Clinton kontra Juan Carlos?

Clinton kontra Juan Carlos?

Były prezydent za 6 tys. plus VAT, król – za darmo Bill Clinton przyjeżdża do Warszawy. W czwartek, 17 maja, w hotelu Sobieski ma wygłosić wykład o globalizacji gospodarki światowej, a potem będzie odpowiadał na pytania zaproszonych gości. Będzie też okazja, by uścisnąć dłoń eksprezydenta i by zrobić sobie z nim zdjęcie, choć organizator – dziennik “Puls Biznesu” – zastrzega, że nie wszyscy dostąpią tego zaszczytu. – Nie mogę zagwarantować, że ponad 200 osób będzie mogło się sfotografować z panem Clintonem, ale goście z dwóch, trzech pierwszych rzędów – na pewno – mówi Waldemar Tevnell, prezes Zarządu Bonnier Business, wydawcy dziennika. Niestety, przyjemność spędzenia kilku godzin z byłym prezydentem USA jest kosztowna – za zaproszenie na konferencję trzeba zapłacić przeszło 7 tys. zł (6 tys. zł plus VAT) od osoby. Pewnie dlatego, mimo kampanii reklamowej, organizatorzy jeszcze w połowie ubiegłego tygodnia mieli wolne zaproszenia. Czy oznacza to, że Polacy są zbyt biedni, by kupić sobie bilet na odczyt Clintona? Niekoniecznie. Tego samego dnia do Warszawy ma przyjechać król Hiszpanii Juan Carlos z małżonką. Z tego powodu część warszawskiego high-life’u będzie musiała wybrać – iść “na Juana Carlosa” czy “na Clintona”? Nas nikt nie zaprosił Kto więc wybiera się do hotelu Sobieski? Z informacji, jakich udzielał pracownik specjalnie uruchomionej infolinii, wynika, że “całe pakiety, po kilka sztuk zaproszeń” na wykłady i dyskusję z Clintonem kupują głównie duże firmy. Jak mówi się w Warszawie, ponoć owe firmy najczęściej wręczają zaproszenia zaprzyjaźnionym politykom. – Od nas na pewno nikt tą drogą zaproszenia nie dostał i najpewniej nikt go sobie nie kupił – zapewnia rzecznik SLD, Michał Tober. Inny polityk tego ugrupowania twierdzi nawet, że to absurdalne, by za zaproszenia dla polityków na odczyt czy wykład innego polityka trzeba było płacić. Na spotkanie z Billem Clintonem nie wybiera się również nikt z AWS. – Wszyscy od nas wiedzą, kiedy i gdzie będzie to spotkanie, ale nikt nie kupił sobie zaproszenia – mówi Grzegorz Cygonik, rzecznik AWS, a jeden z czołowych polityków tej partii zarzeka się, że nawet gdyby dostał bilet, nie poszedłby na wykład byłego prezydenta: – Polityk najczęściej spotyka się z innym politykiem, gdy ma coś do załatwienia. Z Billem Clintonem już raczej niczego załatwić się nie da. Może zatem na konferencję z udziałem Clintona idzie ktoś reprezentujący władze? Na pewno nikt z Kancelarii Prezydenta ani z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Nie wysłano tam darmowych zaproszeń, a jak zapewniał rzecznik MSZ i pracownicy Kancelarii Prezydenta, nikt stamtąd nie zamierza wydawać państwowych pieniędzy na bilety. Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się w ambasadzie USA, organizujący przyjazd Billa Clintona do Warszawy “Puls Biznesu” nie życzył sobie, by amerykańska ambasada włączała się w przygotowanie wizyty. Wiadomo jedynie, że wszystkich gości, gdy powstanie ich imienna lista, będą sprawdzali agenci secret service i funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu – ma to być gwarancja, że na spotkaniu nie pojawią się osoby przypadkowe czy też niemile widziane przez gospodarzy. Waldemar Tevnell wyjaśnia, że przyjazd byłego prezydenta USA “to impreza o charakterze prywatnym”. – Bill Clinton odwiedza siostrzane redakcje “Pulsu Biznesu” w Danii, Szwecji i Austrii, a ostatnim etapem jego podróży po Europie jest Polska. Prezes uważa, że bardziej stosowne od zapraszania premiera czy innych polityków było wręczenie zaproszeń ministrom Saryuszowi-Wolskiemu, Steinhoffowi albo takim autorytetom polskiej gospodarki jak profesor Leszek Balcerowicz, Marek Belka – główny doradca ekonomiczny prezydenta czy Henryka Bochniarz – prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Bo źle się prowadził… Jednak na liście “nieobecnych” są nie tylko politycy. Część “śmietanki” polskiego biznesu również zrezygnowała ze spotkania z eksprezydentem. Do hotelu Sobieski nie wybiera się podobno nikt z członków Business Center Club, nie będzie też Marka Profusa, Piotra Büchnera (dostał tylko kolorowe “zaproszenie” do kupienia sobie biletu), czy Waldemara Kuczyńskiego – choć ten ostatni podkreśla, że “trochę żałuje”. – Nie wiedziałem o tym spotkaniu – mówi. – Szanuję Clintona za to, jakim był politykiem, ale przede wszystkim to, że dzięki

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2001, 2001

Kategorie: Świat