Co wolno seksuologom

Co wolno seksuologom

Jest wiele norm mówiących, na co mogą sobie pozwolić wobec nas specjaliści od życia intymnego. Nie muszą jednak ich respektować Dwa tygodnie po tym, jak telewizja ujawniła, nagrane kamerą ukrytą w gabinecie, zachowanie prof. dr. Lechosława Gapika wobec jednej z kobiet skarżących się na problemy w życiu intymnym, poznański seksuolog normalnie pracuje, przyjmuje wizyty chorych – i nie narzeka na brak pacjentów. Nagranie telewizyjne pokazało, że prof. Gapik wykonywał dziwne, delikatnie mówiąc, gesty, przytulając się do młodej pacjentki spoczywającej na leżance i wypowiadając słowa niekoniecznie kojarzące się z działaniami terapeutycznymi („jeszcze ci się pipka mokra nie zrobiła”). – Moi adwokaci zalecają, żebym nie wypowiadał się na temat tej sprawy. Proszę jednak napisać, że żyję, mam się dobrze i przyjmuję pacjentów – mówi dziś „Przeglądowi” prof. Lechosław Gapik. – To była ewidentna manipulacja ze strony telewizji, która sporządziła ten materiał. Odczuwam bardzo duże rozgoryczenie wobec prasy i dziennikarzy. Zarzuty wobec mnie mają charakter medialny. Nie jestem o nic oskarżony, nie zostały mi postawione żadne zarzuty. Czekam ze spokojem na działania prokuratury prowadzącej postępowanie wyjaśniające. – Czyli uważa pan, że wszystko jest w porządku, i nie ma pan sobie nic do zarzucenia? – Tego nie twierdzę. Mam swoje przemyślenia dotyczące języka, jakiego używałem wobec pacjentek. Na pewno nie widzę jednak żadnego przekroczenia prawa z mojej strony. Prawo czy pozór Prof. Gapik ma pełne prawo, by dość optymistycznie oceniać swoją sytuację. Wprawdzie po wniosku o ściganie, złożonym do prokuratury przez trzy pacjentki oburzone zachowaniem terapeuty, zostało wszczęte postępowanie, jest ono jednak na razie prowadzone w sprawie – a nie przeciwko domniemanemu sprawcy. Nie wiadomo, czy i kiedy seksuologowi zostaną postawione zarzuty. Teoretycznie do zastosowania w tym przypadku nadawałyby się tylko dwa artykuły kodeksu karnego: art. 192 par. 1 – „Kto wykonuje zabieg leczniczy bez zgody pacjenta, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do lat 2” oraz art. 197 – „Kto przemocą, groźbą lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat”. W praktyce jednak akt oskarżenia oparty na takich podstawach byłby nadzwyczaj wątły. Prof. Gapik nie jest lekarzem, lecz psychologiem i jego gesty wobec pacjentek trudno byłoby uznać za „zabiegi lecznicze”. A jeśli nawet, to trzeba by udowodnić, że na pewno nie wyraziły one zgody na działania seksuologa. Art. 197 na pozór wydaje się bardziej odpowiedni, można jednak oczekiwać niekończącej się dyskusji, czy terapeuta użył podstępu (np. stosując hipnozę) i czy rzeczywiście doprowadził do „poddania się innej czynności seksualnej”. Znając standardy czasowe obowiązujące w naszym wymiarze sprawiedliwości, trudno oczekiwać, by jakikolwiek prawomocny wyrok w tej sprawie mógł zapaść w ciągu najbliższych pięciu lat. A dopóki nie zapadnie, każdy domniemany sprawca zgodnie z prawem jest niewinny – i tak właśnie może się czuć. Jeśli zaś nie jest tymczasowo aresztowany, nie ma żadnych przeszkód, by zajmował się swą dotychczasową działalnością. Z etyki nic nie wynika Oprócz zarzutów naruszenia prawa można postawić wszakże zarzuty złamania zasad etycznych. Też jednak tylko teoretycznie. Nie są bowiem one zapisane w żadnym polskim dokumencie, nie stanowią zbioru obowiązujących reguł, a przede wszystkim nie ma żadnego mechanizmu, który wymuszałby ich stosowanie przez polskich seksuologów. Seksuologia zajmuje się naprawianiem życia intymnego, które może szwankować zarówno z powodów związanych z fizycznymi dolegliwościami naszego organizmu, jak i ze względów psychologicznych. Dlatego tę odpowiedzialną profesję wykonują i lekarze po sześcioletnich studiach medycznych, mający specjalizację seksuologa, i absolwenci psychologii, pedagogiki, prawa, teologii, a nawet księża po seminarium duchownym. Mogą oni uzyskać certyfikat Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, a także zaszczytny tytuł seksuologa klinicznego, mimo że ich działalność nie musi mieć nic wspólnego z jakimkolwiek szpitalem klinicznym. Oprócz PTS działa też Polskie Towarzystwo Medycyny Seksualnej, skupiające wyłącznie lekarzy seksuologów. Prezesem obu stowarzyszeń jest wybitny specjalista i lekarz, prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Członkostwo w tych organizacjach nie jest obowiązkowe, choć się przydaje, bo certyfikat PTS stanowi potwierdzenie kwalifikacji zawodowych, na co pacjenci czasem zwracają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2010, 2010

Kategorie: Kraj