Jarosław Makowski publicysta i teolog Czy to rządziła lewica, czy rządzi prawica, jedno nie ulega zmianie: rząd z Kościołem rozmawia tak samo: „my wam damy to – wy nam dacie tamto”. To język dealu, a nie dialogu – Czy zaskoczyło pana twarde, bardzo ostre stanowisko biskupów w sprawie in vitro oraz w sprawie ocen z religii na świadectwach maturalnych? – Każdy, kto zna nauczanie moralne Kościoła, jego stanowiskiem w kwestii in vitro nie mógł być zaskoczony. – Ale formą chyba tak. – Można mieć wątpliwości, czy pisanie listu do parlamentarzystów, gdzie stosuje się język moralnego szantażu, nie przynosi efektów przeciwnych do zamierzonych. – To znaczy… – Demokracja to niekończąca się dyskusja. Nikt z takiej demokratycznej debaty nie może być wykluczony, ale też nikt nie jest uprzywilejowany. Dotyczy to również biskupów, którzy muszą mieć świadomość, że nauczanie Kościoła, np. o in vitro, zobowiązuje wiernych, i to wiążąco, na gruncie kościelnym. Natomiast w demokratycznej debacie głos hierarchów nie może być wiążący, gdyż jest tylko jednym z wielu punktów widzenia. – A czy nie czynią tego w sposób świadomy? Polskie realia wyglądają tak, że biskupi odgrywają rolę uprzywilejowaną i z tego korzystają. – Rozumiem, że macie panowie pretensję do polskich realiów, nie do biskupów… Oni – jako pełnoprawni aktorzy sceny demokratycznej – artykułują swoje postulaty. Tak samo, jak czynią to wszyscy inni jej uczestnicy. Siła Kościoła, język biskupów – Nie mamy pretensji o to, że je artykułują. Jesteśmy tylko zaskoczeni, że czynią to tak twardym językiem. Czy to przypadek? – W Polsce Kościół czuje, że jest silny, więc w bardziej stanowczej formie artykułuje swoje racje. – Bo nie napotyka oporu? – A jakże, napotyka! Tyle że nie zawsze mądrze. Przy okazji sporu o wliczanie oceny z religii do średniej mogliśmy usłyszeć: „Religia nie ma nic wspólnego z rozumem, a według wielu Ojców i Doktorów Kościoła rozum i umiejętność korzystania zeń są niebezpieczne dla religii”. Nie trzeba być profesorem filozofii, aby wiedzieć, że chrześcijańska myśl wciąż odwołuje się do zasady ukutej w wieku XI przez św. Anzelma: fides quaerens intellectum – wiara poszukująca rozumu. Ks. Józef Tischner przenikliwie zauważył, że kluczowym słowem w tej formule jest pojęcie „szukania”. Szukamy tego, czego nie posiadamy. Jednak to, czego szukamy, jest już naszym udziałem, już powierza siebie naszym przeczuciom, naszej wyobraźni, pamięci, ma w nas swoją ideę. Rozumiem, że Tischner filozof, przez sam fakt, że był księdzem, może być podejrzany. Dlatego przywołam opinię filozofa agnostyka, Johna Graya, który tak charakteryzuje współczesnych „ateistycznych misjonarzy”, wyznawców Dawkinsa: „Wielu chrześcijan jawi mi się jako bez porównania bardziej poszukujący i sceptyczni, a często po prostu lepiej wykształceni w zakresie swoich własnych przekonań, niźli większość ateistów. (…) Najnowsze ataki na chrześcijaństwo są w przeważającej mierze ignoranckim pomstowaniem”. Z drugiej strony mamy partyjnych speców, którzy sądzą, że jak w chwili słabości wzięli ślub kościelny, to już mogą debatować z Kościołem. I się nacinają. – Na czym to polega? – Przykładowo: Leszek Miller myślał, że może pogrywać z biskupami. I się przejechał. Gdyby był taki cwany, za jakiego się uważa, jako premier nie debatowałby tylko z Kościołem rzymskokatolickim, lecz także z Kościołem prawosławnym czy Kościołami protestanckimi. Pokazałby, że w Polsce mamy pluralizm religijny. A okazuje się, że nawet tzw. lewica o sprawach ważnych społecznie (np. nasza akcesja do UE) czy etycznych (aborcja) rozmawiała tylko z Kościołem rzymskokatolickim. Co więcej, profesjonalny rząd, który poważnie traktuje swoich partnerów społecznych, nie deleguje do rozmów z liderami religijnymi przypadkowego działacza partyjnego, który akurat nie ma zajęcia i który ma blade pojęcie, czym jest/są Kościoły: jaka jest ich historia, teologia czy praktyki duszpasterskie. Kiedy Tony Blair był premierem, jego doradcą w kontaktach ze wspólnotą muzułmańską żyjącą w Wielkiej Brytanii był gorliwy muzułmanin i zarazem wybitny intelektualista europejski, Tariq Ramadan. U nas, czy to rządziła lewica, czy rządzi prawica, jedno nie ulega zmianie: rząd z Kościołem rozmawia tak samo: „my wam damy to – wy nam dacie tamto”. To jest język dealu, a nie dialogu. – Jak powinien wyglądać język dialogu? – To szukanie rozumnego konsensusu. Przyjrzyjmy się choćby bulwersującej sprawie obecności religii w szkole. Sam jestem absolwentem teologii i proszę mi wierzyć: nie otrzymywałem ocen ani ze znajomości Anioła Pańskiego,
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









