Buzek z Balcerowiczem sąsiadami

Buzek z Balcerowiczem  sąsiadami

Ministrowie i bogaci przedsiębiorcy budują się w Bukwałdzie Wieść gruchnęła jak letnia błyskawica: w Bukwałdzie koło Dobrego Miasta kupili ziemię dwaj ministrowie finansów: Leszek Balcerowicz i Jarosław Bauc oraz Ludgarda Buzek i Hanna Gronkiewicz-Waltz. W niedalekim Olsztynie opowiadano, że Balcerowicz urządzi na 40 hektarach pole golfowe, zamierza się budować. Że „Warszawa” przylatuje do wsi wyłącznie helikopterami. Tak będzie dopóty, dopóki sołtys nie wyremontuje specjalnie dla nich drogi. Na miejscu barwne plotki mocno zblakły. Po pierwsze: nikt tu nie przylatuje z Warszawy drogą powietrzną. Tylko raz nad wsią pojawił się helikopter, ale sanitarny. Zdarzył się wypadek, ofiara złamała kręgosłup. Ludzie zbiegli się z całej wsi. Dyrektorka zwolniła dzieci ze szkoły, żeby mogły sobie pooglądać helikopter z bliska. – Balcerowicz i 40 hektarów? – usłyszałam w olsztyńskim oddziale Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. – Chyba że zamierza jeszcze coś dokupić, bo nabył zdecydowanie mniej. Ludzie podejrzewają tu jakiś przekręt, a to był publiczny przetarg, wszystko jawne i zgodne z prawem. – Remont drogi? Nic takiego się nie planuje. Fakt, że na drodze do Bukwałdu odbudowujemy mostek. Jechał tamtędy wóz z dłużycą, był zbyt ciężki. Mostek miał dopuszczalne obciążenie 15 ton, wóz ważył około 40. Wszystko się zawaliło. Odbudowę finansuje gmina. Nie ma żadnych nacisków, żeby tę drogę poszerzać. To lokalne połączenie i niech tak zostanie – mówi Krzysztof Żelechowski, wójt gminy Dywity, na terenie której leży Bukwałd. Bo się obrażą We wsi niełatwo jest dowiedzieć się czegoś o prominentach. – Nikogo ze wsi nie wzięli do sprzątania – martwią się kobiety przed sklepem. – Nie wolno nam nic mówić o warszawiakach. Były w tej sprawie telefony – zastrzega się tajemniczo teściowa sołtysa. – Pani Bochniarz strasznie się zdenerwowała. Powiedziała, że jak będziemy dziennikarzom wszystko opowiadać, to od nas ucieknie. A ona tyle dla wsi zrobiła. Oczyszczalnię kazała zaprojektować. I szkole pomaga. Mieli zlikwidować, bo dzieci mało, a po jej interwencji wstrzymali. Szuka sponsorów, mówi, że sama nie ma tyle pieniędzy, by na wszystko wystarczyło. A ludzie gotowi pomyśleć, że śpi na dolarach. – Pani Henryka Bochniarz zrobiła dla nas wiele dobrego – dyrektorka szkoły w Bukwałdzie jest wdzięczna. – Sama zapytała, czego nam trzeba. Mnie by do głowy nie przyszło, żeby ją o coś prosić. Szukam sponsorów, chodzę po hurtowniach, ale nawet nie pomyślałam, że mogłabym pójść do tak wysoko postawionej osoby. Zafundowała nam pracownię komputerową. Mamy dostęp do Internetu. Jesteśmy w stałym kontakcie i w razie potrzeby zawsze możemy zwrócić się do niej o pomoc. Przypominam sobie na głos, że kiedy otwierano tę pracownię, Henryka Bochniarz zaprosiła dziennikarzy, zwłaszcza z „Gazety Wyborczej”. Wtedy się nie zjawili. Teraz już nie chce, żeby o niej pisać. – Ona tu przyjeżdża na odpoczynek i potrzebuje anonimowości – dodaje dyrektorka. To nie jest jedyna osoba, która pomaga szkole. W pobliskiej wiosce buduje dom lekarz z Olsztyna. Od dawna bezpłatnie bada dzieci. Prowadzi spotkania, pogadanki z rodzicami, sponsoruje wycieczki. Szkoła bardzo wiele mu zawdzięcza. Pilnują byli policjanci Pagórki, łąki, zagajniki. W samym środku wsi jeziorko. Okolice to jedno z piękniejszych miejsc na Warmii. Sosnowe i mieszane laski, łąki, rzadko przetykane polami. Wieś nie sprawia wrażenia, jakby miała zniknąć z powierzchni ziemi tylko dlatego, że ktoś stąd wyjedzie. Domy czyste, odmalowane, obejścia ogrodzone, zadbane. Skoszona trawa, rabatki. Nie ma zbyt wielu mieszkańców, ale tak jest we wszystkich pobliskich wioskach na Warmii. Wielu wyjechało do Niemiec. Najpierw, w latach 50., byli przepędzani, 30 lat później ludzie sami uciekali – przed biedą, bo za granicą, w Niemczech, czekały na nich urządzone mieszkania i zasiłki na zagospodarowanie. Opustoszałe gospodarstwa przejął PGR. Teraz ziemia leży odłogiem. Uprawia ją tylko dwóch chłopów. – Letnicy z Warszawy są tu już od dawna – mówi Zygfryd Hinzmann, mieszkający w Bukwałdzie od urodzenia. – Pan Walter kupił stare gospodarstwo. Wyremontował chałupę, zburzył oborę i przybudówki. Dach podniósł, cały dom elegancko przebudował. To trwało kilka lat. Dopiero gdy skończyli, zaczęli tu przyjeżdżać. Potem pobudowała się pani Bochniarz. Ona ma dom obszerny, piękny.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 36/2001

Kategorie: Reportaż
Tagi: Barbara Duda