Się podobno mówi, że Andrzej Duda wyraził gdzieś wolę zostania po swojej najdłuższej prezydenturze szefem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Pomysł skomentował były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który powiedział: „Radzę jednak, żeby rozglądać się za czymś realnym”. Powodów sarkastycznego komentarza nie poznaliśmy, ale sam wątek wydaje się interesujący. Co Andrzej Duda pocznie po dekadzie przebywania w Pałacu Prezydenckim? Pytanie samo w sobie jest zajmujące i pogłoski zasadne. Na „rynek pracy” wróci osobnik jak na standardy świata politycznego nie tyle stosunkowo młody, ile niezbyt stary. Jego jednak wątpliwej natury osiągnięcia polityczne, miast otwierać mu na przestrzał podwoje nowych szans, możliwości, kariery, raczej je ograniczają. Można powiedzieć, że ze sporą swadą spalił Andrzej Duda niejeden most za sobą i póki do władzy nie wróci jego obóz polityczny, przyszłość zawodowa kończącego za niecały rok urzędowanie pisowskiego prezydenta, delikatnie to ujmując, nie wygląda różowo, choć ta metafora przy jego konserwatywnym zacięciu może mu wcale nie odpowiadać.
Pomóżmy, jeśli potrafimy.
Właściwie graniczy z pewnością przekonanie, że nie ma Duda powrotu do swojego zaurlopowanego miejsca pracy, czyli Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po krytyce posunięć politycznych demolujących polski system prawny i konstytucyjny, wielokrotnie i z mocą wyrażanej zarówno przez gremia UJ, jak i choćby promotora pracy doktorskiej, nie wiadomo co musiałoby się wydarzyć, żeby ta ścieżka była dla Andrzeja Dudy dostępna na jakimkolwiek odcinku. Są oczywiście liczne uczelnie i wydziały prawa, które mogą chcieć przytulić taki nieautorytet, w nadziei na późniejsze ewentualne profity. To jednak ciężka praca, od której Andrzej Duda ewidentnie się odzwyczaił. Może stąd poszukiwania na kierunku „sport i turystyka”? Wszak lubi nasza głowa państwa szusować na nartach, pomykać na skuterach wodnych i kto tam jeszcze wie, jakie dyscypliny są mu bliskie. Mimo wszystko zjazdy z Kasprowego w otoczeniu ratowników narciarskich z SOP to zbyt ograniczone doświadczenie organizacyjne, jeśli idzie o sport globalny. Tak bym czytał rezerwę w komentarzu Aleksandra Kwaśniewskiego.