„Mały szatan” uderzy na Teheran?

„Mały szatan” uderzy na Teheran?

Od trzech lat izraelskie lotnictwo oraz komandosi prowadzili intensywne przygotowania do ewentualnej inwazji na Iran Trzy tygodnie temu w irańskiej elektrowni atomowej w Buszerze zamontowano pręty uranowe w trzech spośród pięciu budowanych tam reaktorów. Buszer jest sztandarową irańską instalacją nuklearną, ale kraj ten ma jeszcze trzy mniejsze elektrownie atomowe. Wszystkie mogą wytwarzać energię, ale mogą też produkować pluton i wzbogacony uran, dwa pierwiastki rozszczepialne służące do produkcji nuklearnych głowic bojowych. Ogółem w Iranie w różnych fazach budowy znajduje się aż 16 instalacji nuklearnych, opartych na technologii rosyjskiej, która wbrew obiegowym opiniom nie jest zapóźniona ani przestarzała. W ciągu kilku ostatnich lat Iran wyprodukował też mobilne i w miarę celne rakiety Szahab-3, które mogą służyć do przenoszenia głowic nuklearnych. Irańscy politycy z fanatycznym prezydentem Mahmudem Ahmadineżadem nie pozostawiają złudzeń – przeprowadą nuklearny atak rakietowy na „małego szatana”, czyli Izrael, a w bardziej odległej przyszłości, jeżeli uzyskają odpowiednie środki, również na „wielkiego szatana”, czyli USA. Eksperci oceniają, że w tej chwili Iran posiada zasób wzbogaconego uranu na trzy głowice o sile ok. 15 kt każda oraz ok. 1,5 kg plutonu, czyli na jedną małą głowicę o sile ok. 2 kt. Przy zainstalowaniu ciężkiej głowicy bojowej opartej na wzbogaconym uranie zasięg rakiety Szahab-3 wynosi ok. 1800 km, a to zbyt mało, by zaatakować Izrael. Jedyną możliwością jest zainstalowanie znacznie lżejszej głowicy opartej na plutonie, co umożliwia wykorzystanie pełnego zasięgu rakiety – 3200 km. Jednak do zdetonowania głowicy plutonowej potrzebny jest polon, a wszystko wskazuje na to, że Irańczycy jeszcze go nie zdobyli ani też nie wyprodukowali. Wszystko to jednak tylko kwestia czasu, Iran bowiem w tej sprawie nie liczy się z kosztami. Analitycy uważają, że po około siedmiu miesiącach pracy instalacji w Buszerze państwo to będzie miało sześć-osiem głowic bojowych opartych na plutonie. Będą to głowice o mocy rzędu 8-12 kt. Wyprodukowanie przez Iran rakiet, które mogłyby osiągnąć terytorium Stanów Zjednoczonych, jest na razie mało prawdopodobne, ale Izrael czuje realne zagrożenie. Od trzech lat potężne izraelskie lotnictwo oraz komandosi oddziałów specjalnych Masada prowadzili intensywne przygotowania do ewentualnej inwazji na Iran. Ćwiczenia przebiegały prawie w zupełnej tajemnicy. Ćwiczono nad terytorium Izraela i Morzem Śródziemnym, ale również nad grecką Kretą i terytorium Rumunii. Kreta jest wyspą bardzo górzystą, z wielkimi wąwozami w pewien sposób przypominającymi wąwozy w irańskich górach Zagros. Przez cztery miesiące poza sezonem turystycznym izraelskie myśliwce bombardujące ćwiczyły w wielkich kreteńskich wąwozach metody precyzyjnego ataku. Działo się to za pełną aprobatą greckich władz, Grecja bowiem potrzebuje funduszy, a Izrael pośrednio może je zapewnić. Drugim krajem, w którym nie tylko lotnictwo, ale i komandosi Izraela prowadzili intensywne ćwiczenia, jest inny członek NATO – Rumunia. W rumuńskich Karpatach i Siedmiogrodzie trenowano ataki na wyloty jaskiń oraz rumuńskie instalacje naftowe. Izraelscy komandosi ćwiczyli desanty w górach, zarówno spadochronowe z bardzo wysokiego pułapu, jak i helikopterowe, z zadaniem wysadzenia grupy, która ma zniszczyć konkretny obiekt. Lipcowa katastrofa izraelskiego śmigłowca bojowego w Rumunii rzuciła nieco światła na te tajne przygotowania. Ale w dalszym ciągu wszystko jest objęte pełną tajemnicą. Wojskowa współpraca z Rumunią ma jeszcze jeden aspekt – Rumunia posiada bowiem osiem baterii rosyjskich pocisków przeciwlotniczo-przeciwrakietowych S-300. Takie same pociski w ilości prawie 30 baterii zakupił od Rosji i zainstalował również Iran do obrony newralgicznych instalacji nuklearnych, naftowych i lotnisk. Izraelskie lotnictwo uczyło się „oszukiwać” radary Kolczuga-3, które są jądrem systemu naprowadzania przeciwpocisków S-300. Izrael praktycznie zakończył przygotowania taktyczne. Nie ukrywa też, że posiada znaczący potencjał nuklearny. Analitycy oceniają, że jest to aż 250 głowic przystosowanych zarówno do podwieszenia pod maszyny F-16 i Mirage, jak też możliwych do zainstalowania na rakietach Gabriel-3. Czy zatem zaatakuje Iran? W 85% tak. Tym razem zagrożone jest bowiem istnienie państwa. Z militarnego punktu widzenia lotniczy, być może rakietowo-lotniczy atak na Iran jest przedsięwzięciem trudnym. Trzeba bowiem w ciągu dwóch godzin jednocześnie zniszczyć wszystkie 16 instalacji nuklearnych, ok.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 37/2010

Kategorie: Świat