Czego najbardziej się wstydzimy w historii Polski?

Czego najbardziej się wstydzimy w historii Polski?

Prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa, historyk Nie chodzi mi o jedno konkretne wydarzenie, ale o kwestię generalną. Powinniśmy się wstydzić mentalności politycznej, która pozwala interesy własne, grupy lub partii politycznej przedkładać ponad interesy państwa. Nie patrzy się, czy jego autorytet zostanie pomniejszony, czy zagrozi mu upadek. Mam na myśli nie tylko sprawy niedawne, bo kwestia ta występuje od czasów potopu szwedzkiego, także niektórzy nasi królowie zachowywali się w podobny sposób. W konsekwencji prowadzi to do czegoś niebezpieczniejszego, bo jesteśmy gotowi iść na pasku obcego państwa po to, by na nasze wyszło. Dr Dariusz Łukasiewicz, historyk, PAN Martwi mnie, że chlubimy się naszymi powstaniami narodowymi, które prawie bez wyjątku okazywały się kompromitacją, działaniami nieprzemyślanymi i skazanymi na niepowodzenie. „Obok Orła znak Pogoni, poszli chłopcy w bój bez broni”, pisał Wincenty Pol w 1863 r. i upajaliśmy się tą dysproporcją sił, zamiast zauważyć w niej brak własnej roztropności. Wszystkie insurekcje sprowadzały na nas klęski – 1794 r. ostateczną zagładę ojczyzny, 1830 r. upadek Królestwa Kongresowego i ograniczenie swobód w innych zaborach, 1863 r. zaprzepaszczenie sukcesów Aleksandra Wielopolskiego. Wydaje się, że z wolna wyzwalamy się z celebrowania klęsk narodowych, a myślenie w kategoriach skuteczności jest ważnym elementem zdrowej psychologii narodowej. Prof. Jacek Woźniakowski, historyk kultury, wydawca, członek PAU Zawstydzająca jest okupacja Zaolzia w 1938 r. Osobiście to przeżyłem i jako taki fakt pamiętam do dziś. Wstydem napawają także wydarzenia w Jedwabnem. W 1968 r. nasze wojska też weszły do Czechosłowacji, ale wtedy była siła przymusu i trudniej było się przed nią obronić \”pod kopytem\” Związku Radzieckiego. Ale ta sprawa też jest zawstydzająca. Oczywiście, wszystkie narody mają fakty wstydliwe i chwalebne. Tych pierwszych jest zwykle dużo mniej. Prof. Marek Waldenberg, historia doktryn politycznych i prawnych, UJ Wyznaję zasadę, że można się wstydzić za te wydarzenia, na które się miało jakiś wpływ. Według tego rozumowania, nie wszyscy Niemcy powinni się wstydzić za zbrodnie Hitlera. Ja wstydzę się za to, że w pewnym okresie w latach 50. choć byłem przeciwnikiem połączenia PPS z PPR i zwolennikiem tzw. polskiej drogi do socjalizmu, zacząłem się łamać i w końcu połączenie tych partii uznałem za nieuniknione. Ktoś inny, bo nie ja, mógłby się wstydzić za politykę ministra Józefa Becka albo za niewłaściwą politykę wobec Ukraińców w okresie międzywojennym. Nie wstydzę się też za Zaolzie, choć uważam, że jego okupacja była idiotyzmem. Ktoś inny też niech się wstydzi za interwencję i pomocniczy udział w ataku na Irak albo za reakcję polskich mediów i polityków w okresie nalotów NATO na Jugosławię. Prof. Hanna Dylągowa, historyk, Towarzystwo Naukowe KUL Na pewno nacjonalizm typu szowinistycznego może być powodem wstydu. Wstydzić się musimy naszej silnie podkreślanej wyższości wobec wschodnich sąsiadów, Białorusinów, Ukraińców, choć już Litwini byli traktowani przez nas jako \”młodsi bracia\”. Ale oni nas za to też nie lubią. Również stosunek do nieszczęsnych i biednych Żydów mógłby niektórych napawać wstydem. Powinniśmy się wstydzić poczucia wyższości wobec strony wschodniej, choć mamy też poczucie niższości wobec Zachodu. Można się też zastanowić nad stwierdzeniem: Polak katolik i cierpiętnik, bo choć tyle wycierpieliśmy, to nie widzieliśmy, że zadawaliśmy ból innym. Prof. Tomasz Józef Gąsowski, historyk, UJ Błędy zdarzają się każdemu politykowi i wiele decyzji w dziejach Polski było chybionych, np. hołd pruski. Wstydzimy się jednak za czyny podłe i haniebne, takie jak opisana przez Sienkiewicza zdrada Janusza Radziwiłła i targowica. W XIX w. niemałe grupy polskiego społeczeństwa wyrzekły się polskości, czego przykładem był m.in. Adam Górowski. Służba zaborcy nie była rzeczą dobrą. Z czasów II wojny światowej czymś takim była folkslista podpisywana dla określonych korzyści. Także w ostatnich dziesięcioleciach mieliśmy ludzi w dobrej wierze służących systemowi, ale znalazłyby się działania i postawy nieprzynoszące nam wielkiej chwały. Mieści się w tym też Jedwabne i pozostaje w polu odpowiedzialności historyczno-moralnej. Prof. Teresa Maria Kulak, historyk, Uniwersytet Wrocławski Sprawa wstydu jest doraźna i zależy od tego, kto jaką opcję polityczną reprezentuje. Nasza historia ma ponad tysiąc lat i kwitowanie wstydu jednym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 46/2004

Kategorie: Pytanie Tygodnia