Gehenna w więzieniu Abu Ghraib

Gehenna w więzieniu Abu Ghraib

Amerykańscy żołnierze bezlitośnie znęcali się nad Irakijczykami

Świat arabski zawrzał gniewem. USA znalazły się pod pręgierzem międzynarodowej opinii publicznej. Okazało się, że żołnierze Stanów Zjednoczonych bili, torturowali i upokarzali irackich więźniów. Zatrzymanych pozbawiano snu, polewano chemikaliami i zimną wodą, zmuszano do pozorowanych aktów seksualnych i masturbacji.
Oficjalny raport US Army w tej sprawie, sporządzony na 53 stronach przez gen. Antonia Tagubę, stwierdza, że doszło do licznych „sadystycznych, rażących i niepotrzebnych przypadków kryminalnego znęcania się nad zatrzymanymi Irakijczykami”. „Bush jak Saddam Husajn”, zatytułował swój komentarz „Washington Post”. Saudyjski dziennik „Arab News” napisał, że Irakijczycy, którzy zobaczyli szokujące zdjęcia maltretowanych rodaków, mają prawo dojść do wniosku, że zamienili jedną tyranię na drugą. Zdaniem brytyjskiego magazynu „The Economist”, nadszarpniętego autorytetu koalicji zapewne nie uda się przywrócić.
Komentatorzy ostrzegają, że wielu mieszkańców Iraku przyłączy się do ruchu oporu, aby wziąć odwet na działających z tak szokującą brutalnością okupantach. A przecież amerykańska inwazja na Irak miała przynieść temu udręczonemu krajowi wolność i demokrację.
5 maja prezydent George W. Bush udzielił bezprecedensowych wywiadów arabskiej telewizji Al-Arabija i sponsorowanej przez Stany Zjednoczone telewizji Al-Hurra, w których

ostro potępił sprawców

ekscesów oraz zapowiedział ich ukaranie. Oświadczył, że dręczenie więźniów było sprzeczne z „amerykańskimi wartościami”, ale jak świadczą komentarze prasowe, przekonał niewielu muzułmanów. Syryjski dziennik „Al-Thawrah” oskarżył siły okupacyjne o popełnienie zbrodni wojennych.
Do znęcania się doszło w osławionym więzieniu Abu Ghraib, 30 km na zachód od Bagdadu. Siepacze Saddama Husajna przetrzymywali tu w nieludzkich warunkach, torturowali i mordowali tysiące prawdziwych i domniemanych przeciwników reżimu. Kiedy zaczęła się okupacja, Abu Ghraib przejęła armia Stanów Zjednoczonych. Wyremontowano cele, zainstalowano toalety i prysznice. Do amerykańskiego więzienia wojskowego zaczęli trafiać kryminaliści, domniemani terroryści i rebelianci.
W czerwcu 2003 r. dowódcą 800. Brygady Żandarmerii (Military Police) i komendantem więzień wojskowych w Iraku została powołana z rezerwy gen. bryg. Janis Karpinski. W grudniu udzieliła entuzjastycznego wywiadu dziennikowi „St. Petersburg Times”. Oto w Abu Ghraib wielu aresztantów ma lepsze warunki życia niż w domu. „W pewnej chwili martwiliśmy się, że nie będą chcieli stąd wyjść”. Rzeczywistość jednak była inna. Gen. Karpinski nie miała doświadczenia w kierowaniu systemem penitencjarnym, była dowódcą ośmiu batalionów, złożonych przeważnie z rezerwistów nieznających obowiązków więziennych strażników. A cele były przepełnione. Siły koalicji przetrzymywały w Iraku około 12 tys. ludzi, z czego 3,8 tys. w Abu Ghraib. Nic dziwnego, że sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli. Już w październiku 2003 r. Międzynarodowy Czerwony Krzyż wzywał władze USA do interwencji. Jednak dopiero w styczniu gen. Karpinski bez rozgłosu została zdymisjonowana, zaś głównodowodzący sił zbrojnych USA w Iraku, gen. Ricardo Sanchez wszczął śledztwo w sprawie maltretowania więźniów. Pod koniec lutego gotowy był wstrząsający raport gen. Taguby. 9 kwietnia rozpoczęto przesłuchania świadków i podejrzanych. Dygnitarzom z Waszyngtonu nie spieszyło się jednak do ujawnienia wstrząsającej prawdy. Skandal wybuchł dopiero na początku maja, gdy demaskatorski artykuł opublikował magazyn „New Yorker”, zaś zdjęcia poniżanych Irakijczyków pokazał telewizyjny kanał CBS. Dyrektorzy CBS na prośbę Pentagonu przesunęli emisję programu o dwa tygodnie. Amerykańscy wojskowi lękali się bowiem, że relacje o brutalnych torturach zaostrzą i tak napiętą sytuację w okupowanym kraju. Nie były to bezpodstawne obawy. Więzienie Abu Ghraib okazało się matecznikiem zdeprawowanych, sadystycznych strażników z 372. kompanii żandarmerii. Raport Taguby przypomina katalog metod inkwizycji. Więźniów bito kijami od szczotek i krzesłami, skakano po ich nagich stopach. Rozebranych do naga aresztantów w kapturach skuwano razem kajdankami za ręce i nogi, układano ich w stosy, po których także skakano. Ze szczególnym upodobaniem żołnierze

upokarzali zatrzymanych seksualnie,

co dla muzułmanów jest wyjątkową zniewagą. Nagich Irakijczyków układano tak, aby penisami dotykali pośladków leżących poniżej więźniów. Zatrzymanych obojga płci fotografowano nagich, przy czym mężczyznom najchętniej robiły zdjęcia kobiety. Aresztanci przez wiele dni przebywali w celach obnażeni lub w damskiej bieliźnie. Jedna z fotografii przedstawia Lynndie England z papierosem w ustach, pokazującą palcem genitalia onanizującego się młodego Irakijczyka, nagiego, z workiem na głowie. Szer. Matthew Wisdom zeznał jako świadek: „Widziałem dwóch nagich więźniów, jeden masturbował się przed drugim, klęczącym z otwartymi ustami. Pomyślałem, że muszę się stąd wydostać… Wtedy podszedł do mnie sierż. szt. Ivan Frederick i powiedział: „Patrz, co te zwierzęta robią, kiedy zastawisz je na dwie sekundy””. Szer. England głośnymi okrzykami komentowała erekcję jednego z więźniów.
Strażnicy mieli swoich „aresztantów duchy”, których przenoszono w różne części więzienia, tak aby ukryć ich przed inspektorami Czerwonego Krzyża. Niektórych poturbowanych Irakijczyków przetrzymywano w celach tak długo, aż zniknęły ślady pobicia.
Kiedy świat dowiedział się o gehennie, którą przechodzili zatrzymani w Abu Ghraib, sześciu amerykańskich żołnierzy zostało formalnie oskarżonych przez władze wojskowe, a sześciu oficerów ukarano naganą, która zakończy ich militarne kariery. Ale Martha Frederick, żona sierżanta sztabowego oskarżonego o szczególną brutalność, twierdzi, że był on tylko kozłem ofiarnym. Sierżant dręczył więźniów, ponieważ przełożeni powiedzieli mu, iż jest to konieczne dla bezpieczeństwa Ameryki.
Ivan Frederick w listach i e-mailach wysłanych wcześniej do rodziny wyrażał wątpliwości, czy właściwe jest przetrzymywanie Irakijczyków przykutych do drzwi celi, nagich lub w damskiej bieliźnie. Kiedy zwrócił się w tej sprawie do oficerów, usłyszał: „Wywiad wojskowy chce, aby właśnie tak to było robione”. Ppłk Jerry Phillabaum, dowódca 320. batalionu żandarmerii, poradził zaś sierżantowi, aby nie martwił się o te sprawy. Adwokat jednego z oskarżonych strażników, Guy Womack, twierdzi, że przed sądem wojskowym powinni stanąć oficerowie, którzy nakazali maltretowanie więźniów – żołnierze przecież tylko wykonywali rozkazy funkcjonariuszy wywiadu zarówno wojskowego, jak i cywilnego. Gen. Karpinski głosi zaś, że obecnie służby specjalne próbują obciążyć całą winą rezerwistów.
Prezydent George W. Bush, sekretarz obrony Donald Rumsfeld i inni amerykańscy dygnitarze zapewniają, że doszło tylko do pojedynczych przypadków „nieamerykańskiego” znęcania się nad więźniami. Wydaje się jednak, że ekscesy w Abu Ghraib były częścią całego systemu wymuszania zeznań, funkcjonującego także w innych wojskowych więzieniach w Iraku. Na polecenie oficerów CIA i wywiadu wojskowego strażnicy zmiękczali Irakijczyków przed przesłuchaniami. Jak pisał sierż. Frederick do rodziny, jeśli więzień zaczynał mówić, wywiadowcy chwalili strażników: „Wspaniała robota”. Funkcjonariusze służb specjalnych zachęcali też żandarmów do przetrzymywania więźniów przez trzy dni

w celach bez okien,

wentylacji, toalety i bieżącej wody.
Jedna z oskarżonych, Sabrina Harman, powiedziała, że jej zadaniem było pozbawianie ludzi snu, ponieważ „wywiad wojskowy chciał, żeby mówili”. Pewnego delikwenta w kapturze na głowie ustawiono na skrzynce, do jego palców i nóg oraz do penisa przymocowano kable. Nieszczęsny Irakijczyk usłyszał, że jeśli zejdzie ze skrzynki, zostanie porażony prądem elektrycznym.
Jak poinformował dziennik „Los Angeles Times”, we wrześniu 2003 r. do Iraku zjechał zespół amerykańskich specjalistów z bazy wojskowej Guantanamo na Kubie, gdzie przetrzymywani są „nielegalni bojownicy” z Afganistanu i innych frontów wojny z terroryzmem. „Eksperci” z Guantanamo radzili swym kolegom w Iraku, jak nakłaniać więźniów do zeznań. Być może, po tej wizycie strażnicy w Abu Ghraib otrzymali odpowiednie instrukcje. Na czele delegacji z Guantanamo stał gen. Geoffrey Miller, który teraz ma przywracać porządek w amerykańskim więziennictwie wojskowym w Iraku…
Z całą pewnością największą odpowiedzialność za tortury i cierpienia więźniów ponoszą jednak politycy, którzy podjęli decyzję o inwazji na Irak. Nie ma bowiem wojen „czystych”, każda wyzwala w ludziach najniższe instynkty, prowadzi do niewyobrażalnych okrucieństw. Renomowany amerykański psycholog, Philip Zimbardo, napisał, iż nie można pozwolić prezydentowi i Departamentowi Obrony na obciążenie winą kilku występnych żołnierzy. Wojna bowiem jest jak „beczka z octem, która zmienia dobre ogórki w kwaśne ogórki i tak będzie zawsze. Wojna przemienia większość dobrych ludzi, kobiet i mężczyzn, w złoczyńców”.


Przesłanie systemu?
Zdaniem brytyjskiego dziennika „The Guardian”, szokujące fotografie maltretowanych więźniów tylko umocnią w Irakijczykach przekonanie, iż wśród okupantów panuje ostry rasizm w stosunku do Arabów, muzułmanów i generalnie Trzeciego Świata. Rasizm ten zaraził już establishment USA i Wielkiej Brytanii. Magazyn „Mail of Sunday” napisał bez skrupułów, że „brytyjscy żołnierze nienawidzą irackiego brudu, lenistwa miejscowej ludności, panującej wśród niej kleptomanii oraz determinacji zrobienia jak najmniej dla swego dobra”. Neokonserwatyści w Waszyngtonie, tacy jak Paul Wolfowitz, mówią o „wężach” i o konieczności „osuszenia bagien w niecywilizowanych częściach świata”. Zdaniem „The Guardian”, administracja Stanów Zjednoczonych pragnie cywilizować i karać tych, którzy nie zgadzają się, że uwieńczeniem historii jest amerykański system polityczny, ideologiczny i gospodarczy. Szokujące zdjęcia dręczonych Irakijczyków nie są dewiacją, lecz autentycznym przesłaniem z serca systemu, który pragnie kontrolować całą planetę.

 

Wydanie: 20/2004, 2004

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy