Ceny pod wysokim napięciem – rozmowa z Grzegorzem Onichimowskim

Ceny pod wysokim napięciem – rozmowa z Grzegorzem Onichimowskim

Czas taniego prądu odchodzi w przeszłość, ale można wiele zrobić, by obniżyć nasze rachunki – Pierwszy kwartał to tradycyjnie okres podwyżek cen energii, tym razem szczególnie dotkliwych. Czy prąd musi tak drożeć? – W tym roku spotkało się kilka czynników wpływających na wzrost cen. Pierwszy to pakiet energetyczno-klimatyczny, czyli regulacje dotyczące handlu pozwoleniami na emisje CO2, przysługującymi naszym elektrowniom. Priorytetem dla Unii Europejskiej jest walka ze zmianami klimatycznymi, więc ograniczenia w emisji dwutlenku węgla są tak duże, a ceny zakupu pozwoleń tak wysokie, że wiele branż europejskiej i polskiej gospodarki może się okazać niekonkurencyjnych w świecie z powodu zbyt wysokich kosztów. Wprawdzie wszystkie konsekwencje pakietu dotkną nas dopiero za lat kilka, ale już dziś wpływają na ceny nowych inwestycji. Czynnik drugi to rosnące w Polsce ceny węgla, od którego nasza energetyka jest uzależniona. – Nie musimy przecież korzystać z drogiego krajowego węgla. – Kupujemy oczywiście tańszy węgiel za granicą, z kraju będącego potęgą w eksporcie węgla staliśmy się już jego importerem, nie zmienia to jednak tendencji cenowych na polskim rynku. W dodatku nasza energetyka jest wyeksploatowana, potrzebne są gigantyczne inwestycje, w ostatnich latach wybudowano tylko dwa nowe bloki energetyczne. Energia będzie więc drożeć, a czasy taniego prądu przechodzą do przeszłości, niezależnie od obecnego kryzysu powodującego spadek cen surowców. Oprócz tych czynników, które uznaję za obiektywne, są i inne, niezbyt racjonalne, charakterystyczne dla Polski. Myślę przede wszystkim o tzw. konsolidacji pionowej energetyki, dokonanej za rządów PiS (żaden wcześniejszy rząd na szczęście nie dał się na to namówić). Konsolidacja zamiast prywatyzacji – Na czym ta konsolidacja polegała? – Liderzy PiS, kierując się względami czysto ideologicznymi – chodziło im o odwleczenie prywatyzacji energetyki – w miejsce niezależnie działających elektrowni i zakładów energetycznych, utworzyli cztery wielkie państwowe grupy: Enea, Energa, Tauron, Polska Grupa Energetyczna (dominująca na rynku). Oficjalnie miało to na celu zwiększenie potencjalnych możliwości inwestycyjnych polskiej energetyki i ułatwienie tym koncernom instalowania nowych mocy. Przy okazji wylano jednak dziecko z kąpielą, a tym dzieckiem była konkurencja, która z polskiego rynku została całkowicie wyeliminowana, co oczywiście wpłynęło na wzrost cen. – Jeśli importujemy tańszy węgiel, możemy chyba importować tańszy, konkurencyjny prąd? – Nasz rynek energii jest autarkiczny, połączenia transgraniczne są wątłe. Trudno więc liczyć na to, że ktoś z zagranicy zaoferuje nam tańszy prąd niż rodzimi producenci. – Przecież w Polsce działają wielkie zagraniczne koncerny, np. niemiecki RWE, dostarczający prąd Warszawie. – RWE nie ma w naszym kraju żadnych mocy wytwórczych, przesyła prąd wytwarzany przez państwowe grupy energetyczne i jest bezradny wobec dyktatu cenowego polskich producentów energii. Konsolidacja utrwaliła energetyczne rozbicie dzielnicowe Polski i feudalne przypisanie odbiorców do jednego z czterech koncernów. Niby możemy wybrać sobie dostawcę energii, ale to czysta teoria. W dodatku, w celu uzyskania zgody pracowników na konsolidację, przyznano im liczne przywileje: gwarancje zatrudnienia, podwyżki, dodatkowe premie, akcje pracownicze itd. Wszystko to podniosło koszty energii. – Czy łączenie i uproszczenie struktur administracyjnych, do jakiego doszło w wyniku konsolidacji, nie spowodowało zmniejszenia kosztów funkcjonowania energetyki? – Nie spowodowało, bo też nie zauważyłem żadnego upraszczania struktur. Posłużę się przykładem Polskiej Grupy Energetycznej będącej konglomeratem kilkuset różnych firm – dystrybucyjnych, produkcyjnych, obsługujących energetykę i innych. Każda z nich jest gdzieś zarejestrowana, płaci tam podatki. Próba racjonalnego uporządkowania całego tego zbiorowiska, skomasowania podmiotów, ograniczenia ich liczby, napotyka opory środowisk lokalnych, protestujących przeciw decyzjom mogącym spowodować drastyczny spadek wpływów podatkowych do budżetów samorządowych. Nie spodziewam się więc tu sukcesu. Co gorsza, konsolidacja paradoksalnie przyczyniła się do spadku wartości polskiej energetyki, a to jest bardzo niekorzystne w kontekście jej ewentualnej prywatyzacji. Łączna wycena na giełdzie niezależnych elektrowni i zakładów energetycznych jeszcze przed konsolidacją, była znacznie wyższa niż wycena czterech państwowych grup. Monopol państwowy, monopol prywatny – Na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych zapanowała tendencja spadkowa i wszystkie spółki staniały, nie tylko energetyczne… – Właśnie o tym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2009, 2009

Kategorie: Wywiady