Maria Jaszczuk – dla jednych zbawczyni, dla drugich morderczyni Niedawno zmarła Maria Jaszczuk, magister filozofii. Przed wojną działaczka Organizacji Młodzieży Socjalistycznej „Życie”. W czasie wojny przesłuchiwana przez gestapo i przetrzymywana w alei Szucha, więźniarka Pawiaka, potem obozu w Oświęcimiu (numer obozowy 64407), skąd w marszu śmierci szła do obozu w Ravensbrück. Wykupiona przez szwedzki Czerwony Krzyż. Po wojnie posłanka do KRN, a następnie w latach 1947-1956 posłanka na Sejm. Zasiadała we władzach Stronnictwa Demokratycznego. Przez 25 lat działała aktywnie w Lidze Kobiet. To ona w 1956 r. wprowadzała ustawę o dopuszczalności przerywania ciąży ze względów społecznych. Wyklęta przez biskupów, wyzywana przez wszechpolaków. W rzeczywistości niebywała kobieta. Rozmawialiśmy z nią niedługo przed śmiercią. Strach, łzy, śmierć Mimo przekroczonej dziewięćdziesiątki Maria Jaszczuk wciąż miała rysy pięknej kobiety. Bardzo elegancka. Kawę podawała w zgrabnych filiżankach ze srebrnymi łyżeczkami. W domu niepodzielnie królował potężny kocur. Dlaczego Maria Jaszczuk poświęciła życie kobietom? Miała może 10 lat, gdy zmarła jej sąsiadka. Parę dni wcześniej kobieta mówiła do jej mamy, że jest w ciąży. Płakała. Miała już ośmioro dzieci. Niedługo potem już nie żyła, zabita przez jakiś zardzewiały drut i skrobankę wykonaną w zgniłej piwnicy. – Pamiętam do dziś ten kondukt. Wszystkie kobiety niosły świece. To był taki protest – mówiła Maria Jaszczuk. O wojnie, przesłuchaniach w alei Szucha, o Pawiaku i Oświęcimiu mówi mniej niż o kobietach i ich dramatycznym losie w powojennej Polsce. Młodość spędziła w szkołach katolickich. W wyprasowanym mundurku biegała do kościoła, klepała pacierze, ale widziała, co się wokół dzieje. Ze studiów pamięta Młodzież Wszechpolską, znakowanie przez nich Żydów, wydzielanie Żydom osobnych miejsc na katedrze, znęcanie się nad nimi. – Nie myślałam, że jeszcze kiedyś usłyszę w Polsce o tej organizacji. Zardzewiały drut i „to” Zaraz po wojnie zasiadła w Sejmie. – Zaczęło się od rozpaczliwych listów kobiet, które nie miały za co utrzymać swoich dzieci – mówiła Maria Jaszczuk. Jeździła w teren, rozmawiała z kobietami. Najgorzej było na wsi. Wiele rodzin składało się z kilkanaściorga dzieci. Zniszczeni przez alkohol mężczyźni nie brali udziału w życiu rodziny, nie można było na nich liczyć. Coraz częściej kobiety odwiedzały miejscowe akuszerki. A te w zagrzybionej, brudnej komórce dokonywały aborcji. Połowa z tych kobiet umierała, 20% kolejnych zostawało okaleczone na całe życie. – Takie były oficjalne statystyki. Pewnego dnia widziała na wsi, jak matka piekła chleb, a jej dwanaścioro wygłodniałych dzieci z rozpalonymi oczami czekało, aż pokroi go na 12 porcji. Wtedy też zobaczyła dziecko w słoju. Kilkumiesięczny poroniony płód. Młoda, zrozpaczona matka chciała, by ksiądz pochował jej niedonoszone dziecko. – Wyrzucił ją. Powiedział, żeby „to” wzięła, bo nie będzie mógł przez cały dzień jeść. W Sejmie skupiła się na kobietach. Zaczęła od założenia Ligi Kobiet. Prowadziła edukację, mówiła o naturalnych metodach zapobiegania ciąży, spotykała się z żonami alkoholików, z bitymi żonami i dziećmi. Wtedy, po spotkaniach, rozmowach, dramatach wiedziała już, że będzie walczyć o prawo do przerywania ciąży ze względów społecznych, że nie pozwoli, by tyle kobiet szło do piachu. W 1956 r. dopięła swego. Udało się to, bo lekarze bili na alarm. – W zasadzie nie było oponentów. Spotkaliśmy się z aprobatą. Jedynym opozycjonistą był Jan Dobraczyński. Odwoływał się do… Makarenki. Mówił o wartości rodziny, o prorodzinnej postawie wychowania dla komunizmu. Maria Jaszczuk śmiała się po latach, jak łatwo dołożyć ideologię do każdej demagogicznej myśli. Dziś Makarenkę zastąpił Jan Paweł II. – Nikt jednak nie reprezentował takiego poziomu jak dzisiaj. Nikt nie wyzywał nas od morderców. Niewielu wie, że Jaszczukowa nie wprowadzała „stalinowskiej” ustawy, jak krzyczą dziś biskupi. Wręcz odwrotnie (Stalin umarł w 1953 r). To właśnie Stalin wprowadził całkowity zakaz przerywania ciąży, ustanawiając dotkliwe kary zarówno dla lekarzy, jak i dla kobiet. Jak dziś… Najważniejsza edukacja – Cieszę się. Uratowaliśmy wiele kobiet. Choć podczas naszej ostatniej rozmowy Jaszczukowa miała przeszło 90 lat, jej spojrzenie na kobiety było znacznie odważniejsze niż prezentowane
Tagi:
Anna Skibniewska









