Odbudowa spustoszonej przez kataklizm metropolii przebiega w ślimaczym tempie Ponad 100 dni minęło od niszczycielskiego huraganu Katrina, lecz wciąż nie wiadomo, czy uda się ocalić Nowy Orlean. Prawdopodobnie przetrwa tylko połowa słynnej metropolii jazzu. Eksperci ostrzegają, że miasto nie ma przyszłości – w końcu i tak pochłonie je morze. 75% domów Nowego Orleanu wciąż nie nadaje się do zamieszkania. Otwarto tylko jedną szkołę publiczną. Pozbawiony funduszy i studentów miejscowy uniwersytet Tulane zamierza zwolnić 230 pracowników naukowych. Policja jest w rozsypce. Nowy komendant wyrzucił ze służby ponad 60 stróżów prawa, którzy w godzinie próby po prostu uciekli. Miejska drużyna piłkarska gra w Baton Rouge, a koszykówki – w Oklahomie. Wśród mieszkańców najbardziej poszkodowanych przedmieść liczba samobójstw wzrasta w zastraszającym tempie, miejscowi lekarze operują w namiotach. Ewakuowani mieszkańcy Nowego Orleanu rozproszyli się po całych Stanach Zjednoczonych od Kalifornii po Alaskę. Nie zamierzają wracać, przeważnie nie mają zresztą dokąd. Z 500-tysięcznej populacji pozostała mniej więcej jedna czwarta, wielu zresztą tylko pracuje w mieście, dojeżdża z Baton Rouge czy nawet z Teksasu. W spustoszonej przez kataklizm metropolii nocuje zaledwie 60 tys. ludzi. Tylko na połowie obszaru miasta udało się przywrócić dostawy gazu. Desperaci, którzy pozostali, ogrzewają swe kwatery
Tagi:
Krzysztof Kęciek