i demagogii, to przeciw rządowej propagandzie neokonserwatystów, którzy przejęli narodową tragedię 11 września na własny użytek i wypowiedzieli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 32/2004

Kategorie: Kultura