Córka niewiernego dla muzułmanina

Córka niewiernego dla muzułmanina

Iracki scenariusz mógł być całkiem inny, gdyby doszło do zaplanowanej pielgrzymki papieża do Bagdadu Kolejny paradoks wojny irackiej: szczególnie zawzięcie prześladowanymi ofiarami islamskich ekstremistów stali się wierni irackiego Kościoła katolickiego obrządku wschodniego. A przecież to katolicki papież był do końca zdecydowanym przeciwnikiem obalania Saddama Husajna w drodze wojny. Kraj między Tygrysem a Eufratem miał się stać się dzięki wojnie wzorem demokracji, jak obiecywał George W. Bush, a stał się piekłem dla Irakijczyków, jak nazwał skutki wojny jeden z biskupów katolickiego Kościoła chaldejskiego, mając również na myśli cierpienia irackich chrześcijan. Dotąd, według oficjalnych, zaniżonych danych zginęło w tej wojnie ok. 45 tys. irackich cywilów i 7,5 tys. irackich żołnierzy. W Mosulu katolicy obrządku chaldejskiego, którzy licznie zamieszkują prowincję Niniwa w północnym Iraku, są na terenach dawnej Mezopotamii historycznie bardziej u siebie w domu niż wyznawcy islamu. Była ziemią chrześcijan już 2 tys. lat temu, na długo przed pojawieniem się Mahometa. Kapłani Kościoła chaldejskiego, którzy odprawiają nadal liturgię po aramejsku, w języku, którym mówił Chrystus, muszą teraz barykadować się w kościołach i klasztorach w obawie, aby nie spotkał ich los kilkunastu zamordowanych ostatnio współwyznawców. Wśród ofiar są księża i arcybiskup Mosulu, Paulos Faradża Raho, uprowadzony i zgładzony po paru tygodniach w lutym tego roku. 45-letni szewc, chrześcijanin Bashir Azoz opowiedzial dziennikarzom, że przed kilkoma dniami musiał uciekać z Mosulu, ponieważ islamscy terroryści ostrzegli go przez sąsiada, że jeśli nie wyjedzie i nie zostawi mieszkania i warsztatu, czeka go śmierć. „Gdzie jest rząd, gdzie są siły bezpieczeństwa?”, pyta Azoz. Iracki poseł chrześcijański, Unadim Kanna, powiedział w telewizji, że atmosferę strachu w Mosulu, która zmusza ludzi do ucieczki, podsycają „ludzie powiązani ze służbami bezpieczeństwa”, a oficjalne media milczą na temat exodusu irackich katolików. Polowanie na chrześcijan „Trwa najbardziej zacięta od 2003 r. kampania przeciwko chrześcijanom. To jest kampania likwidacji chrześcijaństwa w Iraku, skąd uciekło już od 250 tys. spośród 800 tys. Irakijczyków-chrześcijan, którzy tu mieszkali do wybuchu wojny 2003 r.”. To słowa katolickiego arcybiskupa obrządku chaldejskiego z archidiecezji Kirkuk, Louisa Saka. Wobec międzynarodowego poruszenia, jakie wywołało polowanie na chrześcijan w Mosulu, oraz interwencji Pentagonu rząd premiera Nouriego al-Malikiego posłał do stolicy prowincji uchodzącej za ostatni miejski bastion Al-Kaidy dwa bataliony policji. Mają chronić kościoły i zamieszkałych tam chrześcijan. Jednak miejscowi katolicy są przekonani, że zwalczający się na śmierć i życie szyici i sunnici przynajmniej w tej jednej sprawie – stosunku do niewiernych – bez trudu się dogadują. Za najlepszy sposób obrony przed szantażem i terrorem setki rodzin uznały ucieczkę do chrześcijańskich wsi w pobliżu Mosulu. Logika przemocy została narzucona również chrześcijanom. W Iraku broni nie brakuje. W rozległej wsi Tel Askuf pod Mosulem, zamieszkanej przez katolików, mężczyźni noszą kałasze i granaty. Wystawia się tu warty, obcy są legitymowani. Wioski dbają o własne bezpieczeństwo, nie licząc zbytnio na policję. Z miasta przybyło tu w tych dniach ok. 5 tys. mieszkańców, którzy szukają bezpieczeństwa wśród współwyznawców. Tysiące innych uciekają do północnego Iraku, do bezpieczniejszych rejonów zamieszkanych przez Kurdów. Irak – wzór demokracji Przed atakiem Stanów Zjednoczonych, biskupi chaldejscy wszelkimi siłami, mając po swojej stronie papieża Polaka, starali się zapobiec amerykańskiej inwazji na Irak. Ich współwyznawca, jedyny chrześcijanin wśród najbliższych współpracowników Saddama Husajna, jego minister spraw zagranicznych, człowiek o łagodnych manierach dyplomaty, Tarik Aziz, próbował to robić od strony rządu Saddama. Aziz – nazywany w prasie europejskiej przyzwoitą twarzą reżimu – do ostatniej chwili kursował między Bagdadem a Watykanem, zabiegając o bezkrwawe rozwiązanie problemu irackiego. Notabene pewnie go to nie uratuje przed wyrokiem śmierci w toczącym się właśnie procesie, ale wiele osobistości z całego świata prosi o darowanie mu życia w uznaniu jego wysiłków dla zapobieżenia wojnie. Pięć i pół roku po amerykańskiej inwazji na Irak jeden z najstarszych chrześcijańskich Kościołów stoi w obliczu zagłady. Prawdopodobnie jego wyznawcy będą musieli opuścić ojczyznę lub przejść na islam. Jan Paweł II do ostatniej chwili podejmował dramatyczne starania, aby odwieść

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 44/2008

Kategorie: Świat