Roman Kurkiewicz

Powrót na stronę główną
Felietony Roman Kurkiewicz

Krzyże poległy, balony Barbary, rowy tarczą

Pędzi nasza rzeczywistość zawrotnie, nie wiadomo, gdzie oczy zwrócić. Czy ku problemom cywilizacyjno-wyznaniowym, czy deklaracjom wokółwojennym. Na pierwszy ogień weźmy zarządzenie prezydenta Warszawy (być może powinienem pisać Prezydenta Warszawy zgodnie z nowymi regułami polskiej ortografii, ale mam jeszcze czas na wdrożenie), które zakazuje eksponowania krzyży w urzędach, a urzędnikom eksponowania symboli religijnych na biurkach. Rozległ się lament, że to niemalże prześladowania religijne katolików, wiadomo, bez krzyża wszędzie i zawsze katolik polski nie jest w stanie funkcjonować. Trzaskowski mówi jasno i prosto: mamy świeckie państwo, urzędy zatem powinny być pozbawione ekspozycji symboli religijnych. Z odsieczą rusza natychmiast Ordo Iuris, które zgłasza decyzję prezydenta stolicy do prokuratury jako „nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego”. W oparach tego konfliktu pojawia się w „Gazecie Wyborczej” kuriozalny tekst specjalisty od wszystkiego, profesora prawa Marcina Matczaka, o wyższości wychowania religijnego, czytaj katolickiego, nad ateistycznym (takim, jak je Matczak sobie wyobraża), przedstawionym de facto jako prolegomena do występków, zbrodni, pustki wewnętrznej i etycznego wyjałowienia.

Po latach nadobecności katolickich księży w tzw. komentariacie medialnym pałeczkę (lub pałkę jak to u Matczaka seniora) przejęli świeccy, czyli tacy księża bez sutann. W tym samym czasie „Wyborcza” drukuje analizę polityczną, wedle której decyzja Trzaskowskiego będzie skutkować jego klęską w przyszłorocznych staraniach wyborczych o fotel prezydenta kraju. 

Od dawna wiadomo, że zarówno świadomość świata polityki, jak i komentatorów nie nadąża za zmianami postrzegania zagadnień wyznawczych i postaw samego społeczeństwa. Robert Biedroń przytomnie przypomniał, że kiedy był prezydentem Słupska, zdjął krzyże ze ścian urzędów, „zanim to było modne”. Słupsk się nie zawalił, a Ordo Iuris dopiero rosło w siłę. Ciekawe, że w tym sporze nie podniesiono walorów obronnych krzyży w urzędach publicznych. W świetle zasług przypisywanych Matce Boskiej choćby w kwestii rozstrzygnięcia tzw. Bitwy Warszawskiej, nazwanej Cudem nad Wisłą, jednak to dziwi.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Czy wolno strzelać do demokracji?

Zamach na premiera Roberta Ficę, poważnie zranionego przez przeciwnika politycznego, 71-letniego poetę ze słowackiej prowincji, każe zadać sobie kilka pytań, które wykraczają poza słowacką skrajnie spolaryzowaną scenę polityczną (co jest właściwie bez dyskusji – za sprawą Ficy i jego formacji politycznej). 

Gdybyśmy mieli okazję opisać postać zamachowca przed zamachem, byłby to zapewne portret kogoś zupełnie innego niż chwilę i kolejne dni, tygodnie, miesiące po oddaniu kilku strzałów do urzędującego premiera republiki. Poeta, były pracownik firmy ochroniarskiej, założyciel (bez większego powodzenia i sukcesu) organizacji wspierającej działania bez przemocy, człowiek, który przeciwstawiał się polityce tzw. skrajnego prawicowego populizmu à la Orbán w wykonaniu Ficy i jego koalicji. Nazwalibyśmy go reprezentantem opozycji demokratycznej, wolnościowej, proukraińskiej – wzorcowym przedstawicielem oporu przeciwko wszystkiemu, co uosabia premier Fico. Ale już w dniu zamachu pojawiały się informacje o jego rasistowskich wypowiedziach o Romach i, co ważniejsze, o rzekomych kontaktach z paramilitarną, prorosyjską organizacją Slovenskí Branci (SB). 

I tu jest pies pogrzebany. Czy zamachowcem może być obrońca wolności mediów (Fico forsuje właśnie formę przejęcia i zdominowania mediów publicznych) i przeciwnik prawicowego skrajnego populisty? Czyli, mówiąc jeszcze ogólniej, czy to bardziej „nasz”, raczej „dobry” zamachowiec, czy jednak jest to zły zamachowiec, bo nie ma dobrych. Tak reaguje zresztą niemal cały establishment słowackiej polityki, apelując o zgodę narodową, pojednanie, zasypanie rowów polaryzacji. Wszak Juraj C. strzelał do demokratycznie wybranego przywódcy kraju. Czyli strzelał do demokracji? A na to nie może być zgody.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Sędzia, hejter, szpieg – baśniowa pałka na tamtych

A może wzrok trzeba skierować w stronę setek, tysięcy funkcjonariuszy stojących na straży antyszpiegowskiej? Gdzieście byli i co robili? Teraz prześwietlacie kontakty, wydatki, długi sędziego, jego wschodnie peregrynacje? Ta historia jest raczej śmieszna niż straszna, ale ma ewidentnie potencjał rozwojowy. W tym literacko-filmowy. Scenarzyści, do piór! Polska od miłości sędziego Tomasza Szmydta do baćki Łukaszenki się nie zawali. Polsce w ogóle nic groźnego się nie stanie, chyba że sędzia Tomasz wie coś, czego my jeszcze nie zrozumieliśmy. Pozostaje nam życzyć sobie raczej komediowej telenoweli slapstickowo-szpiegowskiej niż historii o potwornej zdradzie, zaprzaństwie i uchybieniu godności sędziego. Tomasz Szmydt wystarczająco i wyczerpująco uchybił godności swoim udziałem w aferze hejterskiej. I nie sądzę, żeby to się okazało kwiatkiem do kożucha.

 

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Podziel się pan głowicą

Głowę zaprząta mi ostatnio kwestia głowic, nie bójmy się tego słowa, nuklearnych. Pod tym enigmatycznym poniekąd pojęciem kryje się po prostu broń jądrowa. Tylko kilka krajów dysponuje arsenałem atomowym, wiemy które: USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania, Indie, Izrael (który udaje, że go nie posiada), Pakistan i Korea Północna. Powody historyczne, szpiegowskie, geopolityczne, materialne i pozostałe, które sprawiły, że to akurat te państwa, a nie inne chętne, pozostawmy na razie poza naszym zainteresowaniem. Przez wiele dekad owa tajemnicza

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Wódka w kranie, mocium panie

Polski wymiar debaty o wolności wybrzmiewa najdoskonalej, kiedy rzecz idzie o cenę lub dostępność albo raczej jakąkolwiek próbę zmniejszenia dostępności narodowej potrawy występującej w postaci cieczy: alkoholu. Podniosą ceny – stracą władzę. Ten potworny totalitaryzm lat 80. z ich godziną 13, od której dopiero można było kupić piwo, wino czy wódkę. Wszyscy wiedzą, jak to się skończyło. Inaczej być nie mogło. I potem wolność prawdziwa, niczym nieograniczona, niczym nielimitowana (choć formalnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Pushbacki Tuska są nadobne i niezbędne, tamte PiS były potworne i odrażające

W naszej skretyniałej medialnie rzeczywistości (jest ona odbiciem kondycji intelektualno-etycznej obecnych czasów) co chwilę ktoś nam tłumaczy, gdzie należy odczuwać szok i niedowierzanie, gdzie zdziwko zaledwie, a gdzie stadny oburz gównoburz. Ale kiedy zdarza się coś realnie zatrważającego – zaraz powiem, do czego piję – panuje cisza i spokój naszej wsi, naszej narodowej toni, która jest jak zwierciadło, w którym Polska raczy się przeglądać i z sympatią na siebie pozierać. Otchłani jakowejś tam

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Gdzie jest morderca Jolanty Brzeskiej?

Naczelny Sąd Administracyjny wydał niezwykle ważny wyrok, w myśl którego zamknięta zostaje pełna patologii, korupcji i zwyczajnej niesprawiedliwości ścieżka bogacenia się tzw. kupców roszczeń. Skupowali oni przez dekady prawa do nieruchomości odebranych właścicielom na mocy tzw. dekretu Bieruta. Media udokumentowały liczne przykłady nadużyć. Wyspecjalizowani „handlarze”, często adwokaci i całe kancelarie, wykorzystując wiek, stan zdrowia i marną sytuację dawnych właścicieli i ich bezpośrednich spadkobierców, odkupowali za rażąco niskie stawki takie prawa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Błogosławiona, przeklęta inteligencja (sztuczna)

W ostatnich tygodniach rozpoczynam lekturę mediów od doniesień na jeden temat (tak jak kiedyś od Passenta czy Kisiela) – o niej, nowej królowej świata, która jest tajemnicą i obietnicą w jednym: przed Państwem Jej Niewyobrażalność Sztuczna Inteligencja. Każdy o niej słyszał, niektórzy mieli kontakt, wszyscy wiedzą, że jest, nie mając pojęcia, czym doprawdy się ją je ani jak zmieni nasze życie i w którym kierunku. Strach pada na całe zawodowe plemiona, do niedawna nietykalne, jak choćby branża IT, reklama, zawody związane

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Spod katechezy pod kanonadę

Im starszy jestem i oddalam się od własnego wspomnienia edukacji szkolnej, tym większym przerażeniem napawa mnie sposób, w jaki decydenci/tki oświatowi/owe traktują uczniów w szkole. Raz siak, zaraz owak, to zdjąć, to włożyć, tych mniej, tamtych więcej: lektur, zadań, podstaw programowych. Obserwujemy powolny proces wycieku katechezy katolickiej (zwanej dla zamydlenia oczu od dekad lekcjami religii) ze szkół. Niech znika, opuszcza szkolne mury, już wystarczy. Nie pochylę się nad biadoleniem katechetów, że wraz z ich

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Czas generałów, groźnych min, mediów korporacyjnych

Te uwagi będą chaotyczne, roztrzepane, pozornie odrębne. Ale nie dajmy się zwieść, te pola aktywności, paradebaty, gry politycznej nakładają się na siebie i tak naprawdę tworzą spójną opowieść. W 2022 r. przy którejś z autostrad zauważyłem nieznane mi wcześniej znaki drogowe w kolorze żółtym. Na tabliczkach widniały dwa schematyczne rysunki: czołgu i ciężarówki. Obok dozwolone prędkości tychże pojazdów, odpowiednio 50 i 70 km/godz. Od tego czasu widuję ich coraz więcej. Równocześnie, kiedy czytam o kolejnym zamordowanym („potrąconym”)

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.