Kapitalizm po epidemii

Kapitalizm po epidemii

Warszawa 04.2017 r. Andrzej Jaroslaw Szahaj - filozof, profesor nauk humanistycznych. fot.Krzysztof Zuczkowski

Główne koszty pandemii poniosą jak zwykle najsłabsi. Ci, których najłatwiej się pozbyć Prof. Andrzej Szahaj – filozof polityki i kulturoznawca, profesor zwyczajny Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, autor m.in. książek: „Inny kapitalizm jest możliwy” (2016), „Neoliberalizm, turbokapitalizm, kryzys” (2018), „Kapitalizm wyczerpania?” (2019). Tak wiele się mówi i pisze o potędze współczesnego kapitalizmu, tymczasem na naszych oczach została ona zachwiana. Rządy wielu krajów wszystko pozamykały w imię walki z epidemią koronawirusa. Kto więc jest silniejszy – kapitalizm czy rządy? – W krótkiej perspektywie rządy i państwa, w dłuższej pewnie jak zwykle kapitalizm. Wielki francuski historyk i filozof Michel Foucault sformułował kiedyś następującą alternatywę: albo rynek kapitalistyczny sprawuje nadzór nad państwem, albo państwo nad rynkiem. Od czasów Reagana i Thatcher mamy do czynienia z tą pierwszą sytuacją. Państwa stopniowo wycofywały się z pełnienia swoich tradycyjnych funkcji, w tym nadzoru nad rynkami. Choć wiadomość o ich śmierci jest z pewnością przesadzona, co pokazuje ostatnia pandemia, niewątpliwie ich moc nadzorcza wobec kapitalizmu znacznie osłabła. Oczywiście w różnych miejscach świata wygląda to różnie. Jak różnie? – Diagnoza ta stosuje się raczej do Zachodu i częściowo Ameryki Południowej, ale już nie do Azji. Trzeba koniecznie zauważyć, że w wielu miejscach trudno było w ogóle mówić o jakiejś konfrontacji dwóch różnych elementów kierujących się odmienną logiką działania. Ogromny sukces neoliberalizmu i zasada obrotowych drzwi (ludzie z biznesu szli do agend rządowych, a ci z agend rządowych do biznesu) spowodowały, że same państwa stały się neoliberalne. Ideologia neoliberalizmu do głębi przeniknęła także Unię Europejską. W tym sensie trudno mówić o jakiejś kontroli, nadzorze, regulowaniu itd. Trzeba mówić raczej o trwającej dziesięciolecia symbiozie państwa i kapitalizmu. W moim przekonaniu – fatalnej w skutkach. Wydaje mi się, że na działania rządów wpłynęły obawy przed epidemią i reakcją opinii publicznej. Jaka jest więc siła opinii publicznej? A może to efekt tego, że łatwo ją nastraszyć? – Nie wiem, czy istnieje w ogóle coś takiego jak jedna opinia publiczna. Społeczeństwa są dzisiaj niezwykle podzielone pod każdym względem. Dlatego do rządzących płyną sprzeczne sygnały. Są one wyrazem sprzecznych interesów i niezgodnych ze sobą idei. W przypadku pandemii chodzi z grubsza o interes ekonomiczny wielu podmiotów rynkowych zderzony z interesem zdrowotnym obywateli. Przy czym w wypadku podmiotów małych, np. związanych ze sferą usług, jest to sytuacja wręcz tragiczna, bo ich ewentualna aktywność gospodarcza jest związana z olbrzymim osobistym ryzykiem zdrowotnym. W wypadku podmiotów wielkich, takich jak światowe korporacje, ich właściciele czy najwięksi udziałowcy raczej nie ryzykują własnym życiem, więc dla nich te decyzje są psychologicznie łatwiejsze. Większość z nich zapewne sądzi, że jak zwykle wykupi się od skutków kryzysu. Mają ogromne posiadłości wiejskie lub prywatne wyspy, dokąd można uciec. Nie sądzę, aby specjalnie się przejmowali losem pracowników. Kto zatem jest ofiarą pandemii? Mamy informacje, że epidemia i zamrożenie gospodarek najmocniej dotyka najmniej zarabiających, tych na śmieciówkach, bez poduszki finansowej. – Nie ma wątpliwości, że główne koszty pandemii poniosą jak zwykle najsłabsi. Przede wszystkim pracujący na śmieciówkach, od zlecenia do zlecenia, przy tzw. projektach i innych formach pracy prekaryjnej, czyli niepewnej i pozbawionej jakiejkolwiek stabilizacji. Wszyscy, których nie chronią stosowne przepisy związane z urlopami, okresami wypowiedzenia itd. Ci, których najłatwiej się pozbyć. Ale tym razem kryzys może się okazać katastrofą także dla ludzi zatrudnionych na etatach. W wielu miejscach z pewnością nastąpi ich redukcja, nie mówiąc już o fali bankructw, której niestety można się spodziewać, szczególnie w gałęziach gospodarki najbardziej dotkniętych skutkami ekonomicznymi pandemii, np. w turystyce czy szeroko rozumianej sferze usług związanych ze spędzaniem wolnego czasu. Jaki więc kapitalizm czeka nas po epidemii? Czy społeczeństwa będą w stanie łagodzić jego patologie? – Stoimy na rozstaju dróg. Z jednej strony, każdy kryzys jest szansą na zmianę, z drugiej – istnieje naturalna pokusa, aby powrócić jak najszybciej do tego, co było. W tym sensie najbliższe miesiące i lata będą bardzo ciekawe, a rezultat rozstrzygnięcia zarysowanego powyżej sporu między siłami starego i nowego zadecyduje o naszych losach na lata.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2020, 2020

Kategorie: Wywiady