Niepokojący jest spadek prestiżu konkursu. Wystarczy zauważyć, że od 10 lat nikomu nie przyznano pierwszego miejsca Rozpoczęty właśnie w Warszawie XIV Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina już tradycyjnie wzbudza ogromne, całkiem sportowe namiętności. Chociaż między konkursem muzycznym a olimpiadą są istotne różnice, to jednak i tu, i tam walczy się o nagrody i medale, i tu, i tam stosuje się różne taktyki pokonania konkurentów. I tu, i tam liczy się dobra kondycja fizyczna i psychiczna uczestników, ale także coś, czego nie da się przewidzieć, przypadek, fart lub pech. To wszystko odnosi się do poszczególnych kandydatów, którzy liczą na laury. Konkurs ma jednak swoje własne życie. Niepokojącą tendencją jest spadek prestiżu imprezy. Wystarczy zwrócić uwagę tylko na dwa czynniki. Od 10 lat, tzn. na konkursach w 1990 r. i 1995 r., nikomu nie przyznano pierwszego miejsca. Od 25 lat nie zwyciężył też żaden Polak. Co więcej, żadnemu z pianistów nie udało się też od ćwierci wieku wygrać w sposób nie budzący zastrzeżeń, co znalazłoby potwierdzenie w jego błyskotliwej, światowej karierze. Nie wiemy na pewno, czy to tylko pech, czy też zjawisko o szerszym podłożu. Ostatnim z serii wielkich zwycięzców był Krystian Zimerman, który wygrał niepodzielnie, bezspornie i błyskotliwie w 1975 r. On jeden w historii konkursu nie tylko zajął pierwsze miejsce, zgarnął nagrodę pieniężną i złoty medal, ale też dwie prestiżowe nagrody dodatkowe – za najlepsze wykonanie poloneza i mazurków Chopina. Co więcej, Zimerman swoje zwycięstwo w konkursie w sposób perfekcyjny przekuł w świetną międzynarodową karierę, stając się dziś jednym z najsłynniejszych pianistów na naszym globie, choć postępuje wedle zasady: minimum wysiłku, maksimum efektów. Utrzymuje się w doskonałej formie i strzeże swej pozycji na rynku mimo oszczędnej działalności koncertowej. Jego nagrania, znajdujące się dziś wyłącznie na płytach firmy Deutsche Grammophon, są niedoścignionymi przykładami szlachetnego i pełnego galanterii stylu gry. Wielki sukces przyniosło Zimermanowi tournée po całym świecie z własną orkiestrą, którą również dyrygował, i płyta dokumentująca to wydarzenie. Biało-czerwoni kandydaci Na Konkursie Chopinowskim Polskę reprezentuje muzyczna młodzież. Jedynie czworo z naszej dwunastki ma więcej niż dwadzieścia lat, tylko dwoje jest już absolwentami akademii muzycznej. Najstarszym z ekipy i najbardziej znanym jest 27-letni Paweł Kubica, który przystępuje do tej samej konkurencji już po raz drugi. Pięć lat temu zaprezentował się nie dość wyraziście, choć niektóre elementy jego gry miały wyraźne piętno talentu, ogólnie jednak “duch górował nad ciałem”. Jest w polskiej ekipie również byłe “cudowne dziecko”, obecnie 19-latek Daniel Wnukowski, wybitnie uzdolniony Polak z Kanady, który w wieku 15 lat ukończył Królewskie Konserwatorium w Toronto. Obecnie Daniel studiuje w Warszawie nie tylko grę na fortepianie, ale także kompozycję. Warto również wymienić utalentowaną dziewczynę, Joannę Marcinkowską, która już cztery lata temu zwyciężyła na Konkursie im. Rubinsteina w Bydgoszczy. Nie wiadomo, co jednak daje Polakom większe szanse na sukces, czy doświadczenie i dorobek, jak w przypadku starszych uczestników, czy świeżość i brak maniery u młodszych. W ekipie znaleźli się np. Karol Masternak i Piotr Żukowski, zaledwie uczniowie liceów muzycznych. Podkreśla się wprawdzie, iż odmłodzenie naszej ekipy jest ważnym faktem, ale czy będzie to miało jakiekolwiek konsekwencje w konkursowej walce, nie wiadomo. Gdyby Chopin był Chińczykiem… Całej polskiej dwunastce życzymy sukcesów, choć z góry wiadomo, że nie dla wszystkich wystarczy medali i nagród. Do Warszawy przybyło przecież wiele zdolnej młodzieży z 25 krajów świata. Lista kandydatów obejmuje 98 nazwisk. Tradycyjnie już liczbowo dominują pianiści pochodzenia azjatyckiego. 18 przybyło z Japonii, 12 z Chin Ludowych, 3 z Tajwanu, 2 z Hongkongu, 4 z Korei, ale także 5-osobowa delegacja z USA to skośnoocy. Nie będzie jednak zaskoczeniem, gdy wśród zwycięzców konkursu znajdą się Rosjanie, w tym kraju bowiem nadal pracują doskonali pedagodzy, zaś artyści mimo wszystko zachowali wysoki prestiż, a kryteria komercyjne nie przeszkadzają w wyłanianiu talentów. Co najmniej szanse na finał ma np. 22-letnia Valentina Igoshina, znana już w Polsce z wielu wybitnych kreacji. Wśród jurorów konkursu znalazło się wiele światowych znakomitości, m.in. Martha Argerich, Edward Auer, Paul Badura-Skoda, Halina Czerny-Ste-fańska, Lidia Grychtołówna, Adam Harasiewicz,
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz









