Nie przestawiajmy systemu zdrowia na COVID-19, bo dojdzie do dramatu Prof. Bolesław Samoliński – kierownik Zakładu Profilaktyki Zagrożeń Środowiskowych i Alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, przewodniczący Rady Ekspertów przy Rzeczniku Praw Pacjenta, twórca polityki senioralnej w Polsce. Współtwórca strategii rozwoju zdrowia publicznego. Na co Polacy chorowali przed COVID-19? – Na to, na co nadal chorują. COVID-19 nie jest główną przyczyną śmiertelności, z tego powodu umiera kilkadziesiąt osób dziennie, przy całkowitej śmiertelności na poziomie 1,2 tys. osób. W Polsce w tej chwili mamy ponad 27 tys. zakażeń. Tylko w drugim kwartale 2019 r. lekarze podstawowej opieki zdrowotnej udzielili ponad 40 mln porad. Do tego dołóżmy poradnie specjalistyczne plus hospitalizacje i mamy obraz, jak często Polacy odwiedzają gabinety lekarskie. Na tym tle wirus wypada bardzo blado. Nie lekceważę go, ale chcę pokazać, że epidemia dziś próbuje nam rozwalać cały system opieki zdrowotnej, który jest nastawiony głównie na choroby cywilizacyjne. W tej chwili w Europie 85% zgonów jest z powodu tych chorób, na zakaźne umiera 14% – COVID-19 trochę podnosi tę statystykę, jest niezwykle niebezpiecznym zjawiskiem jako epidemia. Nie zmienia to faktu, że nam poprzestawiał w głowach. Dlatego zaproponowałem niezależnym, utytułowanym ekspertom z różnych dziedzin medycyny utworzenie Zespołu Continue Curatio, którego naczelnym hasłem jest „choroby nie czekają na koniec pandemii”. Uważamy, że trzeba rozbudowywać system opieki zdrowotnej na potrzeby COVID-19, a nie zmieniać tradycyjny system opieki zdrowotnej na system nastawiony na COVID-19, zapominający o pacjentach nowotworowych, kardiologicznych, neurologicznych i innych. I tak przecież u nas czekało się miesiącami, a nawet latami na wizytę u specjalisty czy niektóre operacje. Paraliż opieki zdrowotnej od marca do dziś spowodował, że pacjenci po ośmiu miesiącach pandemii nadal nie są przyjmowani. – No, niestety. Prowadzę poradnię alergologiczną, w której przez pół roku nie został przyjęty ani jeden nowy pacjent. W kolejce oczekujących na pierwszą wizytę doszło nam 100 osób. To bardzo dużo. Kolejka wydłuża się na miesiące. A przecież w ochronie zdrowia najważniejsze jest tempo udzielenia porady. Nasz system ewoluuje w stronę utrudnienia kontaktu między pacjentem a lekarzem, od lat przestaje być sprawny. Zupełnie nie potrafię tego zrozumieć. Jakie są skutki teleporad? – Zespół Continue Curatio wystąpił przeciwko teleporadom jako panaceum na wszystko. Lekarze rodzinni, żeby uniknąć kontaktu z pacjentami, rzadko otwierają gabinety. Po godz. 18, za 200 zł, prywatnie, już nie boją się wirusa. – Tego do końca nie wiem. W zespole stworzyliśmy wskazania i przeciwwskazania do teleporad. Są one dobrym rozwiązaniem tylko w sytuacji, gdy z pacjentem nie dzieje się nic złego, jest stabilny, trzeba mu przedłużyć leki. Natomiast jeśli pacjent zauważa dolegliwości inne niż dotychczas albo nasiliły się już istniejące, teleporada nie powinna się odbyć, nie da się postawić diagnozy na odległość. Kobietę bolał przez kilka dni brzuch, dostała dzięki teleporadzie antybiotyk. Po dwóch dniach jego przyjmowania zmarła. Gdyby lekarz dotknął brzucha, wiedziałby, że to przypadek ostry, i natychmiast skierowałby pacjentkę do szpitala. – To są straszne dramaty. Znam też przypadek, że do małych dzieci z gorączką 40 st. lekarz nie przyjechał, leczył na odległość. To po prostu nie mieści się w głowie. Jeżeli nie jest potrzebny bezpośredni kontakt lekarza z chorym, równie dobrze można zlikwidować system opieki zdrowotnej! Mam krytyczny stosunek do teleporad, z wyjątkiem przedłużenia recepty. W moim prywatnym gabinecie teleporady zanikły, pacjenci wolą zapłacić więcej i przyjść do mnie osobiście. To o czymś świadczy. Mówił pan, że 85% Europejczyków umiera na choroby cywilizacyjne. – W krajach wysokorozwiniętych 50% wszystkich zgonów następuje z powodu chorób układu krążenia, 25% to nowotwory, kolejnych kilkanaście procent – urazy, wypadki; ok. 7%, teraz pewnie 9%, to choroby układu oddechowego, głównie przewlekła obturacyjna choroba płuc; cała reszta potem. Oczekiwana długość życia uzależniona jest od tego, jak dany kraj zajmuje się chorobami cywilizacyjnymi. W krajach wysokorozwiniętych choroby infekcyjne zostały zredukowane, a kiedyś były głównym czynnikiem przedwczesnych zgonów. Obecnie tak się dzieje w Afryce – tam ok. 55% umiera na zapalenie płuc i inne infekcje ogólnoustrojowe, takie jak sepsa, która potrafi zabić w parę godzin. Jak